Gdyby życie było sprawiedliwe,
Jam Gallahue nadal mieszkałaby w rodzinnym New Jersey ze swoim uroczym
chłopakiem z Wielkiej Brytanii – Reevem Maxfieldem. Oglądaliby razem stare
skecze i całowali się między regałami szkolnej biblioteki. Z pewnością nie
byłaby teraz w Wooden Barn, szkolnym ośrodku terapeutycznym w Vermoncie, i nie
chodziłaby na przeznaczone tylko dla wybranych uczniów (rzekomo odmieniające życie)
lekcje.
Życie jednak nie jest
sprawiedliwe. Reeve’a nie ma już od ponad roku, a Jam wciąż nie może otrząsnąć
się po jego stracie. Kiedy zadanie domowe polegające na pisaniu pamiętnika
otwiera Jam i pozostałym uczniom drogę do innego świata, nazwanego przez nich
Belzharem, dziewczyna odkrywa rzeczywistość, w której czas staje w miejscu, a
ona znów może poczuć obecność Reeve’a. Jednak zapełniając kolejne strony
dziennika, Jam musi zmierzyć się z prawdą i zdecydować, jak wiele jest gotowa
poświęcić, by odzyskać to, co utraciła.
Zacznijmy więc od tego, że
okładka ma bardzo duże znaczenie jeśli chodzi o dobór odpowiedniej dla siebie
lektury. Wiem, wiem, że większość z was kieruje się opisami, ale trzeba
przyznać, że jeśli okładka nas nie przyciągnie, to jest małe
prawdopodobieństwo, że będziemy chcieli przeczytać co piszą w opisie książki.
Muszę powiedzieć, że gdy zobaczyłam, jak ma wyglądać Pod kloszem, to zaczęłam się zastanawiać, czy to może mi się
spodobać. W końcu przemogłam się i przeczytałam opis, który całkowicie mnie
zauroczył. Wtedy też zaczęły napływać niezbyt pozytywne recenzje, więc nie
postawiłam poprzeczki aż tak wysoko i dobrze zrobiłam. Nie spodziewałam się
powieści nie wiadomo jak cudownej, a normalnej, ciekawej książki. Dokładnie to
dostałam. I nadal jestem tak zachwycona, że nie wiem co napisać, naprawdę.
Pod kloszem z pewnością nie mogę zaliczyć do łatwych lektur i tu
wcale nie mówię o stylu pisania autorki. Meg Wolitzer pisze w sposób barwny,
przyjemny, ale jednak trochę tajemniczy. Mimo tego, że opis zapowiada przyjemną
powieść, ta książka okazała się poważną, życiową lekturą. I jeszcze to
zakończenie, które całkowicie „rozłożyło mnie na łopatki”. Naprawdę. Po
przeczytaniu Pod kloszem przez jakiś
czas siedziałam i wpatrywałam się w ścianę w ogóle nie myśląc. Moment, w którym
Jam pierwszy raz wybiera się do Belzharu został przez autorkę tak szczegółowo
opisany, że po plecach przeszły mnie ciarki, bo to było naprawdę przerażające.
Bohaterowie jednak mnie zawiedli.
Tak jak Jam jakoś się wyróżniała na ich tle, to reszta wydawała się strasznie
sztuczna i szablonowa. Nikt nie wyróżniał się jakoś ponad to, nikt nie miał
jakiejś innej cechy która czyniła by go wyjątkowym. Kolejnym minusem jest
sposób w jaki postacie nawiązują miedzy sobą znajomości. Rozumiem, że przejście
przez trudną sytuację w jakiś sposób może zbliżać nas do siebie, ale to nie
jest możliwe, żeby po kilku dniach znajomości od razu stać się parą.
Pod kloszem należy do nowej serii wydawnictwa Bukowy Las, czyli
serii Myślnik. I zdecydowanie popieram ten wybór. Jest to powieść, która
naprawdę zmusza czytelnika do myślenia i zastanowienia się nad swoim
postępowaniem. Mimo tych potknięć przy bohaterach, historia bardzo mi się
podobała i z czystym sercem daję taką a nie inną ocenę. Jaki jest tutaj morał?
„Chwytaj dzień.”
8/10
„Czasem
myślimy, że ludzie będą z nami na zawsze, a potem tracimy ich bez żadnego
ostrzeżenia.”
Za
możliwość odwiedzenia Wooden Barn dziękuję wydawnictwu Bukowy Las!
Tytuł coś mi mówi... nie mniej jednak chyba sięgnę po tę książkę, ponieważ lubię czytać książki, przy których trzeba się zatrzymać i pomyśleć.
OdpowiedzUsuńChyba już gdzieś słyszałam o tej książce. Po Twojej recenzji wiem, że na pewno muszę ją przeczytać. Lubię książki, które dają do myślenia ;)
OdpowiedzUsuńhttp://alejaczytelnika.blogspot.com/
Mam zamiar niedługo przeczytać :)
OdpowiedzUsuńsoelliee.blogspot.com
Zdarza się, że z wielką radością sięgam po książki, które zmuszają do refleksji. Będę musiała zwrócić uwagę na tę serię.
OdpowiedzUsuń