sobota, 8 sierpnia 2015

Przedprmierowo: J.D. Horn - Źródło



Budzisz się i czujesz, że gdzieś w głębi ciebie siedzi odrobina mocy, którą musisz opanować. Więc się powoli ubierasz, jesz śniadanie. Jedziesz w umówione miejsce taksówką. Starasz się nie używać swoich mocy, aby przez przypadek nie zrobić nie wiadomo jak głupiej rzeczy. Gdy wysiadasz z auta, rozglądasz się dookoła. Znajdujesz się na starym, od dawna nie odwiedzanym cmentarzu. Popychasz drzwi, które z niechęcią się otwierają, pozwalając ci wejść do środka. Ostrożnie przechodzisz obok grobów i w końcu stajesz przed równie starą prochownią. Czas opanować swoje moce. Wchodzisz do środka.

Pod południowym splendorem Savannah, pełnego dostojnych, starych drzew i historycznych budynków, biegną mroczne, magiczne korzenie miasta. Członkowie miejscowych klanów wiedźm za wszelką cenę starają się ochronić miasto przed niszczycielskimi siłami. Wiedzie w tym prym rodzina Taylorów – najpotężniejszych wiedźm Południa. Teraz kotwiczącą tego klanu jest Mercy, która jeszcze niedawno sądziła, że nie ma żadnych magicznych mocy. Teraz za wszelką cenę stara się je opanować, ale nie jest to łatwe – wciąż próbuje dojść do siebie po zdradzie, której doznała od swojej siostry bliźniaczki, najbliższej jej osoby. Gdy w mieście pojawia się jej matka, od dawna uważana za zmarłą, Mercy zaczyna się zastanawiać, ile jeszcze nierozwiązanych tajemnic ukrywa jej rodzina, i czy komukolwiek w niej jeszcze można ufać. Za wszelką cenę musi odkryć prawdę na temat swoich krewnych – zanim ta ją nie zniszczy.

Po przeczytaniu pierwszej części trylogii Wiedźmy z Savannah – Rodu byłam zachwycona i wiedziałam, że ta seria to strzał w dziesiątkę. Tego mi brakowało, a J.D. Horn wniósł powiew świeżości w literaturę młodzieżową. Bardzo czekałam na premierę drugiej części – co prawda około czterech miesięcy – ale jednak to jest okropne uczucie. Czytasz inną książkę i nagle zaczynasz myśleć o postaciach stworzonych przez J.D. Horna. Jednak wróćmy do kontynuacji serii czyli Źródła. Jest to zupełnie co innego niż Ród. Mercy już nie wybiera między chłopakami, a jest ustatkowana, więc fabuła opowiada zupełnie co innego. Czytelnik razem z rodziną Taylorów poszukuje Maisie, siostry głównej bohaterki i razem z Mercy rozwiązuje zakręcone tajemnice. I do tego ostatnie dwadzieścia stron, które mnie zachwyciły, a przy okazji złapały za serce.

J.D. Horn nadal jest niesamowity. Potrafi z taką łatwością przechodzić z jednej sceny do drugiej, że jest to nie do opisania. Czytelnik poznaje kilka nowych miejsc, ale czuje, jakby naprawdę widział to na własne oczy. Sposób, w jaki autor posługuje się nami, jest naprawdę… niesamowity. W połowie sama nie wiedziałam, co mam myśleć o tym wszystkim, bo Horn tak specyficznie potrafi sprowadzić Czytelnika na zupełnie inną drogę, przekonać go, że to nie jest prawdą, że można się pogubić. A autor to wykorzystuje i nas zwodzi. Wszystko co chciałam przekazać wam o sposobie pisania J.D. Horna zawarłam w recenzji Rodu, więc teraz mogę zachwycić się okładką, która jest klimatyczna, mroczna i idealnie współgra z treścią.

Postacie są idealnie skonstruowane i jak na początkującego pisarza J.D. Horn poradził sobie znakomicie. Mercy stała się zupełnie inną osobą niż na początku serii. Jest silna, niezależnie od wszystkiego i chociaż ma gorsze momenty, to jest to wyjaśnione tym, że jest w ciąży – swoją drogą, cieszę się, że autor skorzystał z czegoś takiego, ponieważ praktycznie w żadnej książce nie ma podobnej historii. Główna bohaterka walczy o swoje, dba o bezpieczeństwo swoje i jej rodziny. Jest gotowa zrobić wszystko, byle by Taylorowie (i Tierneyowie) byli bezpieczni. Lubię ją i to bardzo, ale jednak moją ukochaną postacią nadal jest Oliver – wujek Mercy i Maisie. Po prostu. W Źródle odkrywamy tajemnice kolejnych bohaterów, jakich nie podejrzewaliśmy, ale pomimo odkrywania tajemnic, Czytelnik ciągle odkrywa nowe fakty z życia bohaterów.

Książka pod patronatem Boook Reviews
Źródło w minimalnym stopniu jest gorsze niż jego poprzednik i głównie sprowadza się to do kilku niezrozumiałych dla mnie wątków. Tak jak Ród pochłonęłam w jeden dzień, tak Źródło zajęło mi trochę więcej czasu co i tak nie zmienia mojego zdania, że ta książka jest niesamowita. Nie miałam większego problemu, żeby wrócić do Savannah, co znacznie ułatwiło mi sprawę. Po skończonej książce naprawdę czuję niedosyt i chęć jak najszybszego powrotu do rodziny Taylorów. Jeśli Źródło jest taką bombą emocjonalną i tak bardzo dobrą książką, to boję się myśleć, jak będzie z ostatnią częścią. Jeśli jeszcze nie poznaliście się z Wiedźmami z Savannah, radzę wam to zrobić jak najszybciej, zwłaszcza, że ta trylogia jest pod moim patronatem. Także naprawdę warto. Co mogę jeszcze powiedzieć? Chcę więcej. 





8/10





„Widzę, że to klasyczne w-prawo-w-lewo-i-w-drzewo.”



Wiedźmy z Savannah
Ród | Źródło | The Void



PREMIERA 12 SIERPNIA!


Za możliwość pomocy Mercy dziękuję wydawnictwu Feeria!


KSIĄŻKĘ MOŻNA ZAKUPIĆ NA EMPIK.COM 

6 komentarzy:

  1. Wow! Brzmi fantastycznie, to całkowicie moje klimaty! Lepiej jak najszybciej zabrać się za tę trylogię ;)
    A wiesz może mniej więcej za ile miesięcy będzie premiera ostatniej części?

    Pozdrawiam :)
    ksiazki-mitchelii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Zostałaś nominowana do TAGu :)
      Mam nadzieję, że jeszcze go nie robiłaś ;)
      http://ksiazki-mitchelii.blogspot.com/2015/08/albo-albo-tag.html

      Usuń
  2. Nie czuję klimatu tej książki, to pewnie przez upał za oknem, ale może kiedyś się skuszę po pierwszy tom i zakocham się w lekturze? Kto wie :>

    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Po raz pierwszy dowiedziałam się o tej książce przy przeglądaniu sierpniowych nowości i bardzo mnie wtedy zaciekawiła. Będę musiała najpierw sięgnąć po pierwszy tom, ale myślę, że zrobię to niedługo ;)
    http://alejaczytelnika.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomimo, ze to nie moje klimaty i nie mój gatunek, to ta seria naprawdę mnie zainteresowała. Przeczytam na pewno :)

    Pozdrawiam, Insane z http://przy-goracej-herbacie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm... przede mną jeszcze pierwsza część. :)

    Zapraszam do mnie!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mi miło jeśli komentujesz mój post! Ciepło zachęcam do wyrażenia swojej własnej opinii :)
Daria