Obawiasz się
tego, co zastaniecie na Ziemi. Nikogo nie ma na niej przecież od ponad 300 lat.
Zdajesz sobie sprawę, że właśnie pędzicie w dół. Możliwe, że nawet nie
wysiądziecie ze statku, przecież nikt nie powiedział, że statek przetrwa lot na
Ziemię. Nagle szyby pękają kalecząc twój kark. W brzuchu ci się przewraca.
Przez twoją głowę przelatuje myśl, że chciałbyś już zginąć, żeby było już po
wszystkim. Bez zbędnego cierpienia. Jednak po dłużej chwili lądujecie. Nie
wygląda to najlepiej, ale najważniejsze, że żyjecie. Otwieracie właz. Powietrze
jest inne, lepsze. Słońce delikatnie ogrzewa wasze twarze. W końcu ruszasz się
i stawiasz pierwszy krok. Pierwszy krok na Ziemi od ponad 300 lat.
Trzysta lat po
spustoszeniu Ziemi przez kataklizm ludzie mieszkają w stacji kosmicznej,
dryfującej z dala od toksycznej atmosfery ojczystej planety. Zasoby kurczą się
dramatycznie, dlatego liczebność populacji jest ściśle kontrolowana, a
wykroczenia karane śmiercią. Czasu jest jednak coraz mniej. Władze kolonii
decydują więc o wysłaniu setki młodocianych przestępców na Ziemię, żeby
przekonać się, czy planeta nadaje się do zamieszkania. Zesłańcy lądują na
pięknej, dzikiej planecie, gdzie czają się niebezpieczeństwa, o jakich nikomu
się nie śniło. W obliczu zagrożenia rodzą się konflikty, mające podłoże w
tajemnicach z przeszłości. W domu nikt nie uważał ich za bohaterów, jednak dla
całej ludzkości są teraz ostatnią nadzieją na przetrwanie.
Niektórzy z was zapewne wiedzą, że serial The 100 jest jednym z moich ulubionych
seriali jakie do tej pory oglądałam. Podczas rozmowy z pewną osóbką
dowiedziałam się, że jest książka, a później, że wydawnictwo Bukowy Las
zamierzą tą powieść wydać. Cieszyłam się bardzo i od razu zaczęłam wypytywać o
szczegóły dotyczące wydania. Wreszcie dowiedziałam się, że ta wyjątkowa data
przypada na styczeń (warto wspomnieć, że był wtedy lipiec 2014r.). Moje serce
na chwilę stanęło. Wbrew wszystkiemu przecież to było tak nie długo.
Kontynuowałam oglądanie serialu, chociaż trochę się obawiałam, że właśnie przez
to, nie będę miała takiej zabawy przy czytaniu powieści. Już po przeczytaniu
pierwszych stron książki okazało się, że jest zupełnie inaczej.
W sumie nie
wiem czego oczekiwałam. Przecież najczęściej serial różni się od pierwowzoru,
dzięki czemu można spokojnie oglądać dalej, nie obawiając się, że zdradzimy
sobie wydarzenia z książki. Tak jak wspominałam wcześniej, znalazłam zupełnie
coś innego. Trochę zaskoczona, zostałam
porwana do przyszłości, a to wszystko za sprawką Kass Morgan. Jej pióro jest
lekkie, proste i przyjemne. Łatwo poznać, że przed napisaniem sporo ćwiczyła, a
przecież trening czyni mistrza. Czytając Misja
100 zapominałam gdzie się znajduję, która godzina i jaki jest dzień.
Pochłonęłam prawie połowę książki w dwie godziny, co dla mnie jest nie lada
wyczynem. Autorka wykorzystała też niecodzienny zabieg. W historię wplatała
krótkie opowiadania z przyszłości, co pomogło nam zorientować się w sytuacji i
rozwiązać niektóre niedopowiedziane tematy. Genialny pomysł.
Na bohaterach
zawiodłam się najbardziej. Różne szczegóły były dopracowane, wszystko dopięte
na ostatni guzik, ale nie postacie. Wszyscy byli czarno-biali, bez wyrazu.
Wszyscy wiedzą, że czytając jakąkolwiek powieść włącza się fantazja i zaczynamy
sobie wszystko wyobrażać. A trudno to zrobić, jeśli nie wiemy, jak postacie
wyglądają. Znamy tylko kilka cech, chociaż i ich nie jest za dużo. Clarke jest
odważną i mądrą dziewczyną. Praktycznie nad każdą decyzją się zastanawia, a
mimo tego jest najbardziej nieprzewidywalna.
Właśnie przez tą ostatnią cechę najbardziej przypadła mi do gustu. Glass
i Wellsa łączy to, że obydwoje są zakochani po uszy. Dziewczyna jednak jest
delikatna, lecz do końca pewna w swoich, niekiedy głupich decyzjach. Wells za
to zachowuje się trochę jak szaleniec. Robi wszystko, aby tylko uświadomić
ukochanej osobie, że ją kocha, a przez to jest denerwujący i nachalny. Przykro
mi Wells, ale cię nie lubię. I z pewnością nie zmienię swojej decyzji.
Okładka
przykuwa wzrok swoją nietuzinkowością. Wydaje się, że jest to po prostu biała
okładka z tytułem i autorem. Jednak po wzięciu powieści do ręki widać, że w
literach są części jakiś scen. Cieszę
się także, z tego, że książka ma skrzydełka. Bez nich łatwiej można przez
przypadek pognieść okładkę. A możemy tam znaleźć fragment powieści oraz co
nieco o autorce. I co najważniejsze, Misja
100 jest leciutka w formacie zeszytu więc spokojnie można wrzucić ją do
torby lub plecaka nie obarczając się za dużym ciężarem, a przy tym mając
jeszcze miejsce.
Chociaż akcja
czasami przynudzała i momentami była aż do bólu przewidywalna, nie zawiodłam
się. Lekka powieść, w sam raz na jedno popołudnie. Kass Morgan pisze płynnie co
ułatwia czytanie. Szkoda, że Misja 100
jest taka cienka, bo z chęcią zostałabym dłużej na przyszłej Ziemi. Niezależnie
więc czy serial oglądasz czy nie, czy
chodzisz do gimnazjum czy już pracujesz – koniecznie trzeba sięgnąć po tą
książkę, ponieważ jest to lekkie czytadło na odstresowanie się. Ze
zniecierpliwieniem czekam na następną część!
7/10
„Jaki sens miało wstrzykiwanie sobie w żyły jakiegoś
świństwa, skoro ten sam efekt można było osiągnąć spacerując po lesie?”
100
Za możliwość powrotu na Ziemię dziękuję wydawnictwu Bukowy Las!
Widziałam ją wczoraj w empiku i myślałam nad jej kupnem, jednak w końcu się nie zdecydowałam. Mam teraz tyle nie przeczytanych powieści na półkach, że i tak szybko bym po nią nie sięgnęła... Zapamiętam sobie tytuł, gdy będę szukać czegoś lekkiego postaram się sięgnąć akurat po "Misję 100".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :D
Bardzo ciekawi mnie ta historia i chętnie przeczytam książkę, a następnie zabiorę się za serial. :)
OdpowiedzUsuńSerial uwielbiam, ale za książkę raczej się nie wezmę. Nie lubię odgrzewanych kotletów, nawet podanych w inny sposób, szczególnie, jeśli są średnio przyprawione. Za dużo świetnych książek czeka na przeczytanie, by sięgać po coś przeciętnego ;) Pełnokrwiści bohaterowie to dla mnie podstawa.
OdpowiedzUsuńSerialu nie oglądałam, chociaż mam w bliskich planach. I nie wiem, czy czytać książkę, czy nie... Z jednej strony mnie kusi, z drugiej - pewnie jest wiele innych, lepszych książek czekających na przeczytanie. Ale jeśli serial mnie baaardzo wciągnie - w co nie wątpię - w końcu prędzej czy później ją przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńWidziałam serial i matkomatkomatko muszę mieć tą książkę. *.* Jeśli w serialu się zakochałam, to nie wiem co zrobi ze mną ta książka, ale CHCĘ. JĄ. PRZECZYTAĆ! ♥
OdpowiedzUsuńMiłego dnia! :)
Nie miałam pojęcia, że serial jest na podstawie książki. Zdecydowanie muszę przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńDopiero zaczęłam oglądać serial The 100, ale książkę mam zamiar przeczytać w najbliższym czasie :)
OdpowiedzUsuń