Siedzisz
na ganku popijając kawę. Słońce już dawno zaszło, a na dworze zaczyna się robić
coraz chłodniej. Naciągasz na siebie koc. Siedzisz tak jeszcze przez chwilę,
ale kiedy zaczyna padać śnieg, od razu czmychasz do domu. Przeczesujesz dłonią
włosy, siadając na kanapie. W kominku płonie ogień. Nagle twój telefon zaczyna
dzwonić. Kiedy przestaje, na wyświetlaczu widzisz nową wiadomość. Czujesz, że
to nie będzie nic dobrego. Sięgasz po niego, a ciarki przebiegają cię po
plecach. Tym razem także się nie myliłaś. Znaleziono kolejne zwłoki.
Przebierasz się w mgnieniu oka, chowając do kieszeni nóż. Wybiegasz na dwór.
Tym razem chłód nie robi na tobie żadnego wrażenia.
Kira
Santiago jest żywym dowodem na to, że cięty język, seksapil i umiejętność
posługiwania się naostrzoną stalą to istotnie zabójcza mieszanka. Łowczyni,
tajemnicza hybryda i wyjątkowo niebezpieczna zabójczyni stanowi najsilniejsze
ogniwo w łańcuchu pokarmowym wśród istot nadnaturalnych i ludzi. Kiedy w
mieście pojawiają się kłopoty z nowonarodzonymi wampirami, urządzającymi sobie
bufet na ulicach, polując na niewinnych ludzi, Kira zwołuje swoich dawnych
towarzyszy broni, by urządzić polowanie na wampira, który puszcza swoich nowo
przemienionych pobratymców samopas. Łowczyni nie wie jednak, że w pobliżu czai
się ktoś silniejszy i groźniejszy od niej, który nie ma zamiaru stać z boku i
biernie czekać na dalszy ciąg wydarzeń.
Odkąd
zaczęłam czytać inne książki niż bajki, pełne wróżek i puszystych misiów,
uwielbiałam fantastykę w której pojawiały się wampiry, wilkołaki, faerie. Nic
więc dziwnego, że z chęcią sięgnęłam po najnowszą książkę Anny Grędy, dodatkowo
obejmując ją patronatem. Na początku trochę się obawiałam, w końcu jest
naprawdę mało powieści polskich autorów które polubiłam. Powiedzmy sobie prawdę
– pierwszy rozdział to pomyłka i uważam, że nie powinien się tam znaleźć.
Historia Kiry jest bardzo dobrze wyjaśniona później, więc męczące wprowadzenie
(przy którym większość osób się poddaje) jest niepotrzebne. Podczas następnego
rozdziału autorka już zdobyła moje serce.
Język
jakim posługuje się Anna Gręda jest przyjemny, jednak niekoniecznie lekki. Czas
czytania Popiołu i piachu na początku zrzuciłam ja wydanie – biały papier jest
grubszy, przez co książka robi się ciężka i źle trzyma się ją w ręce. W połowie
zdałam sobie sprawę, że jestem w stanie przeczytać kilka stron, a moje oczy już
się zamykają. Pod koniec to się jednak zmieniło, widać, że autorce pisało się o
wiele łatwiej. Sama historia jednak jest ciekawa i wciągająca. Niekiedy nic się
nie dzieje, ale przecież wiadomo, że za dużo to niezdrowo. Pełno tajemnic
dodaje tylko smaczku.
Bohaterowie
są barwni i ciekawie wykreowani, chociaż ich opisy były przydługie i
niepotrzebne. W końcu postacie poznajemy z czasem. Kira Santiago już od pierwszych
stron przypadła mi do gustu. Jej cięty
język sprawia, że staje się idealną towarzyszką podróży. Nie raz się z nią
śmiałam, mimo tego, że wydaje się raczej poważnie traktującą wszystko kobietą.
Także poboczne postacie mi się spodobały, chociaż znalazły się także i te
denerwujące. Jednak uważam, że na tym polu autorka zdecydowanie się popisała!
Książka pod patronatem Boook Reviews |
Podsumowując.
Uważam, że Popiół piach jest bardzo ciekawym wstępem do trylogii i spodoba się
fanom fantastyki. Jak wiecie, nie przepadam za polskimi autorami, ale Anna
Gręda poradziła sobie bardzo dobrze,
tworząc ciekawą, a przede wszystkim wciągającą opowieść. Wydaje się być z
gatunku typowej fantastyki, jednak na każdym kroku coś nas zaskakuje. Dlatego
lubię ten gatunek – to właśnie w nim najczęściej można znaleźć miłe
zaskoczenia. Popiół i piach jest jednym z nich. Jeśli szukacie czegoś nowego,
to naprawdę polecam wam tę powieść. Mam nadzieję, że kontynuacja będzie jeszcze
lepsza.
7/10
„Nazywam się Kira Santiago i nie jestem sługą ani Boga, ani
Diabła.”
Ogar Boga
Popiół i piach | Teoria Hybrydy | ???
Za możliwość poznania Kiry serdecznie dziękuję autorce!
Hmmm... brzmi całkiem ciekawie! Choć pierwszy raz słyszę o tej książce ;)
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Zaczęłam czytać tę powieść, ale była dla mnie zdecydowanie zbyt infantylna
OdpowiedzUsuńOstatnio nie czytuję żadnych książek o wilkołakach i wampirach, ale tą recenzją zdecydowanie zachęciłaś mnie do tej pozycji. I bardzo mi się podoba okładka :)
OdpowiedzUsuńściskam :* Latające książki