Każdego roku
do Parku Jurajskiego na Isla Nublar przybywają miliony turystów, by z bliska
podziwiać odtworzone genetycznie dinozaury. Tymczasem w laboratoriach trwają
prace nad kolejnymi mutacjami genetycznymi, w wyniku których naukowcy powołują
do życia dinozaura o cechach tyranozaura, karnotaura i welociraptora. Monstrum
jest większe, groźniejsze, inteligentniejsze i… wymyka się spod kontroli.
Ostatnimi
czasy zauważyłam, że coraz częściej zdarza mi się dobierać sobie filmy i
seriale „w ciemno”. Gdy pół roku temu zobaczyłam zapowiedź Jurassic World wiedziałam, że muszę obejrzeć ten film. Mniejsza z
tym, że nawet nie oglądałam ani jednej całej części „Parku Jurajskiego”.
Najczęściej to były jakieś fragmenty. Jednak kiedy wreszcie nadarzyła się
okazja obejrzeć Jurassic World,
zrobiłam to bez większego zastanowienia. I muszę przyznać, że od początku
zostałam wciągnięta w ten niecodzienny świat dinozaurów w parku rozrywki. W
połowie filmu co chwilę miałam na twarzy wyraz zaskoczenia i minę, która
mówiła: „tylko nie to!”. Czy mi się podobało? Tak i to bardzo!
Kilku aktorów
przykuło moją uwagę, na przykład odtwórcy głównych ról – Chris Pratt (Owen),
który zachwycił mnie swoją grą aktorską oraz Bryce Dallas Howard (Clarie),
która miło mnie zaskoczyła. Nie można zapomnieć o Zachu (Nick Robinson) i
Gray’u (Ty Simpkins) którzy w bardzo ciekawy sposób przedstawili relację między
rodzeństwem i jak szybko to może ulec zmianie. Nicka kojarzyłam z jednej
produkcji Disney’a i byłam ciekawa jak sobie poradzi. Nie licząc głównych
bohaterów, to właśnie bracia najbardziej mnie poruszyli i sprawili, że
śledziłam ich losy z zapartym tchem. Gra aktorska w Jurassic World jest na najwyższym poziomie. Tą umiejętnością
wykazała się zwłaszcza Bryce Dallas Howard, która w chwili zagrożenia idealnie
oddała strach Clarie, ale jednak pozostawała opanowana. Na bohaterach się nie
zawiodłam. Prawdę mówiąc, są jednym z większych plusów tego filmu.
Mimo tego, że Jurassic World nie jest filmem dla osób
o słabych nerwach i pojawia się tu dużo brutalnych scen (które i tak są ukazane w bardzo łagodny sposób) polecam go każdemu. Efekty specjalne zasługują na zupełnie oddzielną recenzję. Nie są w żaden sposób przesadzone, za to są bardzo realistyczne. W niektórych momentach miałam wrażenie, że dinozaury są prawdziwe, naprawdę. Muzyka jest zaś idealnym zwieńczeniem całego filmu – idealnie go dopełnia oraz buduje napięcie. Dla niektórych może się to wydawać przereklamowane, ale dla mnie „Park Jurajski” i Jurassic World należą do jednych z lepszych filmów. Dinozaury chyba
nigdy się nie znudzą.
9/10
CIEKAWOSTKA: Tworzenie czwartej części serii zaczęto w
2002 roku, tuż po premierze "Parku Jurajskiego 3". Film miał ujrzeć
światło dzienne w 2005 roku, jednak po śmierci Michaela Crichtona zrezygnowano
z dalszych prac.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo mi miło jeśli komentujesz mój post! Ciepło zachęcam do wyrażenia swojej własnej opinii :)
Daria