niedziela, 31 lipca 2016

#Stosik 7/2016 ~ lipiec




























  • Sherlock (seria 1, odcinek 1) - zdobyłam w Empiku za prawdziwie krocie (ok. 3 zł). A że uwielbiam Sherlocka nie mogłam przepuścić takiej okazji ♥
  • Cassnadra Clare, Holly Black - Miedziana rękawica - kontynuacja Magisterium, więc jak najszybciej muszę przeczytać poprzednią część. Egzemplarz recenzencki od wydawnictwa Albatros.
  • C.C. Hunter - Prawie o północy - zbiór pięciu nowelek. Egzemplarz recenzencki od wydawnictwa Feeria Young.



Podsumowanie lipca

Książki przeczytane w tym miesiącu:
1. Rick Riordan - Miecz lata
2. Jennifer Lynn Barnes - Naznaczeni
3. J.K. Rowling - Harry Potter i Kamień Filozoficzny. Wersja ilustrowana
4. Melissa de la Cruz - Powrót na Wyspę Potępionych
co daje 1406 stron

Najlepsza książka: Naznaczeni
Najgorsza książka: -
Największe zaskoczenie: Powrót na Wyspę Potępionych

Książki zrecenzowane w tym miesiącu:

piątek, 29 lipca 2016

Światła, kamera, AKCJA!: The Flash - sezon 1


                Barry Allen to młody śledczy pomagający w schwytaniu kryminalistów. Próbując odkryć prawdę na temat tajemniczych okoliczności śmierci swojej matki, bada każde trudne do wytłumaczenia zdarzenie. Interesuje się też postępami nauki. Prawdziwą jego obsesją jest akcelerator cząsteczek stworzony przez fizyka Harrisona Wellsa oraz innych naukowców ze "S.T.A.R. Labs". Gdy dochodzi do wybuchu urządzenia, Barry zostaje porażony przez piorun i zapada w śpiączkę. Po wybudzeniu odkrywa, że posiadł niesamowitą szybkość. Moc tą wykorzystuje do walki ze złem Central City.

                Niedawno przez przypadek zobaczyłam urywek jednego odcinka Flasha i już wtedy wiedziałam, że ten serial będzie dobry. Nie spodziewałam się jednak, że w tak szybkim czasie stanie się jednym z moich ulubionych. Prawdę mówiąc, nie tylko moim, bo pewna znana mi osoba także bardzo go lubi, co tylko potwierdza moją tezę, że jest to serial dla osoby w każdym wieku. Bardzo chcę się zabrać do oglądania drugiego sezonu, ale najpierw muszę wam napisać co sądzę o pierwszym! A więc nie przedłużając, czas, abyście poznali moją opinię na temat Flasha i aktorów, którzy tam grają.

                Efekty specjalne są bardzo dobre, chociaż nie ma ich dużo, dzięki czemu historia Barry’ego wydaje się bardziej realna, niż jest w rzeczywistości. Muzyka także odgrywa tu dużą rolę, podnosząc napięcie, bądź całkowicie się go pozbywając. Akcja jest wartka i wciągająca, a z każdym nowym odcinkiem widz jest coraz bardziej zaskoczony oraz zdeterminowany, aby rozwiązać zagadkę która jest tematem tego sezonu. Serce nie raz waliło mi w szaleńczym tempie, nie zgadzając się z tym co się dzieje. Flash jest jednym z tych seriali, które całkowicie rozbudzają emocje. Najbardziej spodobał mi się „Power Outage” czyli siódmy odcinek. Na nim i dwóch innych płakałam jak małe dziecko, naprawdę.

                Gra aktorska jest tu na naprawdę wysokim poziomie, po prostu wbija w fotel. Najlepiej ze wszystkich spisuje się Grant Gustin, który gra główną postać. Sposób, w jaki przedstawia Barry’ego jest wyjątkowy. Wydaje mi się, że jest to jeden z niewielu aktorów którym odegranie postaci wychodzi tak naturalnie. Widać, że Grantowi podoba się postać którą gra i robi to z chęcią oraz pasją. Bardzo dobrze spisują się także: Jesse L. Martin (Joe West), Carlos Valdes (Cisco Ramon) i Tom Cavanagh (Harrison Wells). Rick Cosnett (Eddie Thawne) także porządnie gra, chociaż nie powaliło mnie to na kolana. Dziewczyny niestety radzą sobie gorzej – Danielle Panabaker (Caitlin Snow) wraz z Candice Patton (Iris West) zajmują niższe miejsca w moim osobistym rankingu, chociaż wierzę, że z czasem będzie im to wychodzić lepiej.

                Flash jest bardzo dobrym i wciągającym, chociaż zagmatwanym serialem. Dzieje się tam tyle rzeczy, że nie byłabym w stanie wam tego opisać – to po prostu trzeba obejrzeć, chociaż nie obiecuję, że wtedy wszystko stanie się klarowne. Sama mam kilka zagadek do rozwiązania. Mam nadzieję, że drugi sezon wyjaśni mi to, co chcę wiedzieć. Ciekawy pomysł, a więc i ciekawa realizacja! Nie brakuje tu także mnóstwa tajemnic i niespodzianek, które widz może rozwiązywać razem z głównym bohaterem. Powiem wam tak. Jeśli lubicie seriale z dawką dobrej fantastyki, polecam wam Flasha. Niesamowita realizacja. Mam nadzieję, że następny sezon jest równie dobry!





7/10





CIEKAWOSTKA: John Wesley Shipp który obecnie gra Henry’ego Allena, ojca Barry’ego, w roku 1990 wcielił się we Flasha w pierwszej adaptacji tego komiksu.

wtorek, 26 lipca 2016

Poznajcie Kirę *konkurs* ZAKOŃCZONY

Cześć i czołem!
Co powiecie na konkurs? Tym razem do wygrania jest egzemplarz powieści pt.: "Popiół i piach" autorstwa Anny Grędy którą objęłam patronatem. Zadania nie ma, wystarczy "zgłaszam się"!

REGULAMIN

  • Organizatorem konkursu jestem ja - Daria Dec, autorka bloga Boook Reviews.
  • Sponsorem nagrody jest autorka książki, Anna Gręda.
  • Nagrodą jest książka Ogar Boga. Popiół i piach autorstwa Anny Grędy.
  • Konkurs trwa od 26.07.2016 do 19.08.2016.
  • Zwycięzca zostanie poinformowany drogą mailową i będzie miał 3 dni na podanie adresu do wysyłki.W przypadku, gdy zwycięzca się nie zgłosi, zostaje wybrana inna osoba.
  • Nagrodę wysyłam tylko na terenie Polski.
  • Nagroda nie podlega wymianie.
  • Organizator ma obowiązek wysłać nagrodę w terminie do 25 dni roboczych po ogłoszeniu wyników.
  • Aby wziąć udział w konkursie należy pod tym postem wyrazić chęć udziału, napisać swoje imię/nick oraz podać adres e-mail.
  • Zwycięzca zostanie wybrany poprzez losowanie.
  • Można dodać mój blog/konto na Google+ do obserwowanych, zaobserwować na Twitterze, Instagramie, lub polubić na Facebooku, ale nie jest to wymagane.
  • Można polubić fanpage autorki na facebooku, ale nie jest to wymagane.
  • Można dodać lub udostępnić baner konkursowy, ale to także nie jest wymagane.
  • Do konkursu można się zgłosić tylko raz.
  • Prawo do składania reklamacji w zakresie niezgodności przeprowadzenia konkursu z Regulaminem, służy każdemu uczestnikowi w ciągu trzech dni od daty wyłonienia jego laureatów. Należy je zgłaszać w formie e-maila na adres: daruniadec@gmail.com.

Powodzenia!

Sophie



WYNIKI
Egzemplarz książki "Ogar Boga. Popiół i piach" trafia do Klaudii M. Gratulacje :)

sobota, 23 lipca 2016

Jennifer Lynn Barnes - Naznaczeni

Stoisz za kasą wpatrując się w osoby, które co chwilę wchodzą do baru. Młody facet w koszuli jest w trakcie rozwodu – ślad obrączki na palcu. Widocznie jest jednak z tego szczęśliwy. Za nim wchodzi matka z nastoletnią córką. Dziewczyna wpatruje się w menu, a uśmiech rozjaśnia jej twarz. Matka za to stoi zapatrzona w telefon, nie zwracając uwagi na to co dzieje się dookoła. Jesteś już przyzwyczajona do tego, że rozszyfrowujesz każdą osobę która tylko się tu pojawia. Wzruszasz ramionami. Przyjmujesz zamówienie, po czym wracasz do obserwacji. Nagle przy stoliku na końcu siada wysoki, jasnowłosy chłopak. Chłopak, którego nie możesz rozszyfrować.

Siedemnastoletnia Cassie ma naturalną zdolność rozszyfrowywania ludzi. Na podstawie najdrobniejszych szczegółów potrafi ustalić, kim jesteś i czym się zajmujesz. Ale nigdy nie traktowała tej umiejętności poważnie – przynajmniej do czasu, gdy upomniało się o nią FBI. Biuro rozpoczęło tajny program, do którego wciąga wyjątkowych nastolatków, by przy ich pomocy zamknąć niechlubne sprawy z przeszłości, i potrzebuje pomocy Cassie. Dziewczyna przeprowadza się na drugi koniec kraju, żeby wziąć udział w szkoleniu razem z grupą rówieśników obdarzonych talentami równie niezwykłymi, jak jej własny. Wszyscy oni są tak samo zagadkowi jak nierozwikłane sprawy, którymi mają się zająć. Ale nikt, kto bierze udział w programie, nie jest tym, za kogo się podaje. Kiedy na ich drodze staje prawdziwy morderca – uwikłani w śmiertelną grę w kotka i myszkę – muszą wykorzystać wszystkie swoje zdolności, żeby ocaleć. Czy będą potrafili sobie zaufać?

Zacznijmy od tego, że uwielbiam kryminalne klimaty. Ostatnimi czasy pochłaniam mnóstwo takich seriali, książek, filmów znacznie mniej. Pewnego razu trafiłam na zapowiedź Naznaczonych, którzy zainteresowali mnie praktycznie od razu! Niezwykłe dary, FBI i tajemnice – połączenie niby banalne, ale w tym wypadku bardzo dobre. Wszystkie opinie jakie widziałam są dość mieszane, za to moja jest bardzo pozytywna. Wciągnęłam się jak chyba nigdy dotąd, starając się rozwiązać tajemnicze zagadki z szybko bijącym sercem. Książkę pani Barnes pochłonęłam w ciągu zaledwie dwóch dni, mając problem z tym, żeby oderwać się od lektury. Trzymam kciuki, żeby następne części okazały się równie dobre!

Jennifer Lynn Barnes pisze w bardzo przystępny sposób, sprawiając, że Naznaczonych czyta się w mgnieniu oka. Wprowadzając element zaskoczenia kieruje  czytelnika w wykreowany przez siebie świat. Czytelnik mimowolnie zaczyna coraz bardziej się zagłębiać i próbuje rozwiązać tajemnicze morderstwo. Akcja się nie wlecze, cały czas coś się dzieje, jednak nie jest to uciążliwe. Spodobał mi się także sposób, w jaki Jennifer opisuje rozwiązywanie spraw, zwłaszcza wnikanie w umysł mordercy. Praca nad tą książka na pewno wymagała sporo pracy, a wszystko wskazuje na to, że autorka odrobiła „pracę domową”.

Bohaterowie są niesamowicie inteligentni i zdolni. Mimo tego, że niektórzy są bardzo sarkastyczni (Michael), inni całkiem tajemniczy (Dean), a kolejni po prostu denerwujący (Lia) nie da się ich nie polubić. Główną bohaterkę, Cassie, także polubiłam. Jest to uparta dziewczyna, bardziej dbająca o osoby na których jej zależy. Sloane, która uwielbia statystkę jest zdecydowanie jedną z bardziej pozytywnych postaci. Odczytujący emocje Michael  drażnił mnie nie raz, zwłaszcza dlatego, że jego sarkazm niekiedy wychodził poza granicę, ale z czasem przestałam na to zwracać uwagę. Profiler Dean jest tajemniczy i oziębły, ale nie da się go choć trochę nie polubić.  Lia czyli ludzki wykrywacz kłamstw otrzymuje nagrodę dla najbardziej irytującej bohaterki w książce. Jest to zaledwie garstka postaci. Reszta jest jednak równie barwna i ciekawa.
     
Naznaczeni są ciekawą powieścią, która porywa już od pierwszych stron. Barwni bohaterowie dodają uroku książce, chociaż ona zachwyca już sama w sobie. Pełno zagadek i tajemnic, czekających na to, żeby je rozwiązać. Szybko bijące serce, obawiające się tego, co zobaczy na następnej stronie. Zaskoczenie, akcja – przepis na dobrą powieść. Ta książka naprawdę podnosi poziom adrenaliny i nie pozwala odetchnąć, dopóki nie dotrzesz do ostatniej strony.          




8/10





„Brak oczekiwań, brak rozczarowań."



Naznaczeni
Naznaczeni | Mroczna strona | All In | Bad Blood



Dziękuję portalowi Papierowy Pies za którego możliwością mogłam poznać Naznaczonych!

czwartek, 21 lipca 2016

30 Day Teen Wolf Fandom Challenge: 1-10

Hej, cześć i czołem! :)
Ostatnio natknęłam się na 30 Day Teen Wolf Fandom Challenge i uznałam, że chcę go zrobić. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko. Jeśli oglądacie Teen Wolf, koniecznie podzielcie się swoim zdaniem w komentarzach! :)

ZAWIERA SPOILERY

poniedziałek, 18 lipca 2016

Anna Gręda - Ogar Boga. Popiół i piach

                Siedzisz na ganku popijając kawę. Słońce już dawno zaszło, a na dworze zaczyna się robić coraz chłodniej. Naciągasz na siebie koc. Siedzisz tak jeszcze przez chwilę, ale kiedy zaczyna padać śnieg, od razu czmychasz do domu. Przeczesujesz dłonią włosy, siadając na kanapie. W kominku płonie ogień. Nagle twój telefon zaczyna dzwonić. Kiedy przestaje, na wyświetlaczu widzisz nową wiadomość. Czujesz, że to nie będzie nic dobrego. Sięgasz po niego, a ciarki przebiegają cię po plecach. Tym razem także się nie myliłaś. Znaleziono kolejne zwłoki. Przebierasz się w mgnieniu oka, chowając do kieszeni nóż. Wybiegasz na dwór. Tym razem chłód nie robi na tobie żadnego wrażenia.

                Kira Santiago jest żywym dowodem na to, że cięty język, seksapil i umiejętność posługiwania się naostrzoną stalą to istotnie zabójcza mieszanka. Łowczyni, tajemnicza hybryda i wyjątkowo niebezpieczna zabójczyni stanowi najsilniejsze ogniwo w łańcuchu pokarmowym wśród istot nadnaturalnych i ludzi. Kiedy w mieście pojawiają się kłopoty z nowonarodzonymi wampirami, urządzającymi sobie bufet na ulicach, polując na niewinnych ludzi, Kira zwołuje swoich dawnych towarzyszy broni, by urządzić polowanie na wampira, który puszcza swoich nowo przemienionych pobratymców samopas. Łowczyni nie wie jednak, że w pobliżu czai się ktoś silniejszy i groźniejszy od niej, który nie ma zamiaru stać z boku i biernie czekać na dalszy ciąg wydarzeń.

                Odkąd zaczęłam czytać inne książki niż bajki, pełne wróżek i puszystych misiów, uwielbiałam fantastykę w której pojawiały się wampiry, wilkołaki, faerie. Nic więc dziwnego, że z chęcią sięgnęłam po najnowszą książkę Anny Grędy, dodatkowo obejmując ją patronatem. Na początku trochę się obawiałam, w końcu jest naprawdę mało powieści polskich autorów które polubiłam. Powiedzmy sobie prawdę – pierwszy rozdział to pomyłka i uważam, że nie powinien się tam znaleźć. Historia Kiry jest bardzo dobrze wyjaśniona później, więc męczące wprowadzenie (przy którym większość osób się poddaje) jest niepotrzebne. Podczas następnego rozdziału autorka już zdobyła moje serce.

                Język jakim posługuje się Anna Gręda jest przyjemny, jednak niekoniecznie lekki. Czas czytania Popiołu i piachu na początku zrzuciłam ja wydanie – biały papier jest grubszy, przez co książka robi się ciężka i źle trzyma się ją w ręce. W połowie zdałam sobie sprawę, że jestem w stanie przeczytać kilka stron, a moje oczy już się zamykają. Pod koniec to się jednak zmieniło, widać, że autorce pisało się o wiele łatwiej. Sama historia jednak jest ciekawa i wciągająca. Niekiedy nic się nie dzieje, ale przecież wiadomo, że za dużo to niezdrowo. Pełno tajemnic dodaje tylko smaczku.

                Bohaterowie są barwni i ciekawie wykreowani, chociaż ich opisy były przydługie i niepotrzebne. W końcu postacie poznajemy z czasem. Kira Santiago już od pierwszych stron przypadła mi do gustu.  Jej cięty język sprawia, że staje się idealną towarzyszką podróży. Nie raz się z nią śmiałam, mimo tego, że wydaje się raczej poważnie traktującą wszystko kobietą. Także poboczne postacie mi się spodobały, chociaż znalazły się także i te denerwujące. Jednak uważam, że na tym polu autorka zdecydowanie się popisała!

Książka pod patronatem Boook Reviews
                Podsumowując. Uważam, że Popiół piach jest bardzo ciekawym wstępem do trylogii i spodoba się fanom fantastyki. Jak wiecie, nie przepadam za polskimi autorami, ale Anna Gręda  poradziła sobie bardzo dobrze, tworząc ciekawą, a przede wszystkim wciągającą opowieść. Wydaje się być z gatunku typowej fantastyki, jednak na każdym kroku coś nas zaskakuje. Dlatego lubię ten gatunek – to właśnie w nim najczęściej można znaleźć miłe zaskoczenia. Popiół i piach jest jednym z nich. Jeśli szukacie czegoś nowego, to naprawdę polecam wam tę powieść. Mam nadzieję, że kontynuacja będzie jeszcze lepsza.





7/10





„Nazywam się Kira Santiago i nie jestem sługą ani Boga, ani Diabła.”



Ogar Boga
Popiół i piach | Teoria Hybrydy | ???


Za możliwość poznania Kiry serdecznie dziękuję autorce!

sobota, 16 lipca 2016

Paco Jimenez - Luna. Początek lata

Panuje upalne lato i Luna Valente kończy rok szkolny. Nadeszły wakacje i wszystko wskazuje na to, że będą niesamowite: pełne niekończących się popołudni i nowych tras do eskapad na wrotkach. To jeszcze nie wszystko, przed Luną nowe wyzwania, nowi ludzie i wiele nowych wrażeń, ale przede wszystkim nieoczekiwane zmiany, bo życie Luny to przygoda czekająca za zakrętem.

Początek lata jest nawiązaniem do serialu „Soy Luna” który od jakiegoś czasu gości w Disney Channel.  Nie widziałam ani jednego odcinka, jednak książeczkę czytało mi się miło. Jest ona pisana w lekki i przyjemny sposób, wprowadzający czytelnika w dobry humor. Prawie każda strona ma małą ozdobę, litery są większe, idealne dla dzieci.

Bohaterowie są bardzo pozytywni. Luna, prawie zawsze jest uśmiechnięta, zabiegana i kochająca swoich rodziców i przyjaciela, Simona. Jest to chłopak dążący do tego, żeby wszyscy dookoła niego byli szczęśliwi, nawet jego własnym kosztem. Razem z Luną rozwiązują problematyczne sytuacje, pomagając sobie wzajemnie.

Początek lata jest książeczką z morałem, idealną dla dzieci, zwłaszcza w lato. Wprowadza ona w wesoły nastrój i pozwala odpocząć i się pośmiać. Jeśli macie dzieci, rodzeństwo bądź kuzynostwo w wieku ok. 7-8 lat, myślę, że Początek lata bardzo przypadnie im do gustu.





7/10






„Gdy tak patrzyłam na zachód słońca, muskana przez morską bryzę, wpadłam na pomysł, że to idealny moment aby pomyśleć życzenie. I jedyne, co przyszło mi do głowy, to… żeby te wakacje nigdy się nie skończyły!”


Za możliwość poznania Luny dziękuję wydawnictwu Egmont!

środa, 13 lipca 2016

Melissa de la Cruz - Powrót na Wyspę Potępionych

Poprawiasz się na krześle, bawiąc się ołówkiem w dłoni. Po chwili na kartce dorysowujesz kolejny szczegół, tym samym kończąc szkic. Uśmiechasz się z zadowoleniem. Zaczynasz poprawiać rysy, wybierając te najlepsze. Do pokoju wpada ostre światło słoneczne. Odrywasz się od pracy i sięgasz po telefon. Sprawdzasz, która godzina. Przypominasz sobie, że za kilka minut umówiłeś się z przyjaciółmi na obiad. Kręcisz głową, zrywając się z krzesła. W tym samym momencie twój telefon wydaje krótki dźwięk, informujący o przyjściu nowej wiadomości. Kiedy czytasz treść, serce zaczyna ci szybciej bić. Wybiegasz z pokoju, z planem jak najszybszego znalezienia przyjaciół.

Szczęśliwe zakończenie okazało się tylko początkiem. Czas zmierzyć się z prawdą! Mal jest ekspertką w zastraszaniu wrogów, ale zerwała z tym zwyczajem, gdy odcięła się od swych łotrowskich korzeni. Kiedy więc ona i jej przyjaciele: Evie, Carlos i Jay zaczynają odbierać złowrogie wiadomości, ponaglające ich do powrotu do domu, Mal po prostu nie może w to uwierzyć. Decydują się na powrót na Wyspę, aby przekonać się o co chodzi. Nawet nie spodziewają się takiego obrotu sytuacji. Czy historia będzie miała szczęśliwe zakończenie?

Odkąd przeczytałam „Wyspę Potępionych” nie mogłam doczekać się kontynuacji. Miałam cichą nadzieję, że druga część będzie przedstawiać to, co działo się w filmie „Następcy”. Okazało się jednak, że Powrót na Wyspę Potępionych jest… kontynuacją filmu. Na pierwszych stronach znajduje się streszczenie tego co się działo między pierwszą a drugą częścią. Mimo tego, z chęcią zabrałam się do lektury. Nawet nie wiecie jak bardzo byłam zdziwiona kiedy wieczorem okazało się, że do końca mam zaledwie kilka stron. Pochłonęłam tę powieść w ciągu jednego dnia, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Teraz mam cichą nadzieję, że ukaże się również trzecia część!

Melissa de la Cruz pisze w niezwykle obrazowy sposób, pozwalając wyobraźni pracować „na najwyższych obrotach”. Do tego język jakim się posługuje jest przyjemny i bardzo łatwy w odbiorze. Od Powrotu na Wyspę Potępionych naprawdę trudno jest się oderwać. Historia jest opowiadana z perspektywy pięciu osób, co jednak na dobrą sprawę daje nam dwie perspektywy – Bena i Złoczyńców, czyli Mal, Evie, Jay’a i Carlosa. Autorce udało zachować się tajemniczość, sprawiając, że przez całą książkę Czytelnik wraz z bohaterami starał się rozwiązać problem. Cały czas coś się dzieje, nie ma chwili odpoczynku, nie można choćby na chwilę stracić czujności.

W Powrocie na Wyspę Potępionych znów pojawia się czwórka głównych bohaterów, dzieci złoczyńców – Mal - córka Diaboliny, Jay – syn Dżafara, Evie – córka Złej Królowej (tej od zatrutych jabłek, jeśli komuś się myli) oraz Carlos, który jest synem Cruelli de Mon. Nie zabrakło także księcia, a właściwie już króla Bena, syna Pięknej i Bestii. I właśnie ta piątka jest moimi ulubionymi postaciami. Zostało wprowadzone wiele nowych bohaterów, którzy zrobili mały bałagan. Są tu postacie, które zostały przedstawione w filmie, więc brakuje mi dokładniejszego opisu ze strony autorki. Na pewno są osoby, które zabiorą się za drugą część bez oglądania filmu, a wtedy zrozumienie niektórych rzeczy okaże się przeszkodą.
            
Podsumujmy. W Powrocie na Wyspę Potępionych jest mnóstwo tajemnicy i ukrytego żartu, a kunszt pisarski autorki jest naprawdę przystępny. Te czynniki składają się na naprawdę szybkie przeczytanie książki, co w takim wypadku jest czystą przyjemnością. Postacie są barwne, łatwo się utożsamić z którąś z nich. Jest to powieść dla młodszej młodzieży, jednak historia chyba każdemu przypadnie do gustu. Mam jednak wrażenie, że skoro bohaterowie są nastolatkami, to powinno to bardziej podchodzić pod powieść dla młodzieży, a Ben powinien czasami skraść Mal pocałunek. Takie jest moje zdanie. Wracając do podsumowania, pozwólcie mi się przez chwilę pozachwycać świetną oprawą graficzną – jeszcze lepszą niż miała „Wyspa Potępionych”! Mam nadzieję, że ukaże się trzecia część, a historia dojrzeje, tak jak to było w przypadku „Harry’ego Pottera”.





8/10





„Siła nie oznaczała samotnego mierzenia się z niebezpieczeństwem. Siła płynęła z zaufania, przyjaźni i lojalności.”



Następcy



Za możliwość powrotu na wyspę dziękuję wydawnictwu Egmont!

niedziela, 10 lipca 2016

Światła, kamera, AKCJA!: Duchy moich byłych

                Connor Mead jest typowym łamaczem kobiecych serc. W tej samej chwili podczas trwającej telekonferencji, porzuca trzy dziewczyny. I nie ma w tym nic dziwnego, że na ślubie swojego brata, Connor ma tylko jeden cel: zdobyć jedną z druhen, której do tej pory jakimś cudem nie udało mu się uwieść. Jednak duch jego zmarłego wujka Wayne'a - który nauczył go, jak rozkochiwać i porzucać kobiety - ma inny plan. Chce odbudować wiarę Connora w prawdziwą miłość. W trakcie realizacji tej trudnej misji, wuj będzie potrzebował wielu duchów byłych dziewczyn Connora.

                Kiedyś miałam okazję obejrzeć urywek z filmu Duchy moich byłych w telewizji. I cóż, zainteresowałam się. W końcu udało mi się obejrzeć film w całości i tak jak się spodziewałam, spodobał mi się. Jest tutaj ciekawe nawiązanie do „Opowieści wigilijnej” C. Dickensa, a przedstawiono to w taki sposób, że nie da się nie zaśmiać. Mimo tego, że jest to film z gatunku tych romantycznych, jest przedstawiony w taki sposób, że można go oglądać nawet w najgorętszy dzień, niekoniecznie w walentynki czy święta.

                Aktorkami, które spisały się najlepiej, zdecydowanie są Emma Stone (Allison (swoją drogą, jest to chyba jedyna ekranizacja w której przypadła mi ona do gustu)) oraz Lacey Chabert (Sandra). Jennifer Garner (Jenny) wypadła dobrze, chociaż brakowało jej tego „czegoś”. Za to Matthew McConaughey, czy odtwórca głównej roli przedstawił swoją postać w ciekawy sposób, chociaż czasami odnosiłam wrażenie, że jest tym po prostu zmęczony.
                Duchy moich byłych jest ciekawą, wciągającą komedią z romansem w tle. W niektórych momentach zmusza też do przemyślenia swojego zachowania. Gra aktorska jest dopracowana i dobra. Widać, że cała historia została przedstawiona w żartobliwy sposób, co działa na plus. Uważam, że jest to dobra opcja, żeby obejrzeć to z przyjaciółką, chłopakiem czy nawet rodziną.





7/10






CIEKAWOSTKA: Na początku 2003 roku, zdjęcia zostały opóźnione o miesiąc ze względu na braki finansowe.



Za możliwość poznania byłych Connora serdecznie dziękuję empik.com!

czwartek, 7 lipca 2016

Alyson Noel - Niezrównani

Poprawiasz duże okulary, które zsunęły ci się z nosa. Ochroniarz kiwa w twoją stronę głową, po czym jako pierwszy wychodzi z budynku. Z zewnątrz słychać głosy nawołujące twoje imię. Delikatnie przeczesujesz włosy dłonią. Otwierasz drzwi i wychodzisz. Wokół ciebie jest pełno ludzi. Paparazzi robią zdjęcia z każdej strony. Cieszysz się, że zdecydowałeś się na te okulary. Przez te wszystkie flesze mógłbyś mieć problemy z normalnym widzeniem przez jakiś czas. Ochroniarz przed tobą toruje ci drogę, jednocześnie odgradzając się od tłumu po lewej stronie. Posyłasz wymuszony uśmiech w stronę jednego z fotografów. Ludzie skandują twoje imię, a ty wreszcie docierasz do samochodu. Wsiadasz do środka i oddychasz z ulgą.

Hollywood Boulevard najlepiej ogląda się w ciemnych okularach i bez wszelkich nadziei. Jeśli jednak spojrzysz wystarczająco uważnie (i cudem dostaniesz się na listę VIP-ów), zobaczysz oazę najlepszych klubów w mieście - hedonistyczne niebo dla młodych, stylowych i bogatych. Ale wchodząc do tego świata musisz pamiętać, że możesz już nigdy się z niego nie wyrwać.  Trójka kalifornijskich nastolatków wchodzi do kręgu dla wybrańców– nocnego życia elit Los Angeles. Zostają wciągnięci do gry o wysoką stawkę, którą jest gwiazdka Hollywood Madison Brooks. Ryzykowną zabawę w fascynującym świecie intryg i pieniędzy przerywa wstrząsający news – Madison zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach…

Kiedy zaczynała się moja przygoda z czytaniem, udało mi się zapoznać z serią „Nieśmiertelni” autorstwa Alyson Noel. Nie będę ukrywać, że bardzo mi się ona spodobała. Teraz, ponad trzy lata później miałam okazję poznać nową powieść tej autorki. Byłam bardzo podekscytowana z tego powodu, ale po skończeniu muszę przyznać, że się zawiodłam. Pomysł jest ciekawy, realizacja niekoniecznie. Wyobraźcie sobie taką sytuację: odkładacie wieczorem książkę, rano czytacie dalej i jesteście zupełnie wybici z akcji. Nie potraficie skojarzyć kto jest kim oraz co się działo wcześniej. Niestety ja tak miałam w przypadku Niezrównanych.

Sposób w jaki pisze Alyson Noel jest z jednej strony przyjemny i lekki, jednak z drugiej strony przeczytanie większej liczby stron w ciągu dnia po prostu mnie męczyło. Akcja się ciągnęła, a opowiadanie jej z czterech stron bardzo mieszało. I do tego te przeskoki czasowe, gdy nagle w środku rozdziału dowiadujemy się, że jest to tydzień później. Trochę zagmatwane to mało powiedziane, w odniesieniu do Niezrównanych. Zwróciłam także uwagę na tym, że przed każdym rozdziałem znajduje się tytuł piosenki. Jedne są znane, inne mniej, jednak większość z nich przypadła mi do gustu. Muszę przyznać, że jest to ciekawy pomysł.

Chyba żaden z bohaterów nie spodobał mi się.  Wszyscy wydawali mi się sztuczni i egoistyczni, nawet Tommy, który nie miał być taką postacią. Layla jest blogerką, ukazującą upadki gwiazd. Ma chłopaka, marzenia i jest szczęśliwa. Aster ma wszystko, czego może pragnąć dziewczyna. Duża willa, majątek, mnóstwo ubrań od znanych projektantów. Jednak rodzice nie pozwalają jej pójść o krok dalej, cały czas ją kontrolując. Tommy nie ma nic. Przeniósł się z Oklahomy, jeździ nie najlepiej prezentującym się samochodem, pracuje w sklepie z instrumentami, a do tego nie stać go na wymarzoną gitarę. Ich wszystkich połączył wyjątkowy konkurs, który całkowicie zmienił ich życie.

Niezrównani niestety nie są powieścią z najwyższej półki. Zauważyłam wiele niedociągnięć, a jakiejś akcji praktycznie nie było. Bohaterowie są nijacy, podobni do siebie pod zbyt wieloma względami. Do tego jest ich od groma, przez co bardzo łatwo się pogubić. Sam pomysł jest ciekawy, wykonanie wymaga kilku poprawek. Sposób w jaki ta książka jest napisana, pozwala przez nią przebrnąć szybko i bez większego problemu. Nie uważam, że Niezrównani są gniotem, na pewno nie. Z pewnością sięgnę po kontynuację, bo jestem ciekawa co stało się dalej. Miejmy nadzieję, że Alyson Noel powróci do dawnego stylu pisania. Jeśli szukacie lekkiej książki, która pozwoli się wam choć na chwilę odstresować, jak najbardziej możecie sięgnąć po tę powieść.





6/10





„Tamtego dnia dokonałeś wyboru. Postanowiłeś działać na własną rękę i naraziłeś się na konsekwencje. Wszystkie nasze działania przynoszą określone konsekwencje.”



Beautiful Idols

Niezrównani | ??? | ???



Dziękuję portalowi Papierowy Pies za którego możliwością mogłam odwiedzić Hollywood Boulevard!

poniedziałek, 4 lipca 2016

James Dashner - Więzień labiryntu

                Kiedy Thomas budzi się w ciemnej windzie, jedyną rzeczą jaką pamięta jest jego imię. Kiedy drzwi się otwierają jego oczom ukazuje się grupa nastoletnich chłopców, która wita go w Strefie – otwartej przestrzeni otoczonej wielkimi murami, znajdującej się w samym centrum wielkiego i przerażającego Labiryntu. Podobnie jak Thomas, żaden z mieszkańców Strefy nie wie z jakiego powodu się tu znalazł i kto ich tu zesłał. Czują jednak, że ich obecność nie jest przypadkowa i każdego ranka próbują znaleźć odpowiedź, przemierzając korytarze otaczającego ich Labiryntu.  Kiedy następnego dnia po Thomasie windą do Strefy po raz pierwszy zostaje dostarczona dziewczyna przynosząc tajemniczą wiadomość, wszyscy Streferzy zdają sobie sprawę, że od tej pory nic nie będzie już takie jak było. Thomas podświadomie czuje, że to właśnie on i ta dziewczyna są kluczem do rozwiązania zagadki Labiryntu i znalezienia wyjścia.

                Ochotę na Więźnia labiryntu miałam od dawna. Z miesiąc temu jednak zostałam namówiona na obejrzenie ekranizacji w której gra aktor, którego uwielbiam. Zgodziłam się. Film pokochałam całym sercem, dlatego czym prędzej zakupiłam pierwowzór. Na początku nie za bardzo potrafiłam się wciągnąć, bohaterowie mnie denerwowali, a akcja nudziła. Nie sądziłam, że w ciągu jednego rozdziału tyle może się zmienić. Gdzieś w połowie książka niesamowicie mnie porwała i naprawdę zaczęło mi się podobać. Mimo wcześniejszego obejrzenia ekranizacji, nadal posiadałam punkt zaskoczenia, gdyż w wielu momentach film po prostu odbiega od powieści. Prawdą jest, że  Więzień labiryntu ma potencjał. Chociaż jest jedną z wielu dystopijnych książek, wnosi coś nowego, co sprawia, że miło się go poznaje.

                James Dashner pisze w sposób lekki i przyjemny, pozwalający Czytelnikowi na użycie wyobraźni. Do tego przez całą powieść utrzymuje napięcie i tajemnicę. Łatwo także przychodzi mu wywołanie u odbiorcy emocji – nie tylko tych dobrych.  Nie mogłam oderwać się od czytania, a po zakończeniu czuję swojego rodzaju niedosyt i chęć jak najszybszego sięgnięcia po drugą część. Cały czas coś się dzieje, akcja zwalnia dosłownie na chwilę, zaraz wracając do wcześniejszego tempa. Dashner nie raz mnie zaskoczył, co po przeczytaniu tylu książek nie należy do najprostszych zadań.  Warto także wspomnieć o wyjątkowym slangu używanym przez mieszkańców Strefy. Ale nie będę wam tego przytaczać, ogay?

                Bohaterów jest tu od groma, jednak autor skupia się na kilku – reszta tworzy za to ciekawe urozmaicenie. Dla odmiany zacznijmy od postaci, za którą nie przepadam, czyli od Albiego. Cały czas mnie denerwował, nie ważne w jakiej sytuacji był ukazany. Czasami się zastanawiałam, czy nie ma on problemów z panowaniem nad agresją. Dziewczyna o której mowa w opisie również niekoniecznie przypadła mi do gustu, chociaż pod koniec moje zdanie zmieniło się na neutralne. Podobnie z Thomasem. Bardzo denerwowało mnie jego początkowe użalanie się nad sobą. Za to do postaci które lubię, zdecydowanie zalicza się Newt, Minho i Chuck. Chyba nie musze tłumaczyć dlaczego.

                Mam nadzieję, że kontynuacja utrzyma poziom drugiej połowy książki, a nawet będzie lepsza. Co prawda, wprowadziłabym kilka poprawek, ale i bez tego Więzień labiryntu należy do bardo dobrych powieści, opowiadających o futurystycznej przyszłości i ludzkich problemach. Akcja jest ciekawa, a bohaterowie barwni. Czytelnik bez problemu się wciąga, starając się rozwiązać tajemnicze zagadki. Zdecydowanie polecam osobom, które lubią przygodowe powieści, gdzie romansu praktycznie rzecz biorąc nie ma. Za to ja nie mogę się doczekać aż przeczytam kontynuację!





7/10





„ - Jasna cholera, boję się.
- Jasna cholera, jesteś tylko człowiekiem. Powinieneś się bać.”



Więzień labiryntu
Rozkaz zagłady (0.5) | Kod gorączki (0.6) | Więzień labiryntu | Próby ognia | Lek na śmierć