Barry
Allen to młody śledczy pomagający w schwytaniu kryminalistów. Próbując odkryć
prawdę na temat tajemniczych okoliczności śmierci swojej matki, bada każde
trudne do wytłumaczenia zdarzenie. Interesuje się też postępami nauki.
Prawdziwą jego obsesją jest akcelerator cząsteczek stworzony przez fizyka
Harrisona Wellsa oraz innych naukowców ze "S.T.A.R. Labs". Gdy
dochodzi do wybuchu urządzenia, Barry zostaje porażony przez piorun i zapada w
śpiączkę. Po wybudzeniu odkrywa, że posiadł niesamowitą szybkość. Moc tą
wykorzystuje do walki ze złem Central City.
Niedawno
przez przypadek zobaczyłam urywek jednego odcinka Flasha i już wtedy wiedziałam, że ten serial będzie dobry. Nie
spodziewałam się jednak, że w tak szybkim czasie stanie się jednym z moich
ulubionych. Prawdę mówiąc, nie tylko moim, bo pewna znana mi osoba także bardzo
go lubi, co tylko potwierdza moją tezę, że jest to serial dla osoby w każdym
wieku. Bardzo chcę się zabrać do oglądania drugiego sezonu, ale najpierw muszę
wam napisać co sądzę o pierwszym! A więc nie przedłużając, czas, abyście
poznali moją opinię na temat Flasha i
aktorów, którzy tam grają.
Efekty
specjalne są bardzo dobre, chociaż nie ma ich dużo, dzięki czemu historia
Barry’ego wydaje się bardziej realna, niż jest w rzeczywistości. Muzyka także
odgrywa tu dużą rolę, podnosząc napięcie, bądź całkowicie się go pozbywając.
Akcja jest wartka i wciągająca, a z każdym nowym odcinkiem widz jest coraz
bardziej zaskoczony oraz zdeterminowany, aby rozwiązać zagadkę która jest
tematem tego sezonu. Serce nie raz waliło mi w szaleńczym tempie, nie zgadzając
się z tym co się dzieje. Flash jest
jednym z tych seriali, które całkowicie rozbudzają emocje. Najbardziej spodobał
mi się „Power Outage” czyli siódmy odcinek. Na nim i dwóch innych płakałam jak
małe dziecko, naprawdę.
Gra
aktorska jest tu na naprawdę wysokim poziomie, po prostu wbija w fotel.
Najlepiej ze wszystkich spisuje się Grant Gustin, który gra główną postać.
Sposób, w jaki przedstawia Barry’ego jest wyjątkowy. Wydaje mi się, że jest to
jeden z niewielu aktorów którym odegranie postaci wychodzi tak naturalnie.
Widać, że Grantowi podoba się postać którą gra i robi to z chęcią oraz pasją.
Bardzo dobrze spisują się także: Jesse L. Martin (Joe West), Carlos Valdes
(Cisco Ramon) i Tom Cavanagh (Harrison Wells). Rick Cosnett (Eddie Thawne)
także porządnie gra, chociaż nie powaliło mnie to na kolana. Dziewczyny
niestety radzą sobie gorzej – Danielle Panabaker (Caitlin Snow) wraz z Candice
Patton (Iris West) zajmują niższe miejsca w moim osobistym rankingu, chociaż
wierzę, że z czasem będzie im to wychodzić lepiej.
Flash jest bardzo dobrym i
wciągającym, chociaż zagmatwanym serialem. Dzieje się tam tyle rzeczy, że nie
byłabym w stanie wam tego opisać – to po prostu trzeba obejrzeć, chociaż nie
obiecuję, że wtedy wszystko stanie się klarowne. Sama mam kilka zagadek do
rozwiązania. Mam nadzieję, że drugi sezon wyjaśni mi to, co chcę wiedzieć. Ciekawy
pomysł, a więc i ciekawa realizacja! Nie brakuje tu także mnóstwa tajemnic i
niespodzianek, które widz może rozwiązywać razem z głównym bohaterem. Powiem
wam tak. Jeśli lubicie seriale z dawką dobrej fantastyki, polecam wam Flasha. Niesamowita realizacja. Mam nadzieję, że następny sezon jest równie dobry!
7/10
CIEKAWOSTKA: John Wesley Shipp który obecnie gra Henry’ego
Allena, ojca Barry’ego, w roku 1990 wcielił się we Flasha w pierwszej adaptacji
tego komiksu.
Ja też jestem fanką tego serialu, choć od razu Cię uprzedzę, że drugi sezon jest zdecydowanie bardziej dziwny i pogmatwany od pierwszego. A kilka odcinków pod koniec sezonu sprawiło, że skończyłam oglądać zbierając szczękę z podłogi i nie mogąc ogarnąć się z szoku ;P. Już teraz z niecierpliwością i lekką dozą strachu co tym razem wymyślą reżyserzy, wyczekuję sezonu trzeciego :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie