poniedziałek, 30 czerwca 2014

#Stosik 6/2014 - WAKACJE!

Hej ho!
Witam Was w ten ponury dzień. Niestety, przez cały wcześniejszy stres związany z zakończeniem roku i teraz tę beznadziejną pogodę nie mam siły czytać. Dwa tygodnie temu zaczęłam Troje, i przerwałam na rzecz innej książki, i teraz chcę to skończyć, ale nie mogę. Później zaczęłam Drzewo migdałowe, które porzuciłam po trzech rozdziałach, bo wykańczało mnie psychicznie, i nie miałam na nic ochoty. I skończyło się, że czytam Gwiezdnego Wojownika, i jest dobrze ;)
Przypominam wam także o WYPRZEDAŻY...
... oraz o najnowszej części Kartki z pamiętnika książkoholika
Chciałam Wam też powiedzieć, że nowa recenzja będzie dopiero w drugim tygodniu lipca, a pierwszy będzie bardo spokojny, bez żadnych nowych postów. Dlaczego? Wyjeżdżam z przyjaciółmi do Konina na tydzień, i to bez laptopów i bez Internetu ;)
W każdym razie zapraszam do oglądania stosiku.
Enjoy!



Lewy stosik, od góry:

  • Ewa Seno - Tatuaż z lilią - przeczytane. Egzemplarz recenzencki od wydawnictwa Feeria.
  • Demi Lovato - Bądź swoją siłą przez 365 dni w roku - długo wyczekiwana książka wreszcie w moich łapkach! Egzemplarz od wydawnictwa Feeria.
  • J. Courtney Sullivan - Zaręczyny - Jedna z cegiełek, która przyszła w tym miesiącu. Staram się znaleźć czas na tą książkę i mam nadzieję, że się uda ;) Egzemplarz recenzencki od wydawnictwa Muza.
  • Tina Reber - Miłość bez scenariusza - Pozycja (prawdopodobnie) podobna do Tak wygląda szczęście, więc może nie będzie źle. Druga z cegiełek z tego miesiąca. Egzemplarz recenzencki od wydawnictwa Akurat
Prawy stosik, od góry:

  • Cassandra Clare - Miasto szkła - bardzo upragniona książka wreszcie moja! Prezent od taty na koniec roku.
  • John Green - 19 razy Kathernie - nowa powieść Greena w Polsce, więc i musi być na mojej półce ;) Egzemplarz recenzencki od wydawnictwa Bukowy Las.
  • Kiera Cass - Elita - wielkie Must Have! Nagroda w konkursie na fanpage'u Rywalek.
  • Michelle Cohen Corasanti - Drzewo migdałowe - w trakcie "czytania", chociaż jakoś nie mogę przez to przebrnąć. Egzemplarz recenzencki od wydawnictwa Sine Qua Non.
  • Katarzyna Berenika Miszczuk - Gwiezdny Wojownik: Działko, szlafrok i księżniczka - zaczęłam przedwczoraj, i jest bardzo fajnie. Zapowiada się na jedną z lepszych książek polskiej autorki ;) Egzemplarz recenzencki od GW Foksal.
  • Jay Kristoff - Tancerze burzy - egzemplarz recenzencki od GW Foksal.




Całuję,
Sophie Carmen

sobota, 28 czerwca 2014

Kartka z pamiętnika książkoholika ~ Szekspir i Rowling [PART 1]

Hej kochani!
W czerwcu i lipcu poruszamy temat powieści obyczajowych i fantastycznych. Zetknęłam się nie raz z ludźmi, którzy uważali, że czytanie dwóch (i więcej) gatunków na raz jest niemożliwe i okropne. Jest, i chcę wam to udowodnić! W ramach akcji miałam przyjemność przeprowadzić mini-wywiad z Agnieszką. Agnieszka, czyta praktycznie wszystkie gatunki! W każdym razie, zapraszam was do lektury ;)



Sophie: Kiedy zaczęła się twoja przygoda z książkami obyczajowymi, a kiedy z fantastycznymi?
Agnieszka: Ojej, to trudne pytanie. Najpierw pojawiły się w moim życiu książki fantastyczne - zaczęłam czytać Harry'ego Pottera w podstawówce i to były pierwsze książki w ogóle, które przeczytałam. Obyczaje pojawiły się dużo później - chyba dopiero na studiach, gdy postanowiłam wrócić do czytania "na stałe", a nie tylko od czasu do czasu.

S: Jak to się stało, że rozpoczęłaś przygodę z obyczajówkami?
A: To dość śmieszna historia. W domu mieliśmy małe przemeblowanie. Zrobiło się nieco miejsca na półkach, więc mama zniosła ze strychu swoje książki. Wtedy wpadł mi w ręce "David Copperfield", którego przeczytałam i pokochałam. Tak też to się zaczęło, chociaż nie ograniczam się tylko do tego gatunku, uwielbiam różne książki, staram się czytać wszystko.

S: Ciekawe ;) Jest jakiś gatunek, którego twierdziłaś, że nie lubisz, a go pokochałaś?
A: Myślałam, że nie polubię książek związanych z historią. Nie mówię tu o podręcznikach czy czymś w tym stylu, raczej o powieściach historycznych. Teraz kupuję je nałogowo, uwielbiam je i chyba nigdy z nich nie zrezygnuję!

S: Teraz czytujesz wszystko, prawda? Od literatury dziecięcej, po wyżej wspomniane książki historyczne.
A: Tak, chociaż niektóre gatunki czytam sporadycznie np. erotyki.

S: Co sądzisz o ludziach, którzy ograniczają się tylko do jednego gatunku, i uważają, że inni powinni też tak robić?
A: Nikomu nie można niczego narzucić. Rozumiem, że można bardzo lubić kryminały albo fantastykę, ale ograniczając się tylko do jednego gatunku, możemy wiele stracić. A co do tego, że tacy ludzie myślą, że inni też powinni tak robić... Różne są sympatie, przyzwyczajenia, a odmienność jest fajna. Dlatego warto czytać różne rzeczy i poznawać różnych autorów i gatunki.

S: Co daje ci możliwość, czytania kilku gatunków, zamiast jednego?
A: Po pierwsze poznaję przeróżne gatunki, historie, postacie i mogę spojrzeć na różne sprawy oczami różnych autorów. Po drugie buduję biblioteczkę, która ma szeroką gamę tytułów. Poza tym mogę polecać książki znajomym, którzy czytają zupełnie odmienne rzeczy. No i przede wszystkim - mogę w zależności od humoru zmienić lekturę na taką, jaka mi najbardziej pasuje

S: I ostatnie - jak byś przekonała osoby, które boją się zacząć coś nowego, że jednak warto?
A: Powiedziałabym im, że dzięki temu będą mogli poznać różne rzeczy, co da im potem możliwość zabłyśnięcia w kompletnie odmiennych środowiskach. Moim zdaniem ograniczanie się do jednego gatunku może spowodować niedosyt. Poza tym nie ma się czego bać - książki nie gryzą, a nawet jeśli jakiś tytuł nie przypadnie nam do gustu możemy go odłożyć na półkę. Nie wolno się jednak zniechęcać, tylko szukać dalej. No a w ogóle - w życiu wszystkiego trzeba spróbować, więc może to jest najlepsza formuła do przekonania? :)








A Wy co sądzicie na temat ograniczania się do jednego gatunku? :)
Część druga już 26 lipca 3 sierpnia! :))

czwartek, 26 czerwca 2014

Mini-wyprzedaż!

Hej wszystkim!
Ostatnimi czasy ostatnio jest wszędzie dużo wyprzedaży, oczyszczania półek. I ja mam dla was coś takiego. Do sprzedania mam 5 książek, zaraz koło tytułów podaję cenę nie wliczając przesyłki.
Książki Pamiętniki wampirów można kupić także w pakiecie ;)]




























  • Joanna Buczkowska - Tajemnice Avagoh. Księga życzeń - 12 zł (raz czytana, stan idealny)
  • L.J. Smith - Księga 4: Północ - 15 zł (nieczytana, stan idealny)
  • L.J. Smith - Księga 3: Dusze cieni - 15 zł (nieczytana, stan idealny)
  • L.J. Smith - Księga 2: Mrok; Powró o zmierzchu; Uwięzieni - 16 zł (nieczytana, stan idealny)
  • L.J. Smith - Księga 1: Przebudzenie; Walka; Szał - 15 zł (nieczytana, stan idealny)
  • Lub Pamiętniki wampirów w pakiecie za 55 zł 

Do podanej ceny należy doliczyć cenę przesyłki, która wynosi ok. 5-7 zł (za jedną książkę). 
Jeśli jest ktoś zainteresowany, niech pisze do mnie na e-mail daruniadec@gmail.com. Jeśli sobie tego zażyczycie, mogę także wysłać zdjęcia książek w całości ;)



Całuję,
Sophie Carmen

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Jessica Brody - Klub Karmy

Co to właściwie jest karma? Jest to przyczyna - rozumiana w sensie prawa przyczyny i skutku. Czyli prościej ujmując  - dobre rzeczy zostaną nagrodzone, a złe ukarane. Ale nie wszystko może być w rękach karmy, prawda? Trzeba samemu się zabrać za większość rzeczy. Więc dlaczego, nie można dopomóc karmie? Dlatego, że wtedy równowaga została by zachwiana, a nie o to nam chodzi. Chyba.

Madison Kasparkova żyje prawie tak samo jak każda nastolatka. Różni ją to, że od zawsze wiedziała, że istnieje coś takiego jak karma, a co ważniejsze – zawsze w to wierzyła. Jednak gdy udało jej się trafić na imprezę to Loftu – super klubu, który należy do Spencer’a Coopera, bogatego dzieciaka – jej życie obróciło się o 360 stopni. Maddy przyłapała swojego chłopaka na zdradzie z Heather Campbell, najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Z początku, dziewczyna nie mogła przywyknąć do takiej rzeczywistości, ale wymyśliła, co zrobić żeby pozbyć się tego dziwnego uczucia. Razem z przyjaciółkami założyły tajne stowarzyszenie. Ich zadaniem jest odegranie się na takich ludziach jak jej były, czy Heather. Równowaga musi zostać zachowana, a skoro wszechświat o to nie dba, zajmie się tym Klub Karmy.

Ta książka zachęca wszystkim czym ma. Opisem, okładką, tytułem a nawet „książkowym zwiastunem”.  Gdy tylko zobaczyłam jej zapowiedź, wiedziałam, że będę musiała ją jak najszybciej przeczytać. Los chciał, że się udało. Więc gdy tylko Klub Karmy dotarł do mojego domu, czułam dziwne mrowienie, na myśl o tej powieści, i o tym, że niedługo się za nią zabiorę. To jest moje pierwsze spotkanie z Jessicą Brody. Mimo tego, że posiadam jej inną książkę, która została przetłumaczona na polski, nie miałam z nią styczności. Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Może męczącego języka, a może książki którą przeczytam w kilka godzin? Wolałabym drugą opcję, i okazało się, że trafiłam w dziesiątkę.

Sposób, w jaki Brody operuje piórem jest idealny, jeśli chodzi o książki z gatunku „młodzieżówek”. Jest lekki, zrozumiały, łatwy w odbiorze i w większej części przepełniony humorem, zresztą tak jak książka. Przyznam, że czytając Klub Karmy nieustanie się śmiałam, co jest dobrą oznaką. Czytanie tej pozycji sprawiło mi ogromną radość, aż w pewnym momencie zaczęłam żałować, że to nie jest trylogia, a taka „chudziutka” powieść. Zdecydowanie brakowało mi tu czegoś. Za szybko się skończyło. Nie uważam, że taki dwustronicowy, nagły przeskok na zupełnie inny temat, był dobrym pomysłem. Może i w niektórych wypadkach, owszem byłby to najlepszy wybór, ale nie w tej książce!

Na bohaterach, szczerze mówiąc zawiodłam się najbardziej. Jest do największy minus tego wszystkiego. Beznadziejni bohaterowie, tak jak w tym przypadku. Nie dość, że zupełnie nic o nich nie wiemy, to do tego cały czas się wszystko myli, ponieważ postaci jest od groma, i trudno ich spamiętać. Jeśli miałabym osądzać o tym, co wyciągnęłam z całej książki o Maddy, uznałabym, że zachowuje się ona bardzo dziecinnie. Zresztą jak wszyscy. W każdym razie, postacie z Klubu Karmy to porażka na „całej linii”. Uważam, że Jessica mogła to bardziej przemyśleć.

Podsumowując, Klub Karmy to książka przy której można się śmiało pośmiać. Jeśli potrzebujesz, drogi Czytelniku, jakiejś powieści która cię „rozluźni”, to właśnie ta powieść jest do tego idealna! Chociaż jest odrobinę za krótka, to jest ciekawa, nie licząc bohaterów. Jeśli nie boisz się nowych wyzwań – zapraszam do przeczytania!






7/10






„Jasne, nieraz słyszałam o rycerzach w lśniących zbrojach zjawiających się w ostatniej chwili na ratunek zagrożonej damie. Stara śpiewka. Ale rycerz w nowym, lśniącym BMW? To coś zupełnie nowego.”








Za możliwość dołączenia do Klubu Karmy dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów!

czwartek, 19 czerwca 2014

Ewa Seno - Tatuaż z lilią

Nina jest z pozoru zwykłą nastolatką, od innych różniącą się może tylko stopniem zamożności. W dniu jej osiemnastych urodzin, świat który znała całkowicie się rozpada; nakrywa swoją najlepszą przyjaciółkę ze swoim chłopakiem a jej ojciec ginie w wypadku samochodowym. Pod wpływem impulsu robi sobie niezwykły tatuaż, który na zawsze odmieni losy jej życia. Wkrótce w jej życie wkracza dotąd nieznana siostra dawno zmarłej matki i zabiera ją z Polski. Na Ninę czeka nowy dom na innym kontynencie, nowa szkoła, nowi przyjaciele i trzech facetów, z których każdy zdaje się mieć jakiś sekret. Wszystko to wprowadza jeszcze większy zamęt do jej już i tak zagmatwanego życia. Ale to dopiero początek niespodzianek, jakie szykuje dla niej przeznaczenie.

Rzadko zdarza mi się, że książka polskiego autora mnie zainteresuje, a jeszcze rzadziej – że ją przeczytam. W tym wypadku było zupełnie inaczej. Książka mnie zaciekawiła, sprawiła, że z miejsca chciałam ją poznać. Spodziewałam się lekkiej powieści, więc moja poprzeczka nie była zbyt wysoko podniesiona. Jednak to co zastałam,  zaskoczyło mnie. Chociaż, Tatuaż z lilią wygląda jak połączenie kilkunastu powieści naraz, jest fajne. Ewa wpadła na dobry pomysł, chociaż, trochę za bardzo wygląda mi to na zebranie pomysłów innych pisarzy, i napisanie książki. To mnie najbardziej zdenerwowało. Czułam się, jakbym czytała w ogóle coś innego. 

Kunszt pisarski autorki jest na początkowym etapie, ale mimo tego jest przyjemny w odbiorze, i lekki. Rzeczą, która pogrążyła Ewę, jest zdecydowanie zbyt częste używanie danych słów, jakby w pewnym momencie wyczerpał jej się słownik. Niektóre opisy są zdecydowanie za długie, inne za krótkie. Akcja gna z zawrotną szybkością, co w tym momencie jest okropnym pomysłem. Jednak Tatuaż z lilią posiada rzecz, której nie posiada większość książek. Jest nieprzewidywalny. Trudno się czegokolwiek domyślić, chociaż pod koniec czytelnik snuje nie wiadomo jakie teorie. Naprawdę bardzo, bardzo trudno jest osiągnąć takie zaskoczenie. Najlepsze jest to, że dużo tajemnic rozwiązuje nam się na 40 ostatnich stronach, co jest dość pomysłowe.

Bohaterowie to zaleta i zarazem zmora tej powieści. Z główną bohaterką można się bez problemu zidentyfikować. Ale tylko i wyłącznie z Niną. Reszta jest jedną wielką tajemnicą. Postaci jest mnóstwo, więc już na początkowych stronach zaczęło mi się mylić kto jest kim, co było okropnym doznaniem. Na samym początku, już w prologu, Nina zaczyna siebie opisywać. Blond włosy do pasa, zgrabna figura, długie nogi i wielkie brązowe oczy. Nie wiem, czy lepszym wyjściem nie było by rozłożenie tych cech na 1/3 powieści, a nie od razu zaserwować wszystko czytelnikowi. Czasem przydało by się użyć szarych komórek… Niestety, główna bohaterka należy do licznej grupy perfekcyjnych dziewczyn, co jest wręcz okropne. Wszystko wskazuje  na to, że ona nie ma żadnych problemów, ale i tak cały czas użala się nad sobą, jaka to jest biedna. Sprawę z trzema facetami przemilczę.

Oprawa graficzna jest ładna, przyciągająca wzrok, nie licząc wielkiego błędu na okładce, jakim było umieszczenie tatuażu lilii w złym miejscu. Tył w przeciwieństwie do przodu jest okropny. Opis wydaje się zbyt obszerny, do tego w połowie nie widoczny. Nie wydaje mi się, że znajdzie się osoba, która będzie chciała czytać cały opis.

                Na szczęście, akcja tylko w pierwszych rozdziałach toczy się w Polsce, później przenosi się do Ameryki. I to był jeden z lepszych pomysłów, jaki mógł być. I te zagraniczne imiona! Bardzo nie lubię czytać książek, gdzie są polskie imiona, tu ich nie ma, i dziękuję za to! Podsumowując, Tatuaż z lilią to ciekawa powieść, z lekkim piórem którą czyta się z przyjemnością. Jeśli potrzebujesz czegoś, co odciągnie cię od normalnego świata, polecam właśnie tą pozycję literacką! Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na następną część!







7/10








„Nic tak nie wpływa na dobry nastrój jak happy end.”








Antilia







PREMIERA 19 CZERWCA!








Za możliwość zrobienia sobie tatuażu z lilią serdecznie dziękuję wydawnictwu Feeria!

piątek, 13 czerwca 2014

Jennifer E. Smith - Tak wygląda szczęście

Siadasz przed laptopem. Powoli, nie spiesząc się, wpisujesz nazwę użytkownika, hasło. Gdy udaje ci się w końcu otworzyć pocztę, wchodzisz na zakładkę „odebrane”. Jedna wiadomość. Spoglądasz na nadawcę, ale adres jest dla ciebie zupełnie obcy. Zastanawiasz się, kto to może być. Po chwili, orientujesz się, że najlepszym pomysłem będzie po prostu otworzenie maila. Niepewnie wchodzisz w wiadomość. Gdy odczytujesz treść, śmiejesz się pod nosem.

Ellie O’Neil nienawidzi czerwca. To najgorszy miesiąc w całym roku, gdyż wtedy zaczynają się zjeżdżać turyści z każdego zakątku Europy, a ona ma jeszcze więcej pracy w lodziarni, i w sklepie z pamiątkami, należącym do jej mamy. Henley w stanie Maine może nie jest największym miastem na świecie, ale za to kusi turystów świeżym powietrzem, złotą plażą, ciepłym morzem i uroczymi krajobrazami, dzięki którym ludzie z wielkich miast mogą sobie odetchnąć i odprężyć się. Jednak w tym roku lato wydaje się być wyjątkowo złe. Oprócz masy turystów w mieście, okazuje się, że będą tam kręcone sceny do filmu. Nagle w Henley zaczyna pojawiać się masa reporterów, bo główną rolę ma nie kto inny jak sławny hollywoodczyk, Graham Larkin. Ellie nie cieszy się z tego, jednak jest rzecz, która poprawia jej humor. Przed kilkoma miesiącami otrzymała przez przypadek e-maila, na który z chęcią odpowiedziała. Już od dłuższego czasu koresponduje z tajemniczym chłopakiem. Kiedy wreszcie dochodzi do ich spotkania, wszystko komplikuje się jeszcze bardziej.

Skończyłam Tak wygląda szczęście i nie wiem co napisać. Może po prostu „jestem pod wrażeniem”? Ale myślę, że to nie wystarczy. Nie wiem jak mogę oddać to, co czułam czytając książkę. Byłam zła, a zarazem szczęśliwa. Ta powieść, to istna mieszanina uczuć. Moja poprzeczka nie była wysoko, spodziewałam się przeciętnej książki, ale jednak oryginalnej. Jennifer E. Smith bez problemu przekroczyła tą linię. Mogłabym porównać styl pisania autorki do Johna Greena, ale brakuje jej trochę, aby dojść do tego poziomu, w każdym razie krótka droga przed nią.  Tak jak wspominałam wyżej, jej pomysł jest oryginalny, w każdym razie do tej pory się z nim nie spotkałam.

Pióro Smith jej lekkie, bardzo przyjemne w odbiorze, opisy nie się są przydługie, a myśli bohaterów doskonale oddają emocje. Autorka lubi wplatać w całą powieść historie z czasów, kiedy Graham lub Ellie byli młodsi, co jest znakomitym pomysłem, bo dzięki temu możemy lepiej ich poznać. Język jest barwny, a miejsca autentyczne. Powieść jest oparta na prawdziwych miejscach, i sytuacji, która mogła by się zdarzyć. Jennifer, podbiła moje serce tym, że uczucia które są w książce, (ani inne rzeczy) nie przytłaczają czytelnika. Chociaż, może dwa lub trzy momenty okazały się niekoniecznie fajnie, to reszta jest w sam raz. Brawa!

Bohaterzy są idealnie wykreowani, bez problemu się z nimi identyfikujemy. Z Ellie „połączyłam” się od razu. Dziewczyna ma normalne problemy, i nie jest perfekcyjna, Każdy posiada jakieś wady, i można wyczuć, że zarówno bohaterka jak i Graham je mają. Właśnie, Graham. Mimo tego, że wydaje on się za słodki, aby był realny, polubiłam go. Jest pokazany ze strony aktora, który nie przepada za fotografami, i artykułami z nim w roli głównej, i uważam, że ten pomysł był fajny. Kolejny plus, to możliwość poznania historii z obu perspektyw, ponieważ rozdziały są opowiadane na przemian.

Wydanie również jej piękne. Połączenie zdjęcia, i rysunku na okładce jest mistrzowskie, i do tego, ten żółty, pozytywny grzbiet! Po każdym rozdziale, umieszczony jest e-mail, ale więcej nie zdradzę, w końcu nie chcę zepsuć wam niespodzianki!

Powieść Jennifer E. Smith, nosząca tytuł Tak wygląda szczęście, to urocza opowieść, która opowiada o dwójce zupełnie różnych nastolatków, którzy poznali się w dziwny sposób. Nie jestem w stanie napisać nic więcej, jak wieelkie POLECAM!








8/10








„-Witaj – powiedział, na co ona się uśmiechnęła.
- Dzień dobry.
- Tak. – przyznał – Jest naprawdę dobry.”









Za poznanie historii Ellie oraz Grahama, serdecznie dziękuję wydawnictwu Bukowy Las!

środa, 4 czerwca 2014

C.C. Hunter - Przebudzona o świcie

Kylie Galen przebywa w Wodospadach Cienia już od jakiegoś czasu. Choć wśród tych wszystkich niezwykłych istot jej życie już nigdy nie będzie takie samo, czuje, że jej miejsce jest właśnie tutaj. Wciąż jednak nie ma pojęcia, kim jest naprawdę. Desperacko pragnie ustalić swoją tożsamość i zrozumieć, dlaczego nawiedzają ją duchy. Jeden z nich twierdzi, że ktoś bliski Kylie umrze przed końcem lata. Kylie dręczą też problemy sercowe. Nie potrafi zdecydować, czy zostać z wilkołakiem Lucasem, związek z którym nie należy do usłanych różami, czy być z półelfem Derekiem, który zaczyna coraz bardziej na nią naciskać. Dziewczyna wie, że musi dokonać wyboru… Romanse jednak muszą zejść na dalszy plan, gdy ciemna strona świata istot paranormalnych zaczyna zagrażać wszystkiemu, co jest dla Kylie drogie.

Czy pamiętasz, drogi Czytelniku, jak bardzo byłam zachwycona Urodzoną o północy? I jak bardzo nie mogłam się doczekać drugiej części? Tak, miałam takie szczęście, że Przebudzona o świcie miała dwa tygodnie później swoją premierę. Cieszyłam się  bardzo, że mogę ją przeczytać. Jednak gdy przyszła do mnie, cały czas ją odkładałam, na rzecz innych lektur. Przygotowałam się emocjonalnie na lekką książkę, taką jaką była pierwsza część., i zawiodłam się. Zamiast książki, którą można przeczytać w niecały dzień, znalazłam powieść, której 60 stron męczyłam przez tydzień. Do tego znalazłam podobieństwo między Przebudzoną o świcie, a drugą częścią serii Stephanie Meyer – Księżycem w nowiu. Sposób, jaki wybrała C.C. Hunter, naprawdę mnie rozczarował. Pewnie uznała, że jeśli postara się naśladować Meyer, która doszła do pewnego stopnia sławy, z nią stanie się tak samo. Jednak, wystarczyło by, aby Hunter trzymała się swojego stylu, w jakim jest pisana pierwsza część, a naprawdę zaszła by jeszcze dalej.

Autorka w jakimś stopniu zachowała swój sposób pisania, który zadowolił czytelnika. Aczkolwiek to co zaczęła tworzyć, strasznie mnie zdenerwował. Nawet w pewnym momencie, czułam się jakbym czytała Zmierzch. Kropka w kropkę. Akcja jest wartka, łatwo się w niej odnaleźć. Niekiedy można się nawet uśmiechnąć.  Hunter doskonale sprawdziła się, jeśli chodzi o nieprzewidywalność, i za to ją podziwiam. Naprawdę trudno napisać coś, gdzie nic nie będzie przewidywalne. Czytelnik rozwiązuje jedną zagadkę, w zamian dostając następną. I tak przez cały czas.

To co było najgorsze, to ten przeklęty trójkącik! Tak jak w pierwszej części był do zniesienia, tak w drugiej zaczął mnie przerastać, i denerwować. Nie rozumiem, jak można było zrobić coś takiego czytelnikowi. W pewnym momencie to zrobiło się tak niesmaczne, że miałam ochotę rzucić książką w ścianę, i nie wracać do niej. Długo. Kylie zupełnie się zmieniła. Tak jak na początku, bez problemu odnowiłam z nią kontakty, tak z coraz dalszymi stronami, złościła mnie niesamowicie. Stała się małą dziewczynką, która nie ma nic innego do roboty. Rozumiem raz na jakiś czas, ale co pięć minut. No ludzie!

Jeśli mówimy  o okładce, to bardzo mi się podoba. Urodzona o północy jest utrzymana w barwach fioletowych i różowych, a Przebudzona o północy niebieskich i odrobinę zielonych.  To jest bardzo pomysłowe, bo taki zabieg naprawdę przykuwa wzrok. Do tego cudnie prezentują się na półce!

Przebudzona o północy nie była nie wiadomo jak wybitna, brakowało mi tego „czegoś”. Ale w seriach najczęściej jest tak, że druga część jest gorsza od poprzedniczki, więc chcę dać szansę trzeciemu tomowi. Trochę za dużo tu innych dzieł, i autorka troszkę zgubiła siebie w tym wszystkim, ale miejmy nadzieję, że w następnej części ją odnajdzie.




„-Jeśli to wszystko, to czemu wślepiacie się we mnie tak, jakby wyrósł mi ogon?
-A myślisz, że to możliwe? (…)
O cholera! On mówił poważnie. Przesunęła ręką po pupie, by się upewnić, że nic się tam nagle nie pojawiło. Ale nie.”





6/10






Wodospady Cienia





Za możliwość ponownego odwiedzenia obozu w Wodospadach Cienia dziękuję wydawnictwu Feeria!

niedziela, 1 czerwca 2014

Wyzwanie Paranormal Romance - maj

















Oj kochani, jestem naprawdę zmartwiona. Z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej, jeśli chodzi o czytanie Paranormal romance, jednak mam nadzieję, że tu chodzi tylko o to, że zbliża się koniec roku szkolnego, i trzeba się porządnie zabrać za naukę ;)
Chociaż dla mnie, ten miesiąc był najlepszy, bo udało mi się przeczytać łącznie pięć książek. W każdym razie wyniki: Łącznie przeczytałyśmy 12 książek.
1 książkę przeczytała: Patrycja Waniek
2 książki przeczytały: Niko, Ines Lavender, Marcela Pomper i Paula Rzemińska
3 książki przeczytała: Sophie Carmen

Trzymam kciuki za lepszy czerwiec! :)



Całuję, 
Sophie Carmen