środa, 4 marca 2015

Rebecca Donovan - Oddychając z trudem



Decydujesz się to zrobić. Ostatni raz upewniasz się, że w pudłach jest wszystko czego potrzebujesz. Ubrania, książki, pamiątki… Rzucasz przelotne spojrzenie na pomieszczenie, które ostatnio należało tylko i wyłącznie do ciebie. Bierzesz na ręce ostatnie pudło i kierujesz się w stronę samochodu. Kiedy ląduje on obok reszty, siadasz za kierownicę, a następnie opuszczasz dom, w którym czujesz się najbezpieczniej. Wiesz, że w tym miejscu nikt nie mógł cię skrzywdzić. Ale najwyższy czas powrócić do rzeczywistości. 

Emma przetrwała dramatyczną noc w domu swojej ciotki, ale niewiele z niej pamięta. Obudziła się w szpitalnym łóżku, w koszmarnym stanie. Odbył się proces sądowy, w którym na szczęście nie musiała uczestniczyć. Teraz Carol nie może już zrobić jej nic złego, ale wysoką ceną za to jest utrata kontaktu z Laylą i Jackiem. Emma wróciła do szkoły i na boisko, stara się po prostu prowadzić zwyczajne życie nastolatki, z wierną Sarą i oddanym Evanem u boku. Nie jest to jednak łatwe – wciąż budzi się zlana potem po koszmarnych snach -, a na ulicach prześladują ją ciekawskie spojrzenia. Gdy decyduje się zamieszkać ze swoją matką, sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje. Tak trudno oddychać, gdy trzeba radzić sobie z tak silnymi emocjami.

Moja przygoda z trylogią Oddechy zaczęła się wyjątkowo normalnie. Po przeczytaniu Powodu by oddychać, byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Wszystkim polecałam (zresztą nadal polecam) tą powieść, a sama czekałam na kontynuację. Raczej w normalny sposób. Po pierwsze chciałam przeczytać coś więcej spod pióra Rebecci Donovan, a po drugie byłam ciekawa dalszej historii Emmy. W okolicach premiery stałam się niecierpliwa, lecz gdy w końcu do mnie zawitała, odłożyłam ją na półkę. Patrzyłam na nią z utęsknieniem, ona zachęcała mnie, aby wreszcie po nią sięgnąć. Gdy to zrobiłam, zawiodłam się. Przez pierwsze 100 stron, być może nawet więcej trudno mi było czytać tą książkę. Historia była ciekawa, to prawda. Ale ja jako Czytelnik nie byłam w stanie „wbić” się w akcję. Męczyłam się z tym, prawie przez miesiącu. Aż w końcu się udało i Rebecca Donovan porwała mnie do swojego świata i nie ma zamiaru wypuścić.

Do głównych tematów Oddychając z trudem należy alkoholizm, porzucenie i między innymi zdrada. Tak, dokładnie. Pierwsza część jest o przemocy w środowisku domowym, druga o tym, jakie są fatalne skutki uzależnienia od alkoholu. Autorka porusza tematy „tabu” o których naprawdę ciężko się nam wypowiadać. Mało kto potrafiłby przy wszystkich opowiedzieć o takich rzeczach, jakie spotkały Emmę. Podziwiam za to Donovan. Język jakim się posługuje nadal jest łatwy, emocjonalny. Może nawet nie sam styl, jak cała powieść, która pęka od nadmiaru emocji. Czytelnik traci oddech, wzrusza się, niesamowicie denerwuje, a autorka siedzi w kącie i śmieje się z nas bo zachowujemy się jak marionetki.

Chcę także trochę powiedzieć o cudownym i szczerym uczuciu które łączy Evana (którego kocham całym sercem, które obecnie jest w rozsypce) i Emmę. Czasami zdarza się, że miłość bohaterów przesłania fabułę całej powieści, lecz nie tym razem. Czytając Oddychając z trudem Czytelnikowi nie przeszkadza to w żaden sposób, a nawet czasem brakuje. Przynajmniej ja to tak odbieram. Evan to naprawdę złoty chłopak. Jego portfel rzadko kiedy jest pusty, a jednak nie obnosi się z tym jak niektórzy. Nie wywyższa się, jest taki… normalny. Jest jeszcze jedna rzecz, o której dowiadujemy się prawie pod koniec. Evan nie mówi wszystkiego swojej ukochanej. Ale i Emma ma sporo tajemnic, o których nikt nie wie. Oboje utrzymują wiele spraw w ukryciu, myśląc o tym, żeby nie skrzywdzić drugiej osoby, a jednak robią to za każdym razem, kiedy wypowiedzą kłamstwo. W Oddychając z trudem dochodzą dwie nowe postacie,  a mianowicie Rachel – matka Emily oraz Jonathan – jej chłopak. Rachel -  z początku ją lubiłam, jednak z czasem zaczynałam odnosić wrażenie, że jest zupełnie inną osobą, na końcu życząc jej najgorszego. Jonathan jest z pozoru miłym facetem, który ma mroczną stronę o której nikt nie wie. Ci bohaterowie są dopracowani w najmniejszym calu, co nie zmienia faktu, że ich historia kończy się tak samo. Obydwu szczerze nienawidzę.

Dziękuję, dziękuję, po stokroć dziękuję, za to, że ta trylogia została wydana w Polsce. Są to zdecydowanie jedne z lepszych książek jakie czytałam, i już spoczywają na półce ulubieńców. Po skończeniu Oddychając z trudem siłą powstrzymywałam łzy a jakby tego było mało, nieustannie się trzęsłam. Jedyne czego chcę, to trzeciej części. Teraz. W tej chwili. Ewentualnie wyśmienitego filmu na podstawie Powodu by oddychać. Jeśli jeszcze nie poznaliście dzieł Rebecci Donovan zróbcie to jak najszybciej. Chyba, że nie lubicie chodzić z „rozsypanym sercem”, to lepiej dajcie sobie spokój. Bo gwarantuję jedno. Kiedy tylko skończycie Oddychając z trudem będziecie szukać w szafce kleju lub taśmy, żeby skleić to , co ewentualnie pozostało z serca.





9/10





"Zupełnie jakby twój ból był też jego bólem"





Oddechy





Za możliwość zamieszkania z Rachel dziękuję wydawnictwu Feeria Young!

4 komentarze:

  1. Czytałam pierwszą część i byłam oczarowana. Mam nadzieję że i ta wbije mnie w fotel ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, jednak skuszę się na tą trylogię :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż chyba muszę ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę się doczekać aż cała seria wpadnie w moje łapki!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mi miło jeśli komentujesz mój post! Ciepło zachęcam do wyrażenia swojej własnej opinii :)
Daria