Budzisz się i czujesz, że gdzieś
w głębi ciebie siedzi odrobina mocy, którą musisz opanować. Więc się powoli
ubierasz, jesz śniadanie. Jedziesz w umówione miejsce taksówką. Starasz się nie
używać swoich mocy, aby przez przypadek nie zrobić nie wiadomo jak głupiej
rzeczy. Gdy wysiadasz z auta, rozglądasz się dookoła. Znajdujesz się na starym,
od dawna nie odwiedzanym cmentarzu. Popychasz drzwi, które z niechęcią się
otwierają, pozwalając ci wejść do środka. Ostrożnie przechodzisz obok grobów i
w końcu stajesz przed równie starą prochownią. Czas opanować swoje moce.
Wchodzisz do środka.
Pod południowym splendorem
Savannah, pełnego dostojnych, starych drzew i historycznych budynków, biegną
mroczne, magiczne korzenie miasta. Członkowie miejscowych klanów wiedźm za
wszelką cenę starają się ochronić miasto przed niszczycielskimi siłami. Wiedzie
w tym prym rodzina Taylorów – najpotężniejszych wiedźm Południa. Teraz
kotwiczącą tego klanu jest Mercy, która jeszcze niedawno sądziła, że nie ma
żadnych magicznych mocy. Teraz za wszelką cenę stara się je opanować, ale nie
jest to łatwe – wciąż próbuje dojść do siebie po zdradzie, której doznała od
swojej siostry bliźniaczki, najbliższej jej osoby. Gdy w mieście pojawia się
jej matka, od dawna uważana za zmarłą, Mercy zaczyna się zastanawiać, ile
jeszcze nierozwiązanych tajemnic ukrywa jej rodzina, i czy komukolwiek w niej
jeszcze można ufać. Za wszelką cenę musi odkryć prawdę na temat swoich krewnych
– zanim ta ją nie zniszczy.
Po przeczytaniu pierwszej części
trylogii Wiedźmy z Savannah – Rodu
byłam zachwycona i wiedziałam, że ta seria to strzał w dziesiątkę. Tego mi
brakowało, a J.D. Horn wniósł powiew świeżości w literaturę młodzieżową. Bardzo
czekałam na premierę drugiej części – co prawda około czterech miesięcy – ale
jednak to jest okropne uczucie. Czytasz inną książkę i nagle zaczynasz myśleć o
postaciach stworzonych przez J.D. Horna. Jednak wróćmy do kontynuacji serii
czyli Źródła. Jest to zupełnie co
innego niż Ród. Mercy już nie wybiera
między chłopakami, a jest ustatkowana, więc fabuła opowiada zupełnie co innego.
Czytelnik razem z rodziną Taylorów poszukuje Maisie, siostry głównej bohaterki
i razem z Mercy rozwiązuje zakręcone tajemnice. I do tego ostatnie dwadzieścia
stron, które mnie zachwyciły, a przy okazji złapały za serce.
J.D. Horn nadal jest niesamowity.
Potrafi z taką łatwością przechodzić z jednej sceny do drugiej, że jest to nie
do opisania. Czytelnik poznaje kilka nowych miejsc, ale czuje, jakby naprawdę
widział to na własne oczy. Sposób, w jaki autor posługuje się nami, jest
naprawdę… niesamowity. W połowie sama nie wiedziałam, co mam myśleć o tym
wszystkim, bo Horn tak specyficznie potrafi sprowadzić Czytelnika na zupełnie
inną drogę, przekonać go, że to nie jest prawdą, że można się pogubić. A autor
to wykorzystuje i nas zwodzi. Wszystko co chciałam przekazać wam o sposobie
pisania J.D. Horna zawarłam w recenzji Rodu,
więc teraz mogę zachwycić się okładką, która jest klimatyczna, mroczna i
idealnie współgra z treścią.
Postacie są idealnie
skonstruowane i jak na początkującego pisarza J.D. Horn poradził sobie
znakomicie. Mercy stała się zupełnie inną osobą niż na początku serii. Jest
silna, niezależnie od wszystkiego i chociaż ma gorsze momenty, to jest to
wyjaśnione tym, że jest w ciąży – swoją drogą, cieszę się, że autor skorzystał
z czegoś takiego, ponieważ praktycznie w żadnej książce nie ma podobnej
historii. Główna bohaterka walczy o swoje, dba o bezpieczeństwo swoje i jej
rodziny. Jest gotowa zrobić wszystko, byle by Taylorowie (i Tierneyowie) byli
bezpieczni. Lubię ją i to bardzo, ale jednak moją ukochaną postacią nadal jest
Oliver – wujek Mercy i Maisie. Po prostu. W Źródle
odkrywamy tajemnice kolejnych bohaterów, jakich nie podejrzewaliśmy, ale pomimo
odkrywania tajemnic, Czytelnik ciągle odkrywa nowe fakty z życia bohaterów.
Książka pod patronatem Boook Reviews |
Źródło w minimalnym stopniu jest gorsze niż jego poprzednik i
głównie sprowadza się to do kilku niezrozumiałych dla mnie wątków. Tak jak Ród pochłonęłam w jeden dzień, tak Źródło zajęło mi trochę więcej czasu co
i tak nie zmienia mojego zdania, że ta książka jest niesamowita. Nie miałam
większego problemu, żeby wrócić do Savannah, co znacznie ułatwiło mi sprawę. Po
skończonej książce naprawdę czuję niedosyt i chęć jak najszybszego powrotu do
rodziny Taylorów. Jeśli Źródło jest
taką bombą emocjonalną i tak bardzo dobrą książką, to boję się myśleć, jak
będzie z ostatnią częścią. Jeśli jeszcze nie poznaliście się z Wiedźmami z
Savannah, radzę wam to zrobić jak najszybciej, zwłaszcza, że ta trylogia jest pod moim
patronatem. Także naprawdę warto. Co mogę jeszcze powiedzieć? Chcę więcej.
8/10
„Widzę, że to klasyczne w-prawo-w-lewo-i-w-drzewo.”
Wiedźmy z Savannah
PREMIERA 12 SIERPNIA!
Za możliwość pomocy Mercy dziękuję wydawnictwu Feeria!
KSIĄŻKĘ MOŻNA ZAKUPIĆ NA EMPIK.COM
Wow! Brzmi fantastycznie, to całkowicie moje klimaty! Lepiej jak najszybciej zabrać się za tę trylogię ;)
OdpowiedzUsuńA wiesz może mniej więcej za ile miesięcy będzie premiera ostatniej części?
Pozdrawiam :)
ksiazki-mitchelii.blogspot.com
PS. Zostałaś nominowana do TAGu :)
UsuńMam nadzieję, że jeszcze go nie robiłaś ;)
http://ksiazki-mitchelii.blogspot.com/2015/08/albo-albo-tag.html
Nie czuję klimatu tej książki, to pewnie przez upał za oknem, ale może kiedyś się skuszę po pierwszy tom i zakocham się w lekturze? Kto wie :>
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Po raz pierwszy dowiedziałam się o tej książce przy przeglądaniu sierpniowych nowości i bardzo mnie wtedy zaciekawiła. Będę musiała najpierw sięgnąć po pierwszy tom, ale myślę, że zrobię to niedługo ;)
OdpowiedzUsuńhttp://alejaczytelnika.blogspot.com/
Pomimo, ze to nie moje klimaty i nie mój gatunek, to ta seria naprawdę mnie zainteresowała. Przeczytam na pewno :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Insane z http://przy-goracej-herbacie.blogspot.com/
Hmm... przede mną jeszcze pierwsza część. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie!