Prowadzisz
bloga, na którym piszesz o wszystkim. O przyjaźni, problemach, szkole i
atakach paniki. Nagle dzieje się coś, co całkowicie niszczy twoje życie. W
ramach odstresowania wybierasz się do zupełnie nowego miasta ze swoimi
rodzicami. Poznajesz tam osobę, która przewraca wszystko do góry nogami. Przez
nią całą twoja tajemnica może się wydać. Czy warto zaryzykować?
Pod nickiem „Girl
Online” Penny prowadzi swojego bloga. Uwielbia fotografię i ma swojego
najlepszego przyjaciela Elliota, który jako jedyny z jej środowiska wie, że
Girl Online to nie kto inny jak Penny. Gdy sprawy osobiste Penny przybierają
bardzo zły obrót, rodzice zabierają ją do Nowego Jorku, aby tam przez kilka dni
zająć się pracą. Możliwość wyjazdu jest dla Penny szansą na odpoczynek i
odcięcie się od szkolnego świata… ale nie tylko. Kiedy do życia nastolatki
wkroczy pewien przystojny gitarzysta Noah, powrót do domu będzie jeszcze gorszy.
Nie wie jednak, że Noah też ma pewien sekret, który może doprowadzić do
ujawnienia prawdziwej tożsamości Girl Online.
O autorce, a
zarazem vlogerce, Zoe Sugg usłyszałam wtedy, kiedy dowiedziałam się, że w
Polsce wyjdzie jej debiut. Dlatego właśnie zdecydowałam się na obejrzenie kilku
jej filmików – i wtedy mnie olśniło. Tak, pomyślałam wtedy o tym samym. Po co
dziewczyna która zajmuje się modą miesza się w robotę pisemną? Przecież to
brzmi jak związek, który zaraz się rozpadnie innymi słowy, istna mieszanka
wybuchowa. Jednak zdecydowałam się na własnej skórze spróbować co z tego
wyjdzie. Przecież może się okazać, że to prawdziwe dzieło, ale… Po przeczytaniu
Girl Online czuję się strasznie
zawiedziona. Dla mnie okładka i tytuł zapowiadały coś innego, ciekawszego.
Naprawdę, w tej chwili czuję się jedynie zła na siebie bo moja poprzeczka
zawędrowała zdecydowanie za wysoko jak na debiutującą autorkę i patrzę na Girl Online przez właśnie pryzmat takiej
sytuacji.
Już po
pierwszym rozdziale czuć, że jest to prawdziwy debiut. Zoe pisze w sposób
strasznie dziecinny. Czyli pisze, pisze, pisze cały czas ale niekoniecznie jej
to wychodzi. Autorka skupia się na tych rzeczach, które są nieistotne.
Rozpisuje się o emocjach, ale nie dąży do tego, żeby Czytelnik je poczuł.
Minęło już trochę czasu odkąd przeczytałam Girl
Online i cały czas widzę ją tak samo. Jako romansidło dla nastolatek z
minimalnym morałem. Może gdybym przeczytała to wcześniej, być może bardziej by
mi się spodobało. Ale na tym etapie czuję się niedopełniona, jeśli chodzi o to
wszystko. Prawdą jest, że Zoella pisze w taki sposób, że książkę czyta się „na
raz”, jednak brakuje mi tego połączenia z Czytelnikiem.
Penny to
typowa bohaterka książek dla młodszych nastolatek: ma przyjaciela, jest
beznadziejnie zakochana w chłopaku, który nie odwzajemnia jej uczuć i w
najważniejszych dla niej momentach, robi z siebie pośmiewisko. Ogólnie nie
byłoby tak źle, gdyby nie fakt, że upokarzania się jest zdecydowanie za dużo i
dlatego wszystko wydaje się strasznie przekoloryzowane. Noah za to jest
chłopakiem idealnym, który prawie nigdy nie popełnia błędów. Romantyk, który
zrobi wszystko by podbić serce swojej ukochanej i który zawsze szuka
sposobności by pokazać, jaki to on jest opiekuńczy.
W pewnym
momencie zauważyłam malutkie plusiki, które jednoznacznie przewyższają poziom Girl Online. Wbrew wszystkiemu są tu z
trzy-cztery tematy, które odzwierciedlają się na życie rzeczywiste. Wiem, że
przez całą recenzję narzekam, ale podsumowując, Girl Online jest powieścią o prostej, nieskomplikowanej fabule,
trochę wyidealizowana, przekoloryzowana ale jednak przyjemna i wciągająca. I Jeśli
ktoś poszukuje lekkiej, niezobowiązującej powieści może sięgnąć po właśnie tą
książkę. Spodoba się głównie młodszej młodzieży, co nie znaczy, że starsza też
tego nie polubi.
5/10
„Kiedy przy kimś
płaczesz, kiedy pokazujesz mu to, co boli cię najbardziej, to znaczy, że
naprawdę mu ufasz.”
Za możliwość poznania
bloga Girl Online dziękuję agencji AiM Media!
Ja to jestem ciekawa, czy ona na pewno to napisała. Bo tam, wiesz, pojawiły się różne informacje o autorce-widmo. Że ktoś napisał tę książkę, a ona tylko podpisała swoim nazwiskiem. Ale nie wiem, jak to się w końcu wyjaśniło.
OdpowiedzUsuńCo do książki, rzeczywiście taka lekka i banalna. Ale myślę, że tym młodszym nastolatkom może się naprawdę spodobać ^^
Właśnie wiem o tych podejrzeniach, ale sama nie wiem co myśleć na ten temat...
UsuńNa pewno spodoba się osobom, które lubią banalne i proste historie :D
czytałam kilka opinii i przyznam, że coraz mniejszą mam ochotę przeczytać tą książkę.
OdpowiedzUsuńStrasznie mnie ona ciekawi. Słyszałam już tyle różnych opinii na jej temat, że nie pozostaje mi chyba nic innego niż samej się z nią zapoznać :)
OdpowiedzUsuńAbout Katherine
Wiele razy już słyszałam o tej książce, ale jakoś nie kwapię się, aby ją kupić i przeczytać :_:
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że mam ochotę ją przeczytać ze względu na tą śliczną okładkę ^^
OdpowiedzUsuńJakaś część mnie wie, że nie będzie to żadne arcydzieło, ale pewnie i tak pewnie sięgnę po "Girl online"...
Pozdrawiam!
www.leckablog.wordpress.com
właśnie zaczęłam czytać, ciekawe czy moja opinia będzie podobna, na razie zapowiada się dobrze
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że książka jest mało ambitna i przewidywalna, jednakże nie zraża mnie to - bardzo chcę po nią sięgnąć!
OdpowiedzUsuń