Klucz Ziemi
został już odnaleziony. Pozostały jeszcze dwa. I dziewięciu Graczy. Tylko jeden
może zwyciężyć. Toczy się gra o istnienie ludzkości. Aisling Kopp wierzy w
niemożliwe: Endgame może zostać powstrzymane. Zanim jednak dociera do domu,
przechwytuje ją CIA. Wiedzą o Endgame. I mają własny pomysł, jak powinno to
zostać rozegrane. Pomysł, który może zmienić wszystko. Hilal ibn Isa al-Salt
ledwo przeżył atak, który potwornie go okaleczył. Teraz wie o czymś, o czym
pozostali gracze nie mają pojęcia. Aksumowie są w posiadaniu sekretu, który
może ocalić ludzkość, a nawet pokonać istoty stojące za Endgame. Sarah Alopay
zdobyła pierwszy klucz. Niestety kosztowało ją to zbyt wiele. Jedyną rzeczą,
która pozwoli jej utrzymać demony z
daleka, jest udział w grze. Gra, żeby wygrać. Klucz Niebios – gdziekolwiek jest
i czymkolwiek jest – będzie następny. Pozostałych przy życiu dziewięciu graczy
nic nie powstrzyma przed jego zdobyciem.
Trochę czasu minęło
odkąd czytałam pierwszą część Endgame, czyli „Wezwanie”. Pamiętam, że jest to
powieść której czytanie niesamowicie mi się dłużyło i polubiłam ją tylko troszeczkę. Więc po roku przerwy dopiero
sięgnęłam po kontynuację. Spodobała mi się ona o wiele bardziej, chociaż
brakowało mi niektórych rzeczy z pierwszego tomu. Głównie podróży po całym
świecie. Bohaterowie nadal się przemieszczają, ale autorzy nie poświęcają już
temu tak dużej uwagi. Pozytywnie zaskoczyło mnie rozwinięcie akcji i nie mogę
się doczekać, aż poznam całkowite zakończenie.
Tak jak
wspominałam, autorzy skupiają się na innych rzeczach niż opisywanie wszystkiego
dookoła. Spodobało mi się wplatanie innych wątków w całą historię. Wątków,
które tworzą zgodną całość. Dawno temu poddałam się i nie rozwiązuję zagadek z
książki (miałam wrażenie, że te są jeszcze trudniejsze) jednak stanowią one
ciekawy dodatek do powieści. Klucz
Niebios czytało mi się o wiele łatwiej i przyjemniej niż pierwszą część,
chociaż czasem miałam dosyć okropnie długich opisów rzeczy, które tego nie
wymagały. No i tak, ciągle coś się dzieje, nie ma choć chwili wytchnienia,
jednak w ten dobry sposób.
Na początku
miałam małe zamieszanie w głowie, gdyż nie mogłam sobie przypomnieć, kto właściwie
gra dalej, a kto już odpadł. I tym razem lista się zmniejszyła, ale na
szczęście nadal są na niej osoby które bardzo lubię i w sumie nie wiem komu
kibicować. A ci, których nie lubię, dali mi do tego kolejne powody. Pojawiają
się również nowe postacie, niektóre natrętne i denerwujące, inne ciekawe.
Jednak łączy je jedna cecha – wszyscy kryją jakieś tajemnice.
Uważam, że Klucz Niebios jest lepszy od pierwszej
części, chociaż nie aż tak bardzo. Można powiedzieć, iż prawie sobie dorównują.
Nie zawsze wszystko szło po mojej myśli, ale czego innego mogłam się
spodziewać? James i Nils zaskoczyli mnie i wprowadzili jeszcze więcej
przeróżnych zagadek, dzięki czemu opowieść zyskała dodatkową aurę
tajemniczości. Mimo tego, że Klucz
Niebios jest małą cegiełką, czyta się ją dość prosto i przyjemnie (kiedy
pominiemy niesmaczne sceny). Nie zdziwię się, jeśli trzeci tom będzie jeszcze
lepszy. Nie wątpię, że autorzy należycie to zakończą, chociaż nie mam pomysłu w
jaki sposób.
7/10
„Ruch. Walka. Gra. Na
pewno pomagają w jednym. Zapomnieć".
Endgame
Wezwanie | Klucz Niebios | Reguły gry
Za poznanie losu
Klucza Niebios serdecznie dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non!
Szkoda, że ani pierwsza części ani druga nie zachwycają. Mi osobiście już ciężko czytało się opis książki :)
OdpowiedzUsuńPamiętam że książka była o wiele bardziej wciągająca niż tom pierwszy :) czekam aż w Polsce pojawi się kolejny
OdpowiedzUsuń