czwartek, 17 listopada 2016

Światła, kamera, AKCJA!: Nerve

"Nerve" zaczyna się od prostego pytania: jesteś Graczem czy Widzem? Z pozoru to niewinna gra online, polegająca na podejmowaniu wyzwań rzucanych przez Widzów. Jednak stawka szybko rośnie, a z nią ryzyko, które trzeba podjąć, by wygrać... czyli przeżyć. Vee ma już dość życia w cieniu swej kochającej popularność przyjaciółki Sydney. Pewnej nocy postanawia wyrwać się ze swego poukładanego świata i wyrusza do Nowego Jorku, by wziąć udział w Nerve. Gra zaczyna się od prostych zadań: trzeba pocałować przystojnego nieznajomego, a potem wraz z nim ukraść coś z luksusowego domu towarowego. Zabawa się rozkręca. Vee i jej nowy przyjaciel Ian zyskują coraz większą popularność wśród Widzów, którzy prześcigają się w podbijaniu stawki i wymyślaniu coraz bardziej niebezpiecznych zadań. Wkrótce jednak Vee zdaje sobie sprawę, że stała się obiektem manipulacji. Jej internetowe konta zostają zhakowane, karty kredytowe zablokowane, a ona sama staje się więźniem Nerve. To już nie zabawa, a walka o życie na oczach milionów anonimowych Widzów.

Od razu po obejrzeniu zwiastuna, wiedziałam, że to będzie film, który mi się spodoba. Nie myliłam się. Pomijając fakt, że gra tam Dave Franco, byłam niezwykle ciekawa, jak zostanie to przedstawione. Świat zmierza w takim kierunku, a Nerve w jakimś stopniu udowadnia nam, jak może się skończyć podążanie za trendami wbrew własnemu rozsądkowi. Nie raz w oczach miałam łzy, a serce biło mi szybciej. Nie brakowało jednak momentów, w których można było się pośmiać. Jest to film w którym dominuje dzika akcja, wciągająca, niezależnie, czy się tego chce.

Gra aktorska jest niezła, chociaż nie wszyscy wypadli dobrze. Najbardziej spodobał mi się Dave Franco (Ian) który odgrywał tajemniczą, pełną niespodzianek postać. Jak zwykle wyszło mu to wyśmienicie. Pozytywnie zaskoczył mnie również Machine Gun Kelly (Ty) który przedstawił swojego bohatera… cóż, przerażająco dobrze. Z damskich ról najlepiej wypadła Emily Meade (Sydney). Chociaż odgrywanej przez nią bohaterki szczerze nienawidzę, gra aktorska wypadła świetnie. Emma Roberts (Vee) jak zwykle nie powaliła mnie na kolana. Nie przepadam za nią jako aktorką, ale nie było to aż takie tragiczne. Można powiedzieć, że ona oraz Miles Heizer (Tommy) wypadli dość neutralnie. No i na koniec Juliette Lewis (Nancy), czyli matka głównej bohaterki. Zero mimiki, gra na minimalnym poziomie umiejętności aktorskich. W tym wypadku jestem stanowczo na „nie”.

Nerve jest niesamowitym filmem, dopracowanym i ukazującym ciekawy punkt widzenia (przykład: zza ekranu komputera). Chociaż niektóre dialogi są dość nudnawe, tak sceneria i muzyka są na najwyższym poziomie. I Dave Franco. Widać, że wszystko jest dopracowane, a bohaterowie są ciekawi, mający historię. Na pewno nie raz wrócę do tego filmu.





8/10




CIEKAWOSTKA: Film miał premierę w School of Visual Arts w Nowym Jorku 12 lipca, podczas której obecna była cała obsada. Do kin w Polsce wszedł jednak dopiero 2 września.      

1 komentarz:

Bardzo mi miło jeśli komentujesz mój post! Ciepło zachęcam do wyrażenia swojej własnej opinii :)
Daria