piątek, 3 czerwca 2016

Suzanne Young - Kuracja samobójców

Sloane i James uciekli przed epidemią i programem, ale nie udało im się uciec przed niebezpieczeństwem. Bo program nie chce o nich zapomnieć… Teraz, dołączywszy do grupy buntowników, muszą uważać na to, komu mogą zaufać, i znaleźć sposób na obalenie programu i powstrzymanie epidemii. A to jest bardzo trudne, gdy w pamięci mają tyle białych plam. Pomóc im może tylko Kuracja – tajemnicza tabletka, która może przywrócić wspomnienia. Za bardzo wysoką cenę. I istnieje tylko jedna dawka.

Odkąd w dwa dni pochłonęłam „Plagę samobójców” nie mogłam doczekać się kontynuacji, w której pokładałam wielkie nadzieje. Kurację samobójców skończyłam jakiś czas temu i nadal uważam to samo – ta książka była średnia. Pierwsza część była niesamowita, więc miałam cichą nadzieję, że Suzanne Young utrzyma poziom. Akcja nie jest zbyt wciągająca, do tego bardzo przewidywalna. Historia się powtarza, a zakończenie znałam już od połowy książki, jeśli nie wcześniej. Brakuje mi najważniejszej części, zakończenie jest więc niepełne. Jednak nie to było najgorsze. Najbardziej denerwowali mnie Sloane i James i ich różowa, cukierkowa miłość.

W naszym polskim wydaniu, oprócz kontynuacji „Plagi samobójców” znajdziemy także krótki dodatek pod tytułem „Rehabilitacja” który jest okej, ale poziom jest taki sam co w książce. Miałam wrażenie, że ta powieść została napisana na siłę, bez wcześniejszego przemyślenia. Wiele się zmieniło, historia jest nużąca, a Czytelnik niekoniecznie ma ochotę czytać dalej. Mam wrażenie, że sposób pisania autorki także stał się niezbyt ciekawy, szary, nie dający wyobrazić sobie zbyt wiele. Możliwe, że miałam po prostu za duże wymagania. Ale widzę znaczną różnicę. Wyobrażałam sobie, że akcja potoczy się inaczej, niestety się pomyliłam i zawiodłam.

Już na początku poznajemy dwóch nowych bohaterów – Casa oraz Dallas. Są to osoby o zupełnie innym charakterze. Casa polubiłam praktycznie od początku, jednak z Dallas nie za bardzo było nam po drodze. Nawet po tym, jak poznałam jej historię, to niekoniecznie ją lubiłam, zwłaszcza, że wydawała mi się sztuczna. Udawanie złej dziewczyny nie było dobrym pomysłem. Prawdopodobnie gdyby była inna, polubiłabym ją, jednak w takim przypadku nie potrafię. Sloane i James w Kuracji samobójców są beznadziejni – zarówno razem jak i osobno. Cały czas się nad sobą użalają i marudzą. Ich związek jest za to przeokropnie przesłodzony. Naprawdę strasznie działali mi na nerwy. Tak samo Realm.

Sama w sobie fabuła jest ciekawa i pomysłowa, to prawda. Pierwsza część powaliła mnie na kolana, kontynuacji się to jednak nie udało, chociaż tego oczekiwałam. Postacie stały się zbyt irytujące, a akcja nabrała ślimaczego tempa. Przez całą lekturę miałam wrażenie, że Kuracja samobójców jest pisana na siłę, a Suzanne po prostu nie ma pomysłu, co zawrzeć w książce. Gdyby autorka zrobiłaby sobie przerwę, wyszłoby jej to lepiej, jestem tego pewna. Duży potencjał, niestety, nie do końca wykorzystany.





6/10





„Nasz obłęd musi po prostu przewyższyć szaleństwo programu.”



Program



Za możliwość zakończenia przygody z Sloane dziękuję wydawnictwu Feeria!

3 komentarze:

  1. Drugi tom faktycznie był nudniejszy, ale nie zmienia to faktu że historia i tak mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi właśnie ten tom podobał się na równi z pierwszym :D Takie odczucia miałam w stosunku do "Epidemi" jednak i tak bardzo lubię tą serię i jestem niesamowicie ciekawa jej dalszych tomów. :)
    Pozdrawiam!
    Katherine Parker - About Katherine

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że drugi tom nie był taki zły. To nadal jedna z moich ulubionych serii. ;)

    Pozdrawiam,
    czytanienaszymzyciem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mi miło jeśli komentujesz mój post! Ciepło zachęcam do wyrażenia swojej własnej opinii :)
Daria