sobota, 22 sierpnia 2015

Rebecca Donovan - Biorąc oddech


 
Recenzja zawiera spoilery z poprzednich części.
Słyszysz pukanie do drzwi. Przerywasz czytanie podręcznika, wstajesz i otwierasz. Okazuje się, że przyszła twoja współlokatorka, aby pożyczyć buty. Kiwasz głową i znów zatracasz się w lekturze. Do twoich uszu dobiega dźwięk zachwytu. Momentalnie zrywasz się z krzesła. Twoja współlokatorka wyciągnęła złe pudło. Pudło pełne wspomnień o których pragniesz zapomnieć. Odpychasz ją. Delikatnie zamykasz pudełko, wsuwasz je pod łóżko i wyganiasz współmieszkankę, zatrzaskując za nią drzwi. Wszystko poszło na marne. Znów zamykasz się w sobie.
Po trudnych przeżyciach najpierw z dręczącą ją ciotką, a następnie  z uzależnioną od alkoholu matką, Emma zupełnie odcięła się od tego, co było. Ale tylko pozornie. Ma nowe życie i nowych znajomych w Kalifornii, a mimo to każdego dnia ścigają ją te same wspomnienia. Broni się przed natrętnymi głosami   z przeszłości, również za pomocą tego, czego tak bardzo się brzydzi – alkoholu. W taki sposób rozpaczliwie próbuje zapomnieć i ochronić bliskich przed sobą samą…    Co jeszcze ją czeka? Czy nauczy się kochać siebie? Czy wybierze miłość i nadzieję zamiast rozpaczy i mroku? Czy Evanowi uda się ją ocalić? A może zrobi to ktoś inny?
Uwielbiam trylogię Oddechy odkąd skończyłam pierwszą część i polecam ją każdemu. Strasznie zżyłam się z historią Emmy, która złapała mnie za serce już na samym początku. Nie powiem, że w tej trylogii są łatwe tematy, bo tak nie jest, ale Biorąc oddech zdecydowanie jest najłagodniejszą częścią. Chociaż na początku nie ma mojego ukochanego Evana, okazało się, że Biorąc oddech jest bardzo dobrą powieścią. Jednak nie do końca się tego spodziewałam. Gdy przeczytałam zakończenie, przez dobre 10 minut szukałam jakiejś dodatkowej kartki, naprawdę.
Rebecca Donovan zaskoczyła wszystkich, tym razem ukazując Emmę walczącą… ze samą sobą. Nie ciotką, czy matką, ale z samą sobą i demonami przeszłości. Chociaż czasami wydawało mi się to strasznie męczące, cieszę się, że mogłam razem z główną bohaterką przez to przejść. Autorka wprowadza nas w ciemne zakamarki podświadomości Em, co lepsze, przedstawia także historię z perspektywy Evana, przez co czytelnik poznaje tę opowieść z zupełnie innej strony. Donovan jak zwykle idealnie wszystko opisuje, w dodatku tak emocjonalnie, że trudno wysiedzieć spokojnie.
W Biorąc oddech poznajemy dużo nowych postaci – szaloną Peyton, opiekuńczą Meg i przyjazną Serenę. Emma wreszcie zaczyna odpoczywać w towarzystwie Cole’a – który swoją drogą okropnie mnie denerwował. Mimo tego, że w powieści są nowe osoby, to powracają dobrze znane nam postacie jak Sara. Rebecca wprowadza nowe rzeczy stopniowo, chociaż niektóre są nam całkowicie zbędne. Co nie zmienia faktu, że w pewnym momencie się w tym wszystkim pogubiłam.
Biorąc oddech jest pod wieloma względami zupełnie inny niż Powód by oddychać i Oddychając z trudem. Jest najsłabszą z wszystkich części, ale dobrym zakończeniem trylogii. Prawdę mówiąc, z chęcią przeczytałabym 200-stronicową książkę opisującą życie Emmy i Evana na przykład, pięć lat później. Rebecca Donovan dzięki tej trylogii zdecydowanie zostaje jedną z moich ulubionych autorek, a Oddechy pozostaną na zawsze w moim sercu.
 
 
 
 
 
7/10
 
 
 
 
W życiu doświadczyłam miłości i straty. Utrata rzuciła mi wyzwanie, czyniąc mnie silną, ale to miłość mi pomagała, gdy byłam słaba. Przetrwałam.”
 
 
 
 
Oddechy
 
 
Za możliwość poznania finału Oddechów dziękuję wydawnictwu Feeria!

10 komentarzy:

  1. Od dawna mam w planach tę trylogię, ale jakoś nie mogę się przekonać, by po nią ostatecznie sięgnąć. Słyszałam mnóstwo pozytywnych opinii na ten temat, ale obawiam się, że nie spełni moich oczekiwań albo wprost przeciwnie i złamie mi serce.

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś tak... nie potrafię zabrać się za tę serię. Chciałabym ją przeczytać, ale z drugiej strony mnie do niej nie ciągnie. Recenzja bardzo ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzadko kiedy ostatnia część jest najlepsza lub choćby równie dobra. Jednak bardzo chciałabym poznać tą trylogię. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem ciekawa książek Donovan, ale jeszcze nie mam ochoty by po nie sięgnąć :x

    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam w planach tę trylogię już od bardzo dawna, ale jakoś nie mogę złapać okazji, żeby po nią sięgnąć. Może wkrótce mi się uda ;)
    http://alejaczytelnika.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Całkowicie zgadzam się z tym, ze po skończeniu książki przez dobrych parę minut szukałam dodatkowych kartek hehe <3 Z jednej strony nie mogłam się pogodzić z tym, że to już koniec, że historia Emmy i Evana dobiegła końca, ale z drugiej czułam, że ciągnięcie tej serii na siłę dalej nie miałoby sensu, więc mimo wszystko cieszę się, że Rebecca Donavan napisała trylogię i na tym poprzestała :)

    Pozdrawiam,

    Natalia z http://faaantasyworld.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo chętnie przeczytałabym pierwszą część :)

    Insane z http://nieuleczalna-bibliofilka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja skończyłam "Co, jeśli..." i było spoko :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Trylogię miałam w planach ale już mi przeszło. Zupełnie nie rozumiem głównej bohaterki - definitywnie nie dla mnie
    Pozdrawiam serdecznie :*
    my-life-in-bookland.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakoś mnie nie ciągnie do tej serii, moja przyjaciółka przeczytała pierwszy tom i nie była zachwycona, więc raczej sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mi miło jeśli komentujesz mój post! Ciepło zachęcam do wyrażenia swojej własnej opinii :)
Daria