poniedziałek, 31 sierpnia 2015

#Stosik 8/2015 ~ Dobrze, że książki się nie roztopiły

jakość [*]






















  • Dan Brown - Kod Leonarda da Vinci - film uwielbiam, czas na książkę. Prezent.
  • C.C. Hunter - Wybrana o zmroku - mówię to ze smutkiem, ale nadszedł czas, aby zakończyć serię Wodospadów Cienia. Egzemplarz recenzencki od wydawnictwa Feeria.
  • J.D. Horn - Źródło - druga część naprawdę niesamowitej trylogii - tak jak poprzednia część pod moim patronatem. j.w.
  • Melissa de la Cruz - Wyspa Potępionych - bardzo fajna powieść, niedługo jej kontynuacja na małym ekranie! Właśnie pożeram. Egzemplarz recenzencki od wydawnictwa Egmont.
  • Gail McHugh - Pulse - druga część Collide, której trochę brakowało do doskonałości, ale mi się podobało. Przedpremierowy egzemplarz recenzencki od wydawnictwa Akurat.
  • Amanda Maciel - Tease - zapowiada się bardzo ciekawa powieść oparta na faktach. Egzemplarz recenzencki od wydawnictwa Muza.
  • zakładki zakupione na epikbox.pl


W tym miesiącu wyjątkowo nie ma stosiku w wersji video.



Sophie Carmen

piątek, 28 sierpnia 2015

Althea bez sensu *konkurs*

Hej,
nadal mi zostało parę książek na konkurs, dlatego... no cóż... nowy konkurs!

  • Organizatorem konkursu jestem ja - Daria Dec, autorka bloga Boook Reviews.
  • Sponsorem nagrody jest wydawnictwo Feeria oraz wydawnictwo Insignis.
  • Nagrodą są książki Althea & Oliver autorstwa Cristiny Moracho oraz Książka bez sensu autorstwa Alfiego Deyesa.
  • Wygrać może tylko jedna osoba.
  • Konkurs trwa od 28.08.2015 do 22.09.2015
  • Zwycięzca zostanie poinformowany drogą mailową i będzie miał 3 dni na podanie adresu do wysyłki. W przypadku, gdy zwycięzca się nie zgłosi, zostaje wybrana inna osoba.
  • Książkę wysyłam tylko na terenie Polski.
  • Aby wziąć udział w konkursie należy pod tym postem wyrazić chęć udziału, napisać swoje imię/nick, podać adres e-mail oraz krótko odpowiedzieć na pytanie konkursowe.
  • Osoba zostanie wybrana poprzez losowanie.
  • Można dodać mój blog/konto na Google+ do obserwowanych, zaobserwować na twitterze i instagramie, lub polubić na facebooku, ale nie jest to wymagane.
  • Można dodać lub udostępnić baner konkursowy, ale nie jest to wymagane.
  • Do konkursu można się zgłosić tylko raz.
  • Prawo do składania reklamacji w zakresie niezgodności przeprowadzenia konkursu z Regulaminem, służy każdemu uczestnikowi w ciągu trzech dni od daty wyłonienia jego laureatów. Należy je zgłaszać w formie e-maila na adres: daruniadec@gmail.com
 

 
PYTANIE KONKURSOWE
 Okładka z twarzą bohatera/bohaterów czy nie? Którą wolisz? 




Liczę na masę zgłoszeń :)





Sophie Carmen

sobota, 22 sierpnia 2015

Rebecca Donovan - Biorąc oddech


 
Recenzja zawiera spoilery z poprzednich części.
Słyszysz pukanie do drzwi. Przerywasz czytanie podręcznika, wstajesz i otwierasz. Okazuje się, że przyszła twoja współlokatorka, aby pożyczyć buty. Kiwasz głową i znów zatracasz się w lekturze. Do twoich uszu dobiega dźwięk zachwytu. Momentalnie zrywasz się z krzesła. Twoja współlokatorka wyciągnęła złe pudło. Pudło pełne wspomnień o których pragniesz zapomnieć. Odpychasz ją. Delikatnie zamykasz pudełko, wsuwasz je pod łóżko i wyganiasz współmieszkankę, zatrzaskując za nią drzwi. Wszystko poszło na marne. Znów zamykasz się w sobie.
Po trudnych przeżyciach najpierw z dręczącą ją ciotką, a następnie  z uzależnioną od alkoholu matką, Emma zupełnie odcięła się od tego, co było. Ale tylko pozornie. Ma nowe życie i nowych znajomych w Kalifornii, a mimo to każdego dnia ścigają ją te same wspomnienia. Broni się przed natrętnymi głosami   z przeszłości, również za pomocą tego, czego tak bardzo się brzydzi – alkoholu. W taki sposób rozpaczliwie próbuje zapomnieć i ochronić bliskich przed sobą samą…    Co jeszcze ją czeka? Czy nauczy się kochać siebie? Czy wybierze miłość i nadzieję zamiast rozpaczy i mroku? Czy Evanowi uda się ją ocalić? A może zrobi to ktoś inny?
Uwielbiam trylogię Oddechy odkąd skończyłam pierwszą część i polecam ją każdemu. Strasznie zżyłam się z historią Emmy, która złapała mnie za serce już na samym początku. Nie powiem, że w tej trylogii są łatwe tematy, bo tak nie jest, ale Biorąc oddech zdecydowanie jest najłagodniejszą częścią. Chociaż na początku nie ma mojego ukochanego Evana, okazało się, że Biorąc oddech jest bardzo dobrą powieścią. Jednak nie do końca się tego spodziewałam. Gdy przeczytałam zakończenie, przez dobre 10 minut szukałam jakiejś dodatkowej kartki, naprawdę.
Rebecca Donovan zaskoczyła wszystkich, tym razem ukazując Emmę walczącą… ze samą sobą. Nie ciotką, czy matką, ale z samą sobą i demonami przeszłości. Chociaż czasami wydawało mi się to strasznie męczące, cieszę się, że mogłam razem z główną bohaterką przez to przejść. Autorka wprowadza nas w ciemne zakamarki podświadomości Em, co lepsze, przedstawia także historię z perspektywy Evana, przez co czytelnik poznaje tę opowieść z zupełnie innej strony. Donovan jak zwykle idealnie wszystko opisuje, w dodatku tak emocjonalnie, że trudno wysiedzieć spokojnie.
W Biorąc oddech poznajemy dużo nowych postaci – szaloną Peyton, opiekuńczą Meg i przyjazną Serenę. Emma wreszcie zaczyna odpoczywać w towarzystwie Cole’a – który swoją drogą okropnie mnie denerwował. Mimo tego, że w powieści są nowe osoby, to powracają dobrze znane nam postacie jak Sara. Rebecca wprowadza nowe rzeczy stopniowo, chociaż niektóre są nam całkowicie zbędne. Co nie zmienia faktu, że w pewnym momencie się w tym wszystkim pogubiłam.
Biorąc oddech jest pod wieloma względami zupełnie inny niż Powód by oddychać i Oddychając z trudem. Jest najsłabszą z wszystkich części, ale dobrym zakończeniem trylogii. Prawdę mówiąc, z chęcią przeczytałabym 200-stronicową książkę opisującą życie Emmy i Evana na przykład, pięć lat później. Rebecca Donovan dzięki tej trylogii zdecydowanie zostaje jedną z moich ulubionych autorek, a Oddechy pozostaną na zawsze w moim sercu.
 
 
 
 
 
7/10
 
 
 
 
W życiu doświadczyłam miłości i straty. Utrata rzuciła mi wyzwanie, czyniąc mnie silną, ale to miłość mi pomagała, gdy byłam słaba. Przetrwałam.”
 
 
 
 
Oddechy
 
 
Za możliwość poznania finału Oddechów dziękuję wydawnictwu Feeria!

środa, 19 sierpnia 2015

Wielkie sprzątanie biblioteczki || 2015


Wreszcie nadszedł ten czas, kiedy trzeba powyciągać wszystkie 200 książek z półek i na nowo je poukładać. Na filmiku możecie zobaczyć jak mi (i Oliwii) poszło.
Enjoy!



niedziela, 16 sierpnia 2015

Następczyni dla blogera *wyniki konkursu*

Hej kochani!
Niedawno skończył się konkurs i dzisiaj szybciutko chcę Wam przedstawić wyniki.

Przeprowadziłam losowanie i został wylosowany numer... 2 który należy do

CZARNEGO KAPTURKA 

Moje gratulacje :)

Sophie Carmen



 

piątek, 14 sierpnia 2015

C.C. Hunter - Szepty o wschodzie księżyca


Kylie różni się od swoich rówieśników, nawet na obozie dla nadnaturalnych istot. Widzi duchy i nie należy do żadnego gatunku. Za to ma cechy ich wszystkich. Teraz pochłania ją odkrywanie sekretów nowej tożsamości. Martwi się jednak, że Lucas i jego stado nigdy nie zaakceptują tego, że Kylie nie jest wilkołakiem… To sprawia, że dziewczyna znów zwraca się coraz bardziej w stronę Dereka, który jako jedyny jest w stanie przyjąć ją taką, jaką jest. Jakby tego było mało, Kylie nawiedza duch Holiday, komendantki obozu i najbliższej jej osoby. Jest tylko jeden mały szkopuł… Holiday żyje. Kylie musi ocalić ją przed niewidocznym zagrożeniem, zanim będzie za późno. W świecie ciągłych wątpliwości i zamieszania tylko jedno wydaje się pewne: nie da się uniknąć zmian i wszystko kiedyś się kończy, nawet pobyt Kylie w Wodospadach cienia.

Znacie to uczucie, kiedy zaczynacie czytać jakąś książkę i nie możecie przebrnąć przez kilka pierwszych stron, ale kiedy się wam w końcu udaje to zostajecie wciągnięci bez powrotu? Tak? To dobrze, nie jestem sama. Właśnie tak się czułam zaczynając czytać Szepty o wschodzie księżyca. Na początku nie byłam zbyt zainteresowana, lecz im dalej, tym lepiej. Czasami się też zastanawiam, jak niektórzy (na przykład taka C.C. Hunter) potrafią pisać czwartą część serii i uniknąć powtarzania scen i zdarzeń. No dobrze, znów pojawia się trójkącik, ale o tym później. Nic mi nie przychodzi do głowy. Przeczytałam już czwartą część, a nadal nie mam pojęcia co może skrywać finał. To jest naprawdę uciążliwe, a jednak cudowne, bo najważniejsze jest zaskoczenie.

C.C. Hunter nadal pozostaje jedną z moich ulubionych autorek jeśli chodzi o sposób pisania. Mało kto potrafi napisać prawie 400 stronicową książkę, którą przeczytam w dwa dni. Prawdę mówiąc, tej powieści się nie czyta. Ją się pochłania i zachwyca nią. Trudno mi cokolwiek powiedzieć. Perypetie Kaylie i duchów trochę zaczynają mnie przerażać. W niektórych momentach Hunter sprawia, że jedyne na co mam ochotę to czym prędzej schować się pod kołdrę i nie wychodzić stamtąd przez najbliższą godzinę. Ale to jest dobre. To znak, że autorka potrafi pisać w tak barwny sposób, że czytelnik nie jest w stanie się oderwać, a jednocześnie wprowadzić tajemnice, sekrety i odrobinę strachu. 

Tym, co mnie męczyło w Szeptach o wschodzie księżyca jest niemalże na nowo rozpoczęty trójkącik. Kaylie jest z Lucasem, ale Derek powiedział jej, że ją kocha, a ona nie wie co o tym myśleć, aż w końcu przychodzi jej do głowy, że może ona czuje to samo (nie zgadzam się! Team Lucas!). Dereka lubiłam. Aż do teraz. W zasadzie zrobił się on naprawdę męczący. Kiedy główna bohaterka zaczyna się nad czymś zastanawiać, lub najnormalniej w świecie się o coś martwi to Derek przybiega jak najszybciej, aby sprawdzić, czy wszystko jest okej. Do tego stał się okropnie zaborczy i nie potrafi przeboleć tego, że Kaylie nie wybrała jego. Nie podoba mi się to. Wracając do Kaylie – dziewczyna wreszcie wie kim jest! Yey!

Szepty o wschodzie księżyca odbieram bardziej jako wprowadzenie do finału, bo zaczęłam się zastanawiać ile można „wałkować” ten sam temat, czyli nadprzyrodzone moce Kaylie. Jest super, no ale proszę, zastanówcie się. Dlatego uznaję, że jest to troszkę dłuższe wprowadzenie, a piąta część okaże się czymś, czego nie było do tej pory. Nie zmienia to jednak mojej opinii o całej serii. Nadal uwielbiam Wodospady Cienia. Jeśli jeszcze po to nie sięgnąłeś, radzę ci to zrobić jak najszybciej!





8/10





„Czasem nie możemy zmienić tego, co się dzieje, ale możemy zmienić to, jak te sprawy na nas wpływają.”




Wodospady Cienia




Za możliwość po raz kolejny odwiedzenia Wodospadów Cienia dziękuję wydawnictwu Feeria!

wtorek, 11 sierpnia 2015

Wywiad z Rebeccą Donovan - autorką trylogii "Oddechy"

Spełniło się jedno z moich marzeń i jedna z moich ulubionych autorek udzieliła mi wywiadu. Jest to oczywiście Rebecca Donovan, autorka trylogii Oddechy na którą składają się: Powód by oddychać, Oddychając z trudem i Biorąc oddech.
Zapraszam do lektury!


Zacznijmy może od tematu twoich powieści. Spodziewałaś się kiedyś, że będą aż tak znane?
Kiedy pisałam swoją pierwszą powieść, Powód by oddychać, zaczęłam pisać ponieważ miałam historię do opowiedzenia i potrzebowałam ją opublikować. Nie miałam pojęcia, czy była to historia którą inni chcą przeczytać. Ale reakcja każdej osoby, którą prosiłam, aby to przeczytała, zapewniła mnie, że warto się nią podzielić. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, kiedy początkowo publikowałam samodzielnie. Teraz mam fanów na całym świecie, którzy czytają moje książki (w tylu różnych językach!). Codziennie słyszę od czytelników, że moje historie wpłynęły na ich życie. Jestem bardzo wdzięczna. I wiem, że robię to, co powinnam robić.

Zabieranie się za pisanie o tematach, które ukazujesz w Oddechach wiąże się z możliwością dużej krytyki. Nie bałaś się, jak ludzie zareagują?
Myślę, że niektórym osobom trudno uwierzyć, że ktoś mógł doświadczyć takiej przemocy jak Emma i tak świetnie to ukryć. Ale pracowałam z trudną młodzieżą po ukończeniu studiów i uwierzcie mi, historia Emmy jest zbyt realna. Słyszałam od wielu ocalałych osób jak wiele seria Oddechy dla nich znaczy i dziękują mi za danie im głosu. Nigdy nie myślałam, że to kontrowersyjny temat, tylko jeden z tych, których musimy być bardziej świadomi.  Historia Emmy jest ważna nie tylko dla mnie, ale także dla wielu innych ludzi na całym świecie.

Generalnie nie jestem osobą która wzrusza się czytając książki. Ale do teraz pamiętam, że czytając zakończenie Oddychając z trudem miałam łzy w oczach. Jak udaje ci się pisać w tak emocjonalny sposób? Robisz coś wcześniej, czy przychodzi ci to naturalnie?
Wierzę, że z natury jestem empatycznym człowiekiem.  Kiedy piszę, przepuszczam emocje postaci przez siebie, jakbym to ja ich doświadczała. Trzymałam uczucia Emmy blisko swoich, więc kiedy zastanawiałam się, jak bym zareagowała fizycznie lub emocjonalnie, pozwalałam jej czuć to samo. Musiałam przenieść się do dość mrocznych i bolesnych wspomnień, żeby stworzyć kilka z tych scen. Lecz w tym samym czasie udało mi się razem z nią zakochać.

Tworząc postacie Emmy oraz Evana wzorowałaś się na kimś?
Spędziłam bardzo dużo czasu z nimi w mojej głowie i czuję się, jakby Emma i Evan byli prawdziwymi ludźmi, ale nie są oni wzorowani na żadnych konkretnych osobach które znam. Jak wspominałam, pracowałam z nastolatkami którzy przeszli przez bardzo trudne sytuacje i historia Emmy jest inspirowana ich odwagą oraz siłą. Chciałabym znać Evana! Ha! On po prostu jest moim wyśnionym... i pobożnym życzeniem.

Masz określony czas w którym piszesz, czy robisz to, kiedy tylko przyjdzie ci do głowy nowy pomysł?
Starałam się być „zdyscyplinowaną” pisarką i pisać w tym samym czasie przez określone dni tygodnia, ale prawda jest taka, że jest BARDZO trudno pisać, jeśli nie jestem zainspirowana. Czasami spędzam dużo dni na marzeniu i kreśleniu co napiszę. Ale kiedy słowa zaczynają płynąć, robię wszystko w pośpiechu!

Masz jakąś osobę która cię inspiruje?
Jeśli chodzi o pisanie, jestem wielką fanką Stephena Kinga. Uwielbiam jego obrazowy styl pisania. Czytam i podziwiam jego prace odkąd byłam nastolatką.

Kim właściwie jest Rebecca Donovan?
Jestem optymistką z bujną wyobraźnią. Nie chcę po prostu przeżyć życia; chcę go doświadczyć - przez podróż, muzykę i każdą napotkaną osobę. Mam nadzieję, że każda stworzona przeze mnie historia zainspiruje chociaż jedną osobę, aby żyła życiem, które sama wybrała.

Gdyby 10 lat temu ktoś powiedziałby ci, że będziesz znaną pisarką, jak zareagowałabyś?
 „Chciałabym.” (I zobaczcie, gdzie to życzenie mnie doprowadziło!)

Masz bardzo dobry kontakt z fanami? Pamiętam, że po przeczytaniu Powodu by oddychać napisałam na twoim Twitterze, że jestem zachwycona, a niedługo później dostałam powiadomienie, że mój tweet jest w twoich ulubionych. Byłam cała w skowronkach!
UWIELBIAM komunikować się ze swoimi fanami poprzez media społecznościowe! Nie zawsze mogę odpowiedzieć na każdy post albo email. Ale czytam je WSZYTSKIE i staram się poinformować Was, jak wiele to dla mnie znaczy… bo tak naprawdę jest!

Jak zachęciłabyś innych do sięgnięcia po twoje powieści?
Kiedy tworzę historie, dążę do tego, aby czytelnicy czuli emocje podczas czytania. Moje książki mogą nie zawsze być emocjonalnie łatwe do zrozumienia, ale w każdej z nich jest przesłanie. Czasami, aby docenić życie, musimy być narażeni na trochę cierpienia…

Co sądzisz o polskich fanach? Zamierzasz kiedyś odwiedzić nasz kraj?
To jest niesamowite mieć polskich fanów! Kiedy zaczynałam pisać, nie sądziłam, nigdy nie wierzyłam, że moje powieści zostaną wydane w tylu różnych językach, ale jestem wzruszona, że teraz jest to prawdą! Uwielbiam entuzjazm który widzę u moich zagranicznych fanów. Nie mam żadnych planów, aby na razie odwiedzić Polskę, ale mam nadzieję, że kiedyś to zrobię.

Chcesz dodać coś od siebie?
Dziękuję wam bardzo za czytanie moich książek. I dziękuję za polecanie ich swoim znajomym! Jesteście powodem, dzięki któremu osiągnęłam sukces w Polsce. Dzięki wam, każdego dnia się uśmiecham!

sobota, 8 sierpnia 2015

Przedprmierowo: J.D. Horn - Źródło



Budzisz się i czujesz, że gdzieś w głębi ciebie siedzi odrobina mocy, którą musisz opanować. Więc się powoli ubierasz, jesz śniadanie. Jedziesz w umówione miejsce taksówką. Starasz się nie używać swoich mocy, aby przez przypadek nie zrobić nie wiadomo jak głupiej rzeczy. Gdy wysiadasz z auta, rozglądasz się dookoła. Znajdujesz się na starym, od dawna nie odwiedzanym cmentarzu. Popychasz drzwi, które z niechęcią się otwierają, pozwalając ci wejść do środka. Ostrożnie przechodzisz obok grobów i w końcu stajesz przed równie starą prochownią. Czas opanować swoje moce. Wchodzisz do środka.

Pod południowym splendorem Savannah, pełnego dostojnych, starych drzew i historycznych budynków, biegną mroczne, magiczne korzenie miasta. Członkowie miejscowych klanów wiedźm za wszelką cenę starają się ochronić miasto przed niszczycielskimi siłami. Wiedzie w tym prym rodzina Taylorów – najpotężniejszych wiedźm Południa. Teraz kotwiczącą tego klanu jest Mercy, która jeszcze niedawno sądziła, że nie ma żadnych magicznych mocy. Teraz za wszelką cenę stara się je opanować, ale nie jest to łatwe – wciąż próbuje dojść do siebie po zdradzie, której doznała od swojej siostry bliźniaczki, najbliższej jej osoby. Gdy w mieście pojawia się jej matka, od dawna uważana za zmarłą, Mercy zaczyna się zastanawiać, ile jeszcze nierozwiązanych tajemnic ukrywa jej rodzina, i czy komukolwiek w niej jeszcze można ufać. Za wszelką cenę musi odkryć prawdę na temat swoich krewnych – zanim ta ją nie zniszczy.

Po przeczytaniu pierwszej części trylogii Wiedźmy z Savannah – Rodu byłam zachwycona i wiedziałam, że ta seria to strzał w dziesiątkę. Tego mi brakowało, a J.D. Horn wniósł powiew świeżości w literaturę młodzieżową. Bardzo czekałam na premierę drugiej części – co prawda około czterech miesięcy – ale jednak to jest okropne uczucie. Czytasz inną książkę i nagle zaczynasz myśleć o postaciach stworzonych przez J.D. Horna. Jednak wróćmy do kontynuacji serii czyli Źródła. Jest to zupełnie co innego niż Ród. Mercy już nie wybiera między chłopakami, a jest ustatkowana, więc fabuła opowiada zupełnie co innego. Czytelnik razem z rodziną Taylorów poszukuje Maisie, siostry głównej bohaterki i razem z Mercy rozwiązuje zakręcone tajemnice. I do tego ostatnie dwadzieścia stron, które mnie zachwyciły, a przy okazji złapały za serce.

J.D. Horn nadal jest niesamowity. Potrafi z taką łatwością przechodzić z jednej sceny do drugiej, że jest to nie do opisania. Czytelnik poznaje kilka nowych miejsc, ale czuje, jakby naprawdę widział to na własne oczy. Sposób, w jaki autor posługuje się nami, jest naprawdę… niesamowity. W połowie sama nie wiedziałam, co mam myśleć o tym wszystkim, bo Horn tak specyficznie potrafi sprowadzić Czytelnika na zupełnie inną drogę, przekonać go, że to nie jest prawdą, że można się pogubić. A autor to wykorzystuje i nas zwodzi. Wszystko co chciałam przekazać wam o sposobie pisania J.D. Horna zawarłam w recenzji Rodu, więc teraz mogę zachwycić się okładką, która jest klimatyczna, mroczna i idealnie współgra z treścią.

Postacie są idealnie skonstruowane i jak na początkującego pisarza J.D. Horn poradził sobie znakomicie. Mercy stała się zupełnie inną osobą niż na początku serii. Jest silna, niezależnie od wszystkiego i chociaż ma gorsze momenty, to jest to wyjaśnione tym, że jest w ciąży – swoją drogą, cieszę się, że autor skorzystał z czegoś takiego, ponieważ praktycznie w żadnej książce nie ma podobnej historii. Główna bohaterka walczy o swoje, dba o bezpieczeństwo swoje i jej rodziny. Jest gotowa zrobić wszystko, byle by Taylorowie (i Tierneyowie) byli bezpieczni. Lubię ją i to bardzo, ale jednak moją ukochaną postacią nadal jest Oliver – wujek Mercy i Maisie. Po prostu. W Źródle odkrywamy tajemnice kolejnych bohaterów, jakich nie podejrzewaliśmy, ale pomimo odkrywania tajemnic, Czytelnik ciągle odkrywa nowe fakty z życia bohaterów.

Książka pod patronatem Boook Reviews
Źródło w minimalnym stopniu jest gorsze niż jego poprzednik i głównie sprowadza się to do kilku niezrozumiałych dla mnie wątków. Tak jak Ród pochłonęłam w jeden dzień, tak Źródło zajęło mi trochę więcej czasu co i tak nie zmienia mojego zdania, że ta książka jest niesamowita. Nie miałam większego problemu, żeby wrócić do Savannah, co znacznie ułatwiło mi sprawę. Po skończonej książce naprawdę czuję niedosyt i chęć jak najszybszego powrotu do rodziny Taylorów. Jeśli Źródło jest taką bombą emocjonalną i tak bardzo dobrą książką, to boję się myśleć, jak będzie z ostatnią częścią. Jeśli jeszcze nie poznaliście się z Wiedźmami z Savannah, radzę wam to zrobić jak najszybciej, zwłaszcza, że ta trylogia jest pod moim patronatem. Także naprawdę warto. Co mogę jeszcze powiedzieć? Chcę więcej. 





8/10





„Widzę, że to klasyczne w-prawo-w-lewo-i-w-drzewo.”



Wiedźmy z Savannah
Ród | Źródło | The Void



PREMIERA 12 SIERPNIA!


Za możliwość pomocy Mercy dziękuję wydawnictwu Feeria!


KSIĄŻKĘ MOŻNA ZAKUPIĆ NA EMPIK.COM