Dzisiaj chcę Wam pokazać pierwszą odsłonę projektu, który zorganizowałam z Agnieszką z Książki od kuchni.
Chcemy poruszać róże tematy, głównie związane z książkami, czytelnictwem i polską blogosferą.
Posty będą się pokazywać co drugi miesiąc, no i co... mamy nadzieję, że polubicie to i będzie brać udział w dyskusji! :)
Sophie Carmen
Prawdą jest, że biblioteki są przydatne. Oprócz tego, że
znajdziemy tam bardzo stare książki, to możemy przeczytać wiele powieści, nie
płacąc za własne egzemplarze. Jedyne z czym musimy się wtedy liczyć to oddanie
książki na czas. I z beznadziejnym stanem, chociaż nie zawsze.
Tył wypożyczonej książki |
Do biblioteki chodzę „raz na ruski rok” czyli wtedy kiedy
bardzo czegoś potrzebuję. Uwierzcie mi, zawsze staram się zdobyć z jakiegoś
innego źródła, np. od kogoś z rodziny.
Biblioteka w centrum Opola jest duża, książki (z tego co mi
wiadomo) są w bardzo dobrym stanie i znajdują się tam nowości, więc wielki
plus.
Chyba najbardziej boli mnie to, że książki są pokreślone,
poplamione albo bardzo pogniecione. Okropności.
Podsumowując, nie lubię i nie zacznę lubić bibliotek. Zło,
okropności i zniszczone książki.
Agnieszka
Biblioteki są bardzo przydatne – znajdziemy w nich wiele
książek, których nie ma już na półkach księgarń. To prawdziwe kopalnie skarbów.
Często to także jedyna nadzieja studentów na zdobycie czegoś, czego akurat
wymaga wykładowca. Klimat Biblioteki Narodowej zawsze nastraja mnie naukowo, a
atmosfera pracy w tym miejscu jest prawie namacalna.
Jednak tak naprawdę nie lubię bibliotek. Odwiedzam je z
musu, gdy bardzo czegoś potrzebuję. Powodów jest kilka.
Podkreślony tekst |
do wypożyczanych książek.
Po drugie nie lubię się rozczarowywać, a w bibliotece ciągle
mnie to spotyka. A to książka, którą chcę przeczytać, jest wypożyczona, a to
znowu nie ma odpowiedniego wydania. No i to czekanie... Sama nie lubię być
poganiania, więc sztywne terminy oddania pozycji bardzo mnie drażnią, ale
bardzo rzadko zdarza mi się przetrzymać książkę, dlatego jeszcze bardziej drażni
mnie, gdy ktoś ma ją już kilka miesięcy w domu i ani myśli zwrócić.
Jeszcze :))) |
Dobra... Są też plusy. W mojej bibliotece działa prężnie
dział bookcrossingu. Chętnie z niego korzystam i naprawdę doceniam to, że
książek się nie wyrzuca, lecz daje się im drugie życie.
A jakie jest Wasze zdanie?
Zapraszamy także do wypełniania ankiety na ten temat -> klik
Sophie Carmen
Agnieszka
Podkreślenia w tekście toleruję tylko w jednym przypadku - skanów tekstów naukowych. Gdy drukuję taki tekst i go potem czytam to wiem, że akurat tu jest coś ważnego, bo ktoś wcześniej to podkreślił :)
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć, że ludzie nie szanują rzeczy, które do nich nie należą, aczkolwiek trzeba przyznać, że biblioteka jest niezwykle ważna i daje mnóstwo możliwości. :)
OdpowiedzUsuńA ja bardzo często korzystam z bibliotek i uwielbiam je.
OdpowiedzUsuńPewnie, czasem znajdą się książki w strasznym stanie, ale bardzo rzadko. Nie pamiętam już kiedy ostatnio widziałam książkę z biblioteki, w której brakuje stron - w szkolnych bibliotekach w gimnazjum chyba miało to miejsce.
Pokreślenia, notatki - czasem są, zwykle na książkach uważanych za podręczniki. W powieściach czasem też, ale rzadko.
Do tego Książnice mają masę nowości, sporo książek starszych - popularnych, mniej popularnych, całkiem nieznanych. Wybór bardzo duży.
Czekanie na daną książkę czasem irytuje, ale przecież w tym czasie można czytać coś innego. Terminy? Przynajmniej miesiąc, często można kilka razy przedłużyć - naprawdę dużo czasu na przeczytanie książki...
Pozdrawiam
Nie zawsze - miesiąc na lekturę naukowej pozycji to nie jest dużo czasu. Opracowanie takiej książki zajmuje wiele czasu. Przedłużenie w przypadku mojej biblioteki na uczelni to tylko tydzień. Niewiele mnie ratuje.
UsuńO, takiej biblioteki jeszcze nie spotkałam :) Moje biblioteki uczelniane albo wypożyczają coś na cały semestr (przedłużenie niby tylko miesiąc, w praktyce kolejny semestr), albo na noc (żeby zrobić ksera/skany), albo wcale i trzeba korzystać na miejscu. W przypadku publicznych to są 3 miesiące max jeśli nikt nie zamówi w tym czasie... I jest to czas kiedy raczej da się opracować pozycję naukową :)
UsuńJa już od małego chodzę do biblioteki :)To w niej właśnie trafiłam na książkę dzięki ,której zapałałam miłością do czytania ich .Co trwa do dziś , tylko w postaci książkoholizmu. Zawszę kiedy mam zły dzień idę do niej i od razu po paru chwilach, które tam spędzę na mojej twarzy gości uśmiech :) Książki są faktycznie nie kiedy zniszczone , ale to nie wina biblioteki tylko ludzi , którzy ich nie szanują. Najbardziej mnie jednak boli ,kiedy przychodzi moment zwrotu wypożyczonych powieści.Zawsze jednak pocieszam się tym ,że dzięki temu ktoś inny też będzie też miał okazję poznać tę niezwykłą historie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię też do siebie na bloga w wolnej chwili :)
http://lowczyni-ksiazek.blogspot.com/
Cześć !
UsuńNominowałam Cię do LIEBSTER BLOG AWARD ! Mam nadzieję , że się nie pogniewasz i odpowiesz na pytania :)
http://lowczyni-ksiazek.blogspot.com/2015/01/liebster-blog-award.html
jakby nie biblioteki, to bym się załamała. skąd ja bym wzięła taką furę kasy na Sagę Ludzi Lodu? :D
OdpowiedzUsuń