Wyobraź sobie,
że gdzieś tam daleko, jest kraj zupełnie Ci, drogi Czytelniku, nieznany. Gdzie
wszystko wydaje się takie idealne. Gdzie wszystko jest takie proste... Ale
czyżby na pewno? Czy to na pewno jest utopijny świat, który sobie wymarzyłeś?
Życie nie jest proste, drogi Czytelniku. Ma swoje zalety i wady. Jednak... mimo
tylu sprzeczności, oprócz dobra jest też zło, które czyha na każdym kroku.
Brakuje kogoś, kto będzie umiał się tego pozbyć. Uwolnić nas o tego co złe,
chociaż nie oznacza to brak problemów. Zapraszam na recenzję książki tak
mrocznej, wyjątkowej i niesamowitej jak tylko możesz sobie wyobrazić.
Młoda Clary
Fray postanawia wraz z swoim przyjacielem Simonem udać się do klubu
Pandemonium. Już przy wejściu dziewczyna zauważa interesującego chłopaka, który
bardzo wyróżniał się z tłumu. Mimo tego, że dziewczyna próbuje dobrze się
bawić, zauważa owego chłopaka i młodą kobietę, która zaciąga go w ustronne
miejsce. Clary wydaje to się dość dziwne, i pod wpływem chwili podąża za nimi.
Wtem życie dziewczyny obraca się o 180 stopni. Na jej oczach dziwny chłopak
zostaje zabity przez dwójkę mężczyzn i kobietę, która go tam zwabiła. Clary
próbuje wezwać pomoc, aby chociaż sobie pomóc, ale okazuje się, że nikt nie
widzi trójki zabójców oprócz niej, a ciało, no cóż, znikło.
A teraz czas
na moją przygodę, pod tytułem „Moja przygoda z książką po obejrzeniu filmie na
jej podstawie”. Powiem szczerze, że stare okładki raczej mnie nie przyciągnęły
do książki, a wręcz zniechęciły. Wiem, wiem. Nie ocenia się książki po okładce,
no ale stało się. Przez to nie miałam nawet ochoty sięgnąć po opis. Lecz gdy
powstał film na podstawie Miasta kości
musiałam porządnie zmusić siebie, aby na niego nie pójść. Gdy znajoma mnie
zaprosiła, nie byłam w stanie jej odmówić. Poszłam, zobaczyłam, i byłam
pozytywnie zaskoczona. I wtedy zaczęłam mieć wyrzuty sumienia, że obejrzałam
film przed przeczytaniem tego tytułu. Wtedy także było pełno recenzji Miasta kości, więc wiedziałam, że muszę
go przeczytać. W jednym z licznych konkursów udało mi się zdobyć drugą część,
czyli Miasto popiołów. No ale od
drugiej części nie zacznę. Więc już miałam zacząć odkładać pieniądze, na kupno
pierwszej, ale ni stąd ni zowąd na Mikołajki dostałam Miasto kości, więc jak najszybciej chciałam się za nie zabrać.
Poczekałam chwilę, ale miałam ku temu powody, więc ku przestrodze pewnej
osóbki, zaczekałam, aż znajdę czas, aby zabrać się za tą 500 stronicową
książkę.
Postawiłam wysoką
poprzeczkę pierwszej części serii Dary Anioła. Udało się. A nawet więcej – Miasto kości obaliło moje największe
pomysły. Nawet spodziewałam się czegoś na miano dobrej książki na wolny czas, a
ona wcale taka nie jest. Bez najmniejszego problemu mogę ją mianować wybitną książką,
która porwała mnie w otchłań czasoprzestrzenną i nim się obejrzałam, skończyła
się. Co mogę ci, kochany Czytelniku, powiedzieć, jest to, że każdy szanujący
się „książkoholik” musi zapoznać się z tą pozycją. Język jest lekki, łatwy do
zrozumienia przez co książkę czyta się przyjemnie. Jeśli myślisz, że ta książka,
jest kolejną „szablonową” powieścią – mylisz się, i to nawet nie wiesz jak
bardzo.
Bohaterowie są
jak najbardziej mocną stroną Miasta kości.
Każdy ma swój wyjątkowy charakter, i różni się od innych. Clary nie jest
podobna do innych głównych bohaterek. Jest silna, ma swoje zdanie i robi
wszystkim na przekór. Bardzo się z nią zżyłam, ponieważ jest w pewnym sensie
podobna do mnie. Jace – osoba w której nie sposób od razu się nie zakochać. Jest
zabawny, troskliwy, arogancki a w dodatku uroczy. Jeśli wyobrażasz sobie
perfekcyjnego chłopaka, to myślę, że byłby nim Jace. Osoba która była najmniej
dopracowana, to była Jocelyn. Odrobinę zdenerwowało mnie to, że nie wszystkie
postacie były zwizualizowane. Jednak najzabawniejsze było to, że mimo tego, że
postaci było trochę za dużo, Cassandra Clare tak to wymyśliła, że bez problemu
można wszystkich spamiętać.
Clare potrafi
tworzyć nagłe zwroty akcji, zupełnie jak Sara Shepard, i wprowadzić nas do
swojego świata, zupełnie jak J.K. Rowling. I bez większego namysłu, autorka Miasta kości znajduje się na mojej
liście numer jeden, na równinie z stworzycielką Harrego Pottera. Miastko kości jest naprawdę niesamowite, i
wciągnie czytelnika już od początku. Lubisz fantastykę? Wilkołaki? Wampiry,
elfy i inne takie? Musisz sięgnąć po Miasto
kości!
10/10
"Kochać to niszczyć, a być kochanym, to zostać zniszczony"
Dary Anioła
Miasto kości | Miasto popiołów | Miasto szkła | Miasto upadłych aniołów | Miasto zagubionych dusz | Miasto niebiańskiego ognia
Uwielbiam zarówno "Dary Anioła", jak i "Diabelskie maszyny" ♥ Teraz czekam niecierpliwie na ostatni tom tych pierwszych :)
OdpowiedzUsuńKocham tę autorkę, ale Piekielne Maszyny podobają mi się jeszcze bardziej niż Dary Anioła: :D
OdpowiedzUsuńKolejna seria, którą pragnę przeczytać. Tyle dobrych książek serwują nam wydawnictwa, ze już się pogubiłam <3 Ale to dobrze! Oby jak najwięcej takich zagubień! :D
OdpowiedzUsuńpo-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com
Kocham tę serię! I nadal nie wierzę, że dopiero teraz po nią sięgałaś!
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą książkę jak i serie.
OdpowiedzUsuńCzeka już na półeczce! Nie mogę się doczekać :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam "Dary Anioła"! A recenzja świetna! : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Anath
Cudowna seria , czytałam,a pierwsza część nawet leży na mojej półeczce z książkami ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z recenzją :)
http://czytaniemoimhobby.blog.pl/