sobota, 14 października 2017

Chris Weitz - Młody świat

Tajemnicza epidemia zmiotła z powierzchni Ziemi dorosłych i dzieci, oszczędzając jedynie nastolatków. By przetrwać w chylącym się ku upadkowi świecie, młodzi łączą się w plemiona. Jefferson, mimowolny przywódca grupy zamieszkującej okolice Placu Waszyngtona, oraz Donna każdego dnia stawiają czoła niebezpieczeństwom postapokaliptycznego chaosu, świadomi, że ich dni są policzone. Gdy jeden ze współplemieńców wpada na trop lekarstwa, które pozwoli im się wymknąć nieuchronnej śmierci, pięcioro nastolatków wyrusza na ryzykowną ekspedycję. W drodze do celu będą musieli pokonać terytoria opanowane przez gangi, fanatyków i bojówki; ich wędrówkę będą znaczyły wymiany ognia, ucieczki, cierpienie i śmierć. Czy młodym bohaterom uda się ocalić wymierającą populację? Jakie mroczne zakamarki ludzkiej psychiki odkryją podczas tej ryzykownej eskapady?

Chrisa Weitza zna większość ludzi, chociaż wiele z nich - w tym i ja - nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Kim jest? Reżyserem takich filmów jak "Księżyc w nowiu" czy "Złoty kompas". Scenarzysta "Kopciuszka" oraz "Łotra 1". Jak widać, są to zupełnie różne gatunki. Więc jakim cudem autor wpadł na pomysł napisania powieści postapokaliptycznej? Brakowało mu takich filmów? Możliwe. Przez to podczas czytania Młodego światu nie raz miałam wrażenie, że czytam scenariusz. Niejasne sceny, gdzie czytelnik musi sam się domyślić szczegółów, bardzo rozbudowane opisy scenerii - to zaledwie kilka z tych rzeczy.

Słyszałam wiele pochlebnych opinii na temat tej powieści. Po części one były dużym motywatorem, który sprawił, że bardzo szybko sięgnęłam po Młody świat. Nie ukrywam, że trochę się zawiodłam. Wiecie, liczyłam na coś "ponad". Prawdopodobnie jako ekranizacja, zrobiłoby to na mnie duże wrażenie, jako powieść była dość przewidywalna. Schemat znany z każdego filmu akcji: akcja-spokój-akcja-spokój-akcja-spokój. Także łatwo było przewidzieć to co się wydarzy. Czasem nawet mi się wydawało, że słyszę muzykę pełną napięcia w tle. 

Bohaterowie nie wywarli na mnie zbyt dużego wrażenia. Pomyśleć, że przez prawie 14 dni czytania książki, powinnam się do kogoś przywiązać. Jednak w tym wypadku mi się to nie udało. Każda z postaci miała coś, co ją identyfikowało. Taką łatkę, która była na tyle duża, że przyćmiewała wszystko inne, co robiła dana osoba. Główny bohater, Jefferson, to typ bohatera, który dąży do ratowania świata - i było to nieraz podkreślane w Młodym świecie. Donna za to jest tak irytującą bohaterką, że czasem miałam ochotę pominąć wszystkie fragmenty, gdzie znajduje się chociażby najmniejsza wzmianka o niej. Pomińmy fakt ciągłego powtarzania "jakby" które najczęściej zupełnie nie miało sensu w zdaniu. Po prostu jej styl bycia jest... fałszywy? Taki, którego w każdym razie nie potrafiłam przełknąć. Jest jednak coś, co bardzo mi się spodobało. Najczęściej właśnie w jej perspektywie pojawiały się filozoficzne przemyślenia. Wyróżniało je jednak to, że naprawdę były zmuszające do myślenia i nie raz dawałam się ponieść swoim myślom hen daleko.

Jeśli lubisz książki przepełnione akcją, to myślę, że Młody świat powinien ci się spodobać. Mimo kilku niedociągnięć, koniec końców Chris Weitz ciekawie zbudował postapokaliptyczny świat, a zakończenie wprawia czytelnika w zaskoczenie. Bardziej widzę historię Jeffersona na dużym ekranie niż kartach powieści, ale jak na taki przeskok i tak jest bardzo dobrze.




6/10



"Oto lista obecności:
Mózgowiec (przerażający geniusz)
Donna (lekko niezrównoważona feministka)
Peter (uzależniony od adrenaliny gej-chrześcijanin)
Oraz ja (król i nerd z zacięciem filozoficznym)
Drużyna Pierścienia to nie jest, ale jak się nad tym zastanowić, nie wypadamy tak najgorzej."



Młody świat
Młody świat | Nowy ład | Odnowa



Za możliwości dołączenia do plemienia Washington Square dziękuję wydawnictwu Insignis!