Słyszysz
odgłos zamieszania na dworze. Czym prędzej podrywasz się z ziemi, wybudzony ze
snu. Spoglądasz przez brudne okno na zewnątrz. Okazuje się, że to znów syn
Dżafara coś ukradł, a starsza
pani wszczęła kłótnię. Wzruszasz ramionami, po czym zaczynasz się ubierać.
Przeczesujesz włosy. Upewniasz się, że twojej matki nie ma na korytarzu. Gdy
okazuje się, że droga jest czysta wymykasz się na dwór, kierując się od razu w
stronę Pomyjowni. Na śniadanie jak zwykle dostajesz niezbyt świeżą kanapkę ze
spleśniałym serem oraz nieświeżą kawę, po czym łapiesz to w ręce i uciekasz. Czyli normalny dzień.
Przed dwudziestu laty wszyscy
złoczyńcy zostali wypędzeni z królestwa Auradonu na Wyspę Potępionych. To mroczne, ponure miejsce strzeżone polem
energii, które uniemożliwia im ucieczkę. Pozbawieni swych magicznych mocy, żyją
teraz w odosobnieniu, zapomniani przez resztę świata. Jednak w Zakazanej Twierdzy
ukryte jest Smocze Oko klucz do prawdziwego mroku i jedyna nadzieja złoczyńców
na ucieczkę. Tylko najsprytniejszy, najbardziej nikczemny i najniegodziwszy
łotr zdoła je znaleźć. Któż to będzie? Podczas wyprawy po
Smocze Oko potomkowie czarnych charakterów udowodnią, że łotrowskie pochodzenie
o niczym nie przesądza, a bycie dobrym wcale nie jest takie złe.
Nigdy wcześniej nie miałam do
czynienia z żadnym dziełem pani de la Cruz, więc nie wiedziałam, czego się mam
dokładnie spodziewać, chociaż większość osób bardzo ją zachwala. Więc Wyspa Potępionych była pierwszą książką
spod pióra tej autorki po którą sięgnęłam i… chcę więcej. Ale o tym zaraz.
Odkąd tylko przeczytałam zapowiedź tej książki, wiedziałam, że muszę ją u
siebie mieć. Lecz gdy się dowiedziałam o filmowej kontynuacji, to nie miałam
możliwości wyboru. Więc gdy tylko do mnie przyszła zabrałam się do lektury i
całkowicie się zakochałam. Teraz trzymając Wyspę
Potępionych w dłoni widzę wystające z boku karteczki którymi zaznaczyłam
rzeczy, które… po prostu trzeba zaznaczyć. I jest ich mnóstwo, naprawdę.
Melissa de la Cruz pisze naprawdę
ciekawym językiem. Plastycznym, łatwym, pełnym ukrytego żartu oraz tajemnicy.
Prawdę mówiąc, to już na początku powinnam złożyć jej gratulacje, za bardzo oryginalny
pomysł na fabułę. Naprawdę. Opis na samej książce nie mówi nic, właściwie, to
pisze tam tylko „Niedaleko pada jabłko od jabłoni?”, a już to samo w sobie
niesamowicie przyciąga. W środku znajdziemy naprawdę ciekawą historię, którą
czyta się z zapartym tchem, a zakończenie sprawia, że ty, Czytelniku, będziesz
pragnął jeszcze więcej. Niby film jest
kontynuacją, ale mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości ukaże się kontynuacja
książkowa, bo zostawić tak czytelników to grzech!
Postacie które tu znajdujemy są
potomkami znanych postaci z bajek Disney’a, na przykład Złej Królowej, Dżafara,
Kopciuszka, czy Bestii. Każdy jest inny, są postacie, które uwielbia się już od
pierwszych stron, a niektóre wręcz przeciwnie. Jednak najbardziej polubiłam
Mal, córkę Diaboliny (Maleficent) która jest wredna i egoistyczna, zupełnie jak
jej matka. Jednak nie zmienia to faktu, że polubiłam również Jaya, Evie oraz
Carlosa, którzy odgrywają ważną rolę w całej książce. Co do mieszkańców
Auradonu, to jestem zawiedziona. Niestety nie znamy ich za bardzo, są słabo
nakreśleni, a książę powinien wyróżniać się na tle innych mieszkańców królestwa,
ponieważ jest on naprawdę ciekawą
postacią.
Okazało się, że Wsypa Potępionych to naprawdę świetna pozycja, zawierająca humor,
tajemnicę, intrygę, czyli wszystko co składa się na świetną książkę. Warto
również wspomnieć o rewelacyjnej
oprawie graficznej. Ta powieść jest historią, z którą miło spędza się wieczór,
może dwa. Jednak najważniejsze jest to, abyście nie dali się zwieść okładce,
czy opisowi, ponieważ to nie jest
książka skierowana stricte do dzieci, a do osób w każdym wieku. Polecam,
polecam i jeszcze raz polecam.
8/10
„W dodatku to
prawdziwa księżniczka. Tak słyszałem. No wiesz, taka całkiem:
czekaj-na-buziakia-ukłuj-się-w-plec-olej-fryzjera-wyjdź-za-księcia. Ten
poziom.”
Następcy
Za możliwość odwiedzenia złych charakterów dziękuję wydawnictwu Egmont!
Lata temu czytałam wampirze książki tej autorki, które swoją drogą były bardzo zajmujące, a historia pomimo wszystko dość oryginalna. Do tej książki wcześniej jakoś mnie nie ciągnęło, ale może jeszcze mi wpadnie w ręce... :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam "Wyspę Potępionych"! To naprawdę świetna historia <3 Mam nadzieję, że autorka napiszę kontynuację :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;*
my-life-in-bookland.blogspot.com
Jeśli jest humor i intryga, to książka musi być świetna. Z pewnością po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńNiby nie moje klimaty, ale w sumie czemu nie :) Jak będzie okazja to przeczytam.
OdpowiedzUsuńBuziaki!