Sutter Keely
to rozrywkowy gość, który poderwie do tańca największego smutasa. W szkole
daleko mu do orła, nie planuje studiów i prawdopodobnie spędzi większość życia,
składając koszule w sklepie z męską odzieżą. Trudno. Ważne, że miasto jest
pełne kobiet, a dobry alkohol potrafi sprawić, że życie jest absolutnie
fantastyczne.
Pewnego ranka
po nocnej balandze Sutter budzi się na obcym trawniku i poznaje Aimee. Aimee
nie wie, o co chodzi w życiu. Aimee to towarzyska porażka. Aimee potrzebuje
pomocy, więc bohaterski Sutterman podejmuje wyzwanie. Ma plan: pokaże jej, na
czym polega dobra zabawa i puści ją wolno, gdy będzie gotowa żyć pełnią życia.
Jednak okazuje się, że Aimee to dziewczyna inna niż wszystkie, które poznał do
tej pory. Nie wiedząc kiedy i jak, Sutter zakochuje się po uszy. Do tego czuje,
że po raz pierwszy w życiu ma wpływ na kogoś innego – może mu pomóc, ale może
też go zniszczyć…
Tym razem o
książce, którą bardzo chciałam przeczytać, a gdy to zrobiłam, bardzo się
zawiodłam. Dlaczego akurat wtedy, kiedy spodziewałam się czegoś niesamowitego
na miarę Johna Greena, okazało się, że to zupełnie coś innego? W Cudownym tu i teraz tak wiele rzeczy
mnie zdenerwowało, że aż brak mi słów. Zaczynając od bohaterów, poprzez fabułę,
kończąc na stylu pisania. Film zapowiada się lepiej, więc możliwe, że go
obejrzę, chociaż po przeczytaniu pierwowzoru nie jestem co to tego przekonana.
Zacznijmy może
od samego autora, którym jest Tim Tharp. Pierwsza uwaga – autor niepotrzebnie
stara się naśladować styl pisania Johna Greena. Gdyby robił to chociaż dobrze,
ale niestety niekoniecznie mu to wychodzi. Przez to już po przeczytaniu kilku
stron, Czytelnik ma dosyć i czuje się znudzony. Druga uwaga – fabuła wymaga
dopracowania. Akcja gna na łeb, na szyję, stając się coraz bardziej oczywistą i
schematyczną. Plus jaki tu znalazłam jest taki, że autor zostawił „otwartą
bramkę” jeśli chodzi o zakończenie.
Bohaterowie są
po prostu beznadziejni. Chciałabym ująć to inaczej, ale jedyne co przychodzi mi
do głowy do „beznadziejni” i „irytujący”. Zacznijmy od Suttera. Jest to chłopak
uczęszczający do ostatniej klasy liceum (której prawdopodobnie nie zda, bo ma
zagrożenie), nałogowy imprezowicz, alkoholik i lekkoduch. Pije 7up-a
doprawianego wódką codziennie - przed szkołą, w trakcie, po szkole, podczas
prowadzenia samochodu. Przez to staje się denerwującą postacią, którą w żaden
sposób nie da się polubić. Nie przejmuje się niczym, zwraca uwagę tylko na
siebie, ciągle wytykając coś innym. Aimee jest za to dziewczyną żyjącą w innym
świecie, pilną uczennicą, zachowująca się jakby była o wiele młodsza i dająca
się manipulować. Niestety również jest irytująca i nie da się jej polubić.
Prawdę mówiąc, chyba nikt z bohaterów nie przypadł mi do gustu.
Podsumujmy. Cudowne tu i teraz jest książką, która
chyba miała poruszyć ważny temat, jednak koncentruje się na alkoholizmie
głównego bohatera. Postacie są beznadziejne, nijakie i nie do polubienia. Tim
Tharp na siłę stara się udawać inny styl pisania, tylko na tym tracąc. Fabuła
jest nudna, a zakończenie do przewidzenia. Ta powieść miała dać innym do
myślenia, jednak autorowi niekoniecznie to wyszło.
5/10
„Ja uważam, że nudzą
się tylko ludzie nudni, pozbawieni wyobraźni.”
Za możliwość poznania
Suttera dziękuję wydawnictwu Bukowy las!
Mi również książka nie przypadła do gustu, czytałam jakoś rok temu, a wcześniej oglądałam film, który prawdę mówiąc jak dla mnie wcale nie był lepszy. Mi nawet zakończenie się nie spodobało, a bohaterów podobnie jak Ty nie dałam rady polubić.
OdpowiedzUsuńTak samo jak Ty bardzo chciałam książkę przeczytać, ale również się rozczarowałam.
Z perspektywy czytelnika
Szkoda, że powieść Cię zawiodła. Ja nie miałam jeszcze przyjemności poznania jej, ale mam to w planach - jestem ciekawa swoich wrażeń.
OdpowiedzUsuń