niedziela, 31 maja 2015

#Stosik 5/2015 ~ Potargowe nowości

Hej, cześć, czołem!
Dzisiaj chcę Wam pokazać kilka nowych książek które zasiliły moją biblioteczkę w tym miesiącu. Prawie wszystkie powieści to nowości, więc prawdopodobnie wszystkie będziecie kojarzyć :)
Enjoy!























Od lewej:
Kliknij żeby powiększyć
  • Anna Gręda - Ogar Boga. Popiół i piach (x4) - oczy Was nie mylą, nie widzicie poczwórnie. To ja mam aż CZTERY egzemplarze, z czego trzy są dla Was. Niedługo na blogu będzie do zdobycia jeden z nich :) Egzemplarze patronackie/recenzencki od autorki.
  • Diane Chameberlain - Sekretne życie CeeCee Wilkes - ponieważ Abi i Jane tak strasznie wychwalają tą autorkę, musiał nadejść czas kiedy im zaufam i sięgnę po jakąś jej książkę. Dużo osób mówi, że najlepiej zacząć właśnie od tej pozycji, więc ją kupiłam i mam nadzieję, że się nie zawiodę. Zakup własny.
  • Colleen Hoover - Maybe Someday - już przeczytana i mogę bez najmniejszego problemy przyznać się, że jestem nią totalnie zauroczona. Niedługo recenzja! Zakup własny.
  • Kiera Cass - Następczyni (x2) - również przeczytana i pokochana. Różni się od Rywalek pod wieloma względami i zdecydowanie nie jest lepsza, ale i tak mi się podobała. Więcej przeczytacie w recenzji. Z loterii blogerskiej.
  • Holly Black & Cassandra Clare - Magisterium. Próba żelaza - na pierwszy rzut oka okropnie przypomina mi Harry'ego Pottera, ale nie chcę niczego osądzać, więc znalazła się ona u mnie. Może okaże się inna, lecz równie ciekawa? Czas pokaże. Egzemplarz recenzencki od wydawnictwa Albatros.
  • Matthew Jobin - Nethergrim. Otchłanny - powieść z motywem podróży? Why not. Polecana dla fanów Zwiadowców (których swoją drogą nie czytałam) ale warto spróbować. Z loterii blogerskiej.
  • Rachel Van Dyken - Utrata - wszyscy się tak zachwycają, a ja na razie jestem na 60 stronie i czuję się wręcz przeciwnie. Mam nadzieję, że dalej mnie bardziej wciągnie i zainteresuje. We will see. Z loterii blogerskiej.

I rzecz której do tej pory u mnie nie było, czyli wyżej pokazany stosik w formie video. Napiszcie w komentarzach, co o nim sądzicie! Komentarze o książkach również są mile widziane :) 



Sophie

czwartek, 28 maja 2015

Kiera Cass - Następczyni



ZAWIERA SPOILERY Z POPRZEDNICH CZĘŚCI

Poprawiasz niesfornego loczka, który wymknął się z twojego perfekcyjnego koka. Wsuwasz wsuwkę, która ma ci pomóc utrzymać go na właściwym miejscu. Bierzesz głęboki oddech i spoglądasz w lustro. Jak zwykle perfekcyjnie. „Jestem królewną. Mogę wszystko” powtarzasz sobie w myślach. Twoja pokojówka pomaga ci zapiąć piękną, wieczorową suknię i założyć błyszczące kolczyki. Do tego dobierasz wysokie szpilki, idealnie pasujące do tej okazji. Czas na ostatni dodatek. Podchodzisz do komody i otwierasz ją. Obdarzasz znajdujące się tam przedmioty zakochanym uśmiechem. Po chwili zastanawiania się wybierasz małą koronę z nielicznymi diamencikami. Pasuje idealnie. Nadszedł czas, aby pokazać światu, że możesz wszystko i niczego się nie boisz.

Księżniczka Eadlyn dorastała, słuchając niekończących się opowieści o tym, jak poznali się jej rodzice. Dwadzieścia lat temu America Singer zgłosiła się do Eliminacji, podbiła serce księcia Maxona – i żyli długo i szczęśliwie. Eadlyn zawsze uważała tę piękną opowieść za romantyczną, ale bynajmniej nie marzyła o tym, by ją powtórzyć. Gdyby to od niej zależało, odwlekałaby małżeństwo tak długo, jak to możliwe. Ale życie księżniczki nie należy tylko do niej samej i Eadlyn nie może uciec od własnych Eliminacji – nawet jeśli sprzeciwia im się z całego serca. Dziewczyna nie liczy na wielkie uczucie, jest pochłonięta sprawami kraju i stara się jak najlepiej przygotować do roli przyszłej władczyni. Okazuje się jednak, że spośród 35 kandydatów do jej ręki, pojawia się ktoś, kto ma szansę zdobyć serce księżniczki i udowodnić, że szczęśliwe zakończenie nie jest tak nieprawdopodobne, jak sadziła.

Jak wszyscy zapewne wiecie, wprost uwielbiam serię Selekcja, opowiadającą losy Americi – zwykłej dziewczyny i Maxona – księcia Iléi. Prawdę mówiąc, po skończeniu Jedynej chciałam więcej. Więcej tego niesamowitego, a jednak niebezpiecznego świata. Więc, gdy na jaw wyszło, że pojawi się Następczyni byłam cała w skowronkach. Odliczałam dni do premiery, odkrywałam tajemnice czwartej części… Byłam strasznie podekscytowana. Ale nie tylko ja – Lucy Blake, którą wprowadziłam do Ilei również była ogromnie szczęśliwa, może nawet bardziej niż ja. Naszą decyzją więc było to, że gdy tylko przyjedziemy na Targi w sobotę i wejdziemy na stadion to pierwszą rzeczą jaką zrobimy będzie zakup Następczyni. Udało nam się ją zdobyć w troszkę inny sposób, ale gdy tylko wróciłyśmy do mieszkania, nogi i głowa okropnie mnie bolały,  jedyne co chciałam to pójść spać, lecz jednak zaczęłam czytać nową powieść spod pióra Kiery Cass. I teraz… o Boże, żałuję, że zaczęłam to wtedy, bo oderwanie się było naprawdę okropną sprawą.

Następczyni jest dla mnie książką jedyną w swoim rodzaju. Opowiada ona bowiem losy córki Americi i Maxona Schreave. Pokazuje ich starsze wcielenia, nowe państwo, zmiany które nastąpiły przez te dwadzieścia lat naszej nieobecności i Selekcję od kuchni. Wbrew wszystkiemu, autorka wzięła na siebie wielką odpowiedzialność. Świat znany nam z poprzednich części musiała zmienić, postacią dopisać dalszą historię. I nie mówię tu tylko o rodzicach Eadlyn, ale też na przykład o Marlee i Aspenie. A jakby tego było mało, to w oparciu o wcześniejsze pozycje musiała stworzyć Eliminacje od początku, od tej drugiej strony. Właśnie to mnie zauroczyło – możliwość poznania Eliminacji z zupełnie innego punktu widzenia.

Prawdę mówiąc, już od pierwszych stron nie polubiłam Eadlyn. Za każdym razem miałam wrażenie, że jest ona rozpuszczonym, egoistycznym dzieckiem, które nie jest w stanie przyjąć tego, że coś może się dziać nie po jej myśli. A to, że na ostatnie 20 stron książki doznała olśnienia i przyszły do niej jakiejś ludzkie uczucia się nie liczy. Za to o wiele bardziej polubiłam jej brata bliźniaka, Ahrena. Żałuję, że tak mało go było w Następczyni. Albo powiem to inaczej. Gdyby było go więcej, nie marudziłabym. Jeśli chodzi o Króla i Królową, to się naprawdę zdziwiłam. Przez cały czas jest mówione, jak bardzo się kochają, a jednak bardzo rzadko okazują sobie jakiekolwiek uczucia. I nie wiem co o tym sądzić. Pozostawiam to w rękach Kiery.

Jestem zadowolona, że powstała Następczyni i możemy dowiedzieć się, co się dzieje dalej. Jednak na pewno nie cieszę się, że tak szybko ją przeczytałam. Na myśl, że mam czekać kolejny rok serce mi się kraje. Biorąc pod uwagę to, co się działo, biję pokłony przed Cass, za to, że tak dobrze dała sobie z tym radę. W dodatku ta powieść skończyła się w takim momencie, że bezustannie o niej myślę i o tym co będzie dalej. Chociaż nie wiem jak bardzo wreszcie chciałabym wyrzucić Następczyni ze swojej głowy, nie jestem w stanie. Kiedy w końcu uda mi się ją wypędzić, z pewnością znajdzie sobie milutki kącik w moim sercu. Co mogę więcej powiedzieć? Czekam na dalszą część historii Eadlyn. Ufam ci, Kiero Cass!





8/10





„Jeśli myśleli, że poddam się bez walki, mylili się.”





Selekcja


Rywalki. Książę i gwardzista | Rywalki. Królowa i faworytka



 Za możliwość poznania nowych Eliminacji dziękuję wydawnictwu Jaguar!

poniedziałek, 18 maja 2015

Warszawa - dzień 3 [Targi Książki w Warszawie - relacja]

Sobota, 16.05.2015r.

Czytelniku,
dzisiejszy dzień był pełen emocji, ponieważ byłam z Oliwią na Warszawskich Targach Książki.
 Zaczęło się od tego, że zaraz po przebudzeniu, okazało się, że Oliwia rozwaliła w nocy gips i pękł jej w połowie, więc przez następne pół godziny go ściągała. Więc wyszłyśmy później z domu.
Obawiałam się, że będziemy stać w gigantycznej kolejce... której wcale nie było. Do tego weszłyśmy od tyłu, więc do środka zaprowadził nas czerwony dywan. Pojechałyśmy na piętro numer zero (byłyśmy na minus trzy) i znalazłyśmy się przy rejestracji. Odebrałyśmy swoje wejściówki - na obydwóch pisało 'media' - niestety, już bez smyczy. Kiedy weszłyśmy już bezpośrednio na miejsce, gdzie znajdowały się stosika, bardzo się dziwiłam. Myślałam, że na płycie będzie się coś działo, a tymczasem było pełno ziemi i
jeździł sobie traktor. No cóż. Polska.
Było już po 10, więc wyruszyłyśmy na poszukiwanie loterii blogerskiej, która znajdowała się "na trybunach po lewej stronie Kanapy Literackiej, w dolnym lewym rogu". Chociaż było tak szczegółowo opisane, miałyśmy nie mały problem, żeby tam dotrzeć.
Książek było mnóstwo, ludzie też wspaniali. Ja wyszłam stamtąd z Utratą Rachel Van Dyken, Nethergrimem Matthewa Jobina i dwoma egzemplarzami cudownej Następczyni Kiery Cass (pod koniec przyszłego tygodnia konkurs dla blogerów z tą książką!), zaś moja wspólniczka tylko z Następczynią.
Loteria blogerska
Wtedy stała się też rzecz bardzo miła, a mianowicie, Sardegna z Książek Sardegny oraz A.M. Chaudiére (autorka Niewolnicy, którą muszę przeczytać!) powiedziały, że mnie kojarzą. Naprawdę miło było się z wami zobaczyć i zamienić kilka słów ;) Przelotnie także przywitałam się z Natalią z Książkowe "kocha, nie kocha", Martą z Secret Books ("pisałaś ze mną na temat Zaca & Mii, pamiętasz?") i kilkoma innymi blogerkami - pozdrawiam was!
Organizatorki loterii
Jeszcze raz obeszłyśmy z Oliwią stadion, aż wreszcie umówiłyśmy się z Abi i Jane przy stosiku wydawnictwa
Sine Qua Non na godzinę 12:50. Także gdy tylko dostałam wiadomość, stanęłam przy trybunach i zorientowałam się, że SQN jest po drugiej stronie stadionu. Także ruszyłyśmy w drogę.
Kiedy tylko się zobaczyłyśmy, wyściskałyśmy się porządnie, a ja przedstawiłam moją współtowarzyszkę i po raz kolejny zapewniłam ją, że dziewczyny jej nie zjedzą :)
Pochodziłyśmy trochę razem, pogadałyśmy. Po drodze złapałyśmy jeszcze inne blogerki i umówiłyśmy się na trybunach.
Na trybunach kolejno Abi i ja nagrałyśmy część do vlogo-relacji z targów, aż wreszcie przyszła reszta blogerek...
But first,
let me take a selfie!

Kiedy zorientowałam się która godzina, popędziłam na stoisko wydawnictwa Muza (kolejne pół stadionu do przejścia!) i stanęłam w ogonku kolejki do Ceceli Ahern, w której stałam prawie godzinę. 
Im bardziej się zbliżałam, tym bardziej waliło mi serce i się denerwowałam. A jeśli powiem coś niepoprawnie gramatycznie, albo co gorsza, zapomnę języka w gębie i w ogóle się nie odezwę?
W kolejce jednak udało mi się złapać Kasię z Poradnika pozytywnego czytelnika i najmilszą blogerką jaką znam - Patiopeę z Książki widziane oczami Patiopei.

Jednak okazało się, że pani Cecelia jest naprawdę przemiłą osobą i kiedy się odezwała i uśmiechnęła, nie miałam problemu, żeby się odezwać. Nasza rozmowa wyglądała tak: 
Cecelia: Dzień dobry *uśmiech*
Ja: Dzień dobry *zdenerwowany uśmiech*
Cecelia: *otwiera Love, Rosie i patrzy na mnie*
Ja: Daria 
Cecelia: *patrzy na mój identyfikator* Widzę, że masz tu napisane! *śmiech, ciepły uśmiech, przepisuje moje imię* Masz bloga, tak? Jesteś blogerką książkową?
Ja: Tak. *uspokajam się*
Cecelia: Ale fajnie! A ile książek czytasz tygodniowo? Jedną, dwie?
Ja: Dwie.
Cecelia: *śmiech* Dwie to bardzo dużo! *dalej się podpisuje*
Ja: The Year I Met You (Kiedy cię poznałam) było... niesamowite!
Cecelia: Dziękuję bardzo! *kolejny uśmiech, zamyka książkę*
Ja: Mogę jeszcze zdjęcie?
*Oliwia robi zdjęcie*
Ja: Dziękuję bardzo!
Cecelia: Również dziękuję!
Ja: Do widzenia!

Także nie było tak źle, haha :)
Zajrzałam jeszcze na stoisku Olesiejuka, i wróciłyśmy do domu.
Rzuciłyśmy się na łóżko, zdrzemnęłyśmy się, a na 19 zeszłyśmy na lody truskawkowo-czekoladowo-śmietankowe :D

Chociaż organizacja była beznadziejna, przeceny słabe, uważam, że było warto jechać dla takiego towarzystwa!



A tak prezentują się moje zdobycze:
  • Colleen Hoover - Mayby Someday - zakup za 27 zł.
  • Diane Chamberlain - Sekretne życie CeeCee Wilkes - zakupione przez polecenie Jane, za 28 zł.
  • Rachel Van Dyken - Utrata - z loterii blogerskiej, więc niedługo recenzja :) Przypominam, że w czerwcu druga część!
  • Matthew Jobin - Nethergrim - z loterii blogerskiej, wydaje się być ciekawa, ale czy tak jest, to niedługo się przekonam.
  • Kiera Cass - Następczyni (x2) - również z loterii blogerskiej. Już przeczytałam i uważam, że jest inna niż Rywalki ale w zdecydowanie pozytywnym znaczeniu. JA CHCĘ WIĘCEJ!
  • A obok widać zakładki które dostałam od Patiopei. Dziękuję! ♥





Kilka zdjęć na koniec :)
Na stoisku wyd. Jaguar

Wyżej wspomniana A.M. Chaudiére

Autorka losuje nowego właściciela Niewolnicy

Bardzo dobre pałeczki w czekoladzie!

Wyd. Prószyński i S-ka

Kochana Abi i Jane z nowym misiakiem Oliwii

I taka tam szczęśliwa ja w kolejce

| Dzień 1 | Dzień 2 | Dzień 3 | Dzień 4 |

sobota, 16 maja 2015

Warszawa - dzień 2

PIĄTEK, 15.05.2015r.

Kochany Czytelniku, 
Dzisiejszy dzień był piękną męczarnią. Tak, takie połączenie jest możliwe. Z jednej strony mam wrażenie, że zaraz nogi mi odpadną, ale cieszę się, że mogłam wszystko znów zobaczyć, a zwłaszcza, że mogłam to pokazać Oliwii.
Po 9 wyszłyśmy z domu i skierowałyśmy się w stronę Łazienek Królewskich. Po drodze zgłodniałyśmy, dlatego, że nasze śniadanie było wyjątkowo skromne. W pierwszym barze piec nie był rozgrzany, więc nie było możliwości zrobienia zapiekanek, a drugi był ZAMKNIĘTY (dochodziła 11). Strasznie się zdenerwowałyśmy.
W Łazienkach było dużo pawi oraz wycieczek szkolnych. Ale ogólnie było - jak na Łazienki Królewskie - spokojnie.
Po wyjściu wstąpiłyśmy do restauracji i tam coś przekąsiłyśmy. Następnie poszliśmy w stronę Złotych Tarasów gdzie umówiłyśmy się na 15 z Agnieszką z Książki od kuchni.
Na szczęście udało nam się przesunąć spotkanie na 13:30, przez co nie musiałyśmy się błąkać po centrum handlowym.
Na zewnątrz, przed Złotymi miałyśmy wielkie szczęście. Spotkałyśmy 4 youtuberów których lubimy - JDabrowsky, Skkf, Smav i Kiślu. Zrobiłam Oliwce z nimi zdjęcie i uciekłyśmy do środka bo pogoda zaczęła się psuć.
Z JDabrowsky
Stwierdziłyśmy, że najwyższa pora aby zajrzeć do Empiku. Przynajmniej ze trzy razy szukałyśmy drogi do tego Empiku z książkami, naprawdę. W miedzy czasie zadzwoniłam do brata który też ogląda wyżej wymienionych youtuberów i zapytałam się czy mi zazdrości. Nastąpiła chwila milczenia, po czym odpowiedział: "nooo". Uśmiałam się jak nigdy.
Kiedy Aga już przyjechała poszłyśmy znów coś zjeść - tym razem do McDonalda. Mój wybór padł na małe frytki i McFlury o smaku marsa. Lody były słodkie, ale dobre.
Później z Oliwią wstąpiłyśmy do wyjątkowo dusznej fotobudki. Zrobiłyśmy sobie cztery zdjęcia, które po powrocie będą gościć na naszych ścianach.
Z Agnieszką
Jeszcze raz odwiedziłyśmy Empik. Załamałam się, kiedy zobaczyłam, że nie ma prawie żadnych przecen. Pochodziłyśmy chwilę, a kiedy nadszedł czas, kiedy musiałyśmy iść dalej, Agnieszka postawiła nam po babeczce, od co. Były drogie, ale pyszne. Dosłownie rozpływały się w ustach!
Odwiedziliśmy Stare i Nowe Miasto, zjedliśmy przepyszne pierogi w Zapiecku, minęliśmy się z blogerką z Brzegu której zupełnie nie poznałam i wróciliśmy do domu.
Padłyśmy na łóżko i przez dobre pół godziny nie byłyśmy w stanie wstać. Później zeszłyśmy na kolację i wróciłyśmy do pokoju.
To było na tyle z dzisiejszego dnia.
Jutro targi i naprawdę się cieszę. Zamierzam ubrać nową spódnicę, więc mam nadzieję, że nie będzie za zimno. I oczywiście moja ukochana plakietka!
Dobrze, kończę, bo nie wstanę rano.




| Dzień 1 | Dzień 2

piątek, 15 maja 2015

Warszawa - dzień 1

CZWARTEK, 14.05.2015 r.

Drogi Czytelniku!
Już jesteśmy w Warszawie.
Nasz pociąg odjechał z małym opóźnieniem po 16 z Opola, a po 20 już tu byliśmy. 
Kiedy trafiliśmy do mieszkania, zostawiliśmy torby i poszliśmy w świat. A dokładnie do sklepu, chociaż po drodze miałyśmy okazję zobaczyć Syrenkę Warszawską. 
O 22 zjadłyśmy lody i wróciłyśmy do miejsca spania.
Do bardzo późnej godziny - 1:30 - montowałyśmy filmik, a teraz, o 2 nad ranem śpiewamy piosenki o Michale Pirógu. To chyba nie jest normalne. Ale kto powiedział, że powinno być?
Idę spać. Jutro długi dzień.








| Dzień 1 | Dzień 2 | Dzień 3 | Dzień 4 |

środa, 13 maja 2015

Na językach - Jak efektywnie się uczyć?


Hej!
Dzisiaj trochę luźniejszy post - dla osób które uczą się języków bądź języka obcego.
Na początek kilka rad, jak się uczyć, żeby się nauczyć.
Od razu, jeszcze na początku, chcę powiedzieć, że są to moje sposoby i jeśli komuś to nie pomoże, no to cóż... Koniecznie dajcie znać czy z czegoś korzystacie, albo co Wam pomaga! ;)
 
Fiszki
Jest to sposób który odkryłam stosunkowo niedawno, ale jest naprawdę świetny. Chociaż, co mnie bardzo dziwi, u mnie działa w wypadku tylko i wyłącznie języka hiszpańskiego. Mam na półce fiszki z języka angielskiego, obydwa zestawy są dla zaawansowanych, jednak mam problemy z zapamiętaniem słówek. Przykładowo, w ciągu 15 minut nauczę się 20 nowych hiszpańskich słówek, kiedy słówek angielskich... zaledwie 5.
 
 
Magazyny
Kolejna świetna rzecz, lecz dla osób na trochę wyższym poziomie nauki. Dla mnie jest to magazyn English Matters (angielski) oraz ¿Español? Sí, gracias (hiszpański). Ale nie jest powiedziane, że to muszą być akurat te konkretne czasopisma. Równie dobrze może to być Cosmopolitan w oryginale. Najważniejsze, żeby nie robić nic na siłę. Czujesz, że możesz przeczytać tylko jeden artykuł? Przeczytaj tylko ten. Nie rób tego na siłę, bo wtedy nic nie zapamiętasz.
 
 
Książki w oryginale
Jednym z moich wyzwań na ten rok, to przeczytać 4 książki w oryginale. Po przeczytaniu kilku stron The Hunger Games załamałam się, bo połowy słów nie rozumiałam. Jednak przy drugim podejściu okazało się, że nieznane słówka można wyłapać z kontekstu, więc kolejny problem rozwiązany. Jednak najlepiej zacząć od książek młodzieżowych które są pisane stosunkowo prostym językiem. Można także przeczytać po angielsku książkę, której przeczytało się polskie tłumaczenie, co dodatkowo wspomaga w nauce :)
 
 
Muzyka
Lubię słuchać piosenek po angielsku, czytać ich teksty, a potem tłumaczenia. Okazuje się, że jest to bardzo dobry sposób. Nawet nie wiem, ile nowych wyrazów nauczyłam się w ten sposób. A w dodatku, sama często siebie przyłapuję na tym, że "z automatu" tłumaczę urywki piosenek.
 
 
Chęci
I na koniec najważniejsza rzecz - chęć. Jeśli się jej nie ma, niczego się nie nauczy.
 
 
Don't give up!
No te rindas!
Nie poddawaj się!

sobota, 9 maja 2015

Cecelia Ahern - Kiedy cię poznałam


Jasmine kocha swoją pracę i dotkniętą zespołem Downa siostrę. Zmuszona do odejścia z firmy stwierdza, że miłość do siostry to za mało, by nadać sens jej życiu. Rozpaczliwie próbuje znaleźć coś, co wypełniłoby bolesną pustkę. W bezsenne noce podgląda sąsiada z naprzeciwka, Matta Marshalla, znanego radiowego didżeja. Jasmine szczerze nienawidzi go za to, że podczas jednej z audycji nie zareagował na złośliwe komentarze dotyczące osób z zespołem Downa. Zawieszony za wybryki na antenie Matt pije, awanturuje się, jest utrapieniem dla okolicy. Zbieg okoliczności sprawia, że Jasmine coraz lepiej go poznaje i zaczyna po trosze uczestniczyć w jego życiu. Każde z nich zmaga się z innymi przeciwnościami, każde musi pokonać inne problemy, ale ku swojemu zaskoczeniu odkrywają, że mogą być dla siebie wsparciem i że nienawiść od przyjaźni dzieli niekiedy tylko jeden krok.


Zacznijmy od tego, że czytając opis nie byłam do końca przekonana, czy to jest powieść która mnie zachwyci, albo przynajmniej mi się spodoba. Lecz już po kilku pierwszych stronach zostałam przemile zaskoczona. Kiedy cię poznałam to historia zupełnie odmienna od Love, Rosie którą jestem zauroczona. Cecelia porusza naprawdę niekiedy trudne tematy, tematy przekreślane przez wszystkich, zwane tematami tabu. Po opisie można mylnie sądzić, że jest to kolejne „love story”, jednak Kiedy cię poznałam to coś głębszego, historia o odnajdywaniu siebie w tym całym pokręconym świecie. Książka wzruszająca, zmuszająca do refleksji, niekiedy brutalnie realna. 


Kiedy ktoś zapyta mnie o powieść obyczajową godną polecenia i płakania przy niej, momentalnie myślę o książce Ceceli Ahern. Prawdą jest, że przeczytałam tylko jedną książkę która wyszła spod pióra tej autorki, aczkolwiek jestem pod wielkim wrażeniem tego stylu i pomysłowości. Nie jestem tego na sto procent pewna, ale wydaje mi się, że tym razem autorka użyła narracji drugoosobowej. Polega to na tym, że historię opowiada główna bohaterka – w tym wypadku jest to Jasmine – ale w odniesieniu do wybranej postaci pojawiają się takie zwroty jak: „ty wstałeś, ty kupiłeś, ty powiedziałeś” i tym podobne. Przez zastosowanie tej niecodziennej metody, pisarka utworzyła intymną więź między Jasmine i Czytelnikiem, między Czytelnikiem i autorem. Dzięki temu Kiedy cię poznałam stała się dla mnie historią niepowtarzalną, poruszającą i jedyną w swoim rodzaju. 


Jasmine Butler jest jedną z tych bohaterek których życie opiera się na pracy i to jest ich życiowy cel – dojść na jak najwyższy szczebel swojej kariery. Jednak w pewnym momencie traci swoją ukochaną pracę i nie wie co z tym zrobić. Brak jej innego priorytetu w życiu, które z dnia na dzień straciło sens, zburzyło się za sprawą kilku słów. Z czasem jednak Jasmine zaczyna odnajdować siebie, co zupełnie ją odmienia. Sama nie wiem w którym momencie właśnie ta bohaterka stała się dla mnie kimś więcej niż postacią z książki. Przeniosła się do mojego życia, po części stała się autorytetem. Nie tylko ona, prawdę mówiąc. Inni bohaterowie zdecydowanie też tacy są. Zawdzięczam im to, że naprawdę mi udowodnili, że nic nie przyjdzie samo. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce.


Niby Kiedy cię poznałam to zwyczajna książka ze zwyczajną historią, a jednak tak bardzo wciągająca, że nie da się wypuścić z jej rąk i skupić na czym innym. Chociaż nie wiem jak bardzo by się chciało, to w głowie cały czas myślimy o Jasmine i jej sąsiedzie. Naprawdę cudowna opowieść w której jestem zakochana po uszy.


Zauważam cię. Stoisz przy kasie, podając kasjerce kartę kredytową. W twojej ręce zauważam rzecz wielkości zeszytu z różową okładką. Staram się przeczytać napis na okładce, a ty w tym samym momencie się obracasz. Machasz mi swoją zdobyczą i posyłasz serdeczny uśmiech. Wreszcie mogę dostrzec tytuł. Jest to książka Kiedy cię poznałam. Odwzajemniam twój uśmiech.






9/10






„Wiedza, że umrę, obudziła we mnie coś, co noszę w sobie do dziś: świadomość, że choć czas jest nieskończony, to mój czas, owszem – mój czas ucieka.”




                Za możliwość poznania historii Jasmine i Matta dziękuję wydawnictwu Akurat!