Właśnie są
święta Bożego Narodzenia, a ty siedzisz w pociągu i jedziesz do swoich
dziadków. Za oknami jest ciemno, a niektóre zaspy sięgają nawet metra. Śnieg
powoli sypie się z nieba, robiąc świat biały. Nagle pociąg się zatrzymuje a
światło gaśnie. Słyszysz przeraźliwe krzyki nieznośnych dziewczyn „poponiar”.
Lampy mrugają, aż w końcu się zapalają. Z głośników wydobywa się głos.
Ugrzęźliście w śniegu.
Punktem
wyjścia jest burza śnieżna, która w Wigilię kompletnie zasypuje miasteczko
Gracetown. Na pocztówkach wygląda to zwykle malowniczo, ale w rzeczywistości
bardzo komplikuje życie. I na pewno nikt nie spodziewa się, że przedzieranie
się przez zaspy samochodem rodziców, nieplanowana kąpiel w przeręblu albo
nieprzyzwoicie wczesna zmiana w Starbucksie mogą prowadzić do odnalezienia
miłości. Jednak w
śnieżną noc, kiedy działa magia świąt, zdarzyć może się wszystko…
John Green to
bardzo znany pisarz. Zarówno za granicą jak i u nas. Napisał między innymi Gwiazd naszych wina oraz 19 razy Kathernie. Gdy dowiedziałam się,
że w Polsce wyjdzie zbiór trzech świątecznych opowiadań (w tym jedno jest
Zielonego) wiedziałam, że będę musiała to przeczytać. Nie tylko dlatego, że
jest tam to znane nazwisko, ale też po to, aby wprowadzić się w świąteczny
nastrój. Mniejsza z tym, że pozostało jeszcze pięć tygodni do świąt. Trochę
powspominać minione lata i przygotować się na te święta nikomu nie
zaszkodzi. Zwłaszcza, jeśli chodzi tu o czytanie tak niesamowitej książki, jaką
jest W śnieżną noc.
Tak jak
wspominałam wcześniej są tutaj trzy opowiadania. Jedno jest autorstwa Maureen
Jonhson o której chcę z wami porozmawiać. Moją pierwszą myślą było (tak samo
jak w przypadku Lauren Myracle) „kto to kurczę jest?!”. Zadałam to pytanie wujkowi Google i
dowiedziałam się, że za granicą, ma wydanych ok. 20 książek. I tylko jedną po
polsku, wydaną siedem lat temu. Wygląda na to, że jest poczytną autorką, więc
trzeba przekonać się, dlaczego tak jest, prawda? Po przeczytaniu pierwszego
opowiadania, tego które jest autorstwa Maureen Johnson, byłam zaskoczona i
wniebowzięta. Maureen ma lekki, plastyczny i bardzo przyjemny oraz zabawny język, co jest tylko i wyłącznie plusem.
Akcja jest płynna i pomysłowa, chociaż nie do końca prawdopodobna. Jeśli podaje
nam nazwy, których raczej znać nie będziemy, mamy wytłumaczone co to jest, ale
nie w przypisie, tylko tak po prostu, w
historii. Pierwsze opowiadanie mogę podsumować jako to romantyczne.
John Green jak to Green musiał
popisać się swoim poczuciem humoru i jego historia jest tą najśmieszniejszą.
Akcja dzieje się na przestrzeni zaledwie 100 stron z hakiem, więc nadal trudno
mi uwierzyć, że to wszystko dzieje się w jedną noc. Wszystko czyta się szybko i
bez problemu. Drugie opowiadanie mogę podsumować jako to zabawne.
Pewnie myślicie, że Lauren
Myracle też będę tak bardzo wychwalać? Mylicie się. Każdy z wyżej wymienionych
autorów ma coś niepowtarzalnego w swoim stylu, a Lauren pisze tak jak wszyscy.
Niestety, nie ma w niej nic niezwykłego. Co jednak nie zmienia faktu, że ostatnia
historia nie jest ciekawa. Jak najbardziej jest, ale także chyba opowiadanie jest najsłabsze. Trzecie opowiadanie
mogę podsumować jako to z morałem i łączące wszystko.
Bohaterowie są
barwni i charyzmatyczni, a także powiązani ze sobą w jakiś sposób. Wolę nie
pisać żadnych szczegółów o bohaterach, bo
zajęłoby to mi następną całą stronę. Ale są oni jak najbardziej na plus. Chcę
za to trochę wspomnieć o oprawie książki, gdyż jest ona prześliczna. Wszystkie
książki opatrzone nazwiskiem Zielonego i wydane w Polsce mają urocze okładki,
ale ta zdecydowanie jest najlepsza.
Nie masz co
robić w długie wieczory poprzedzające święta Bożego Narodzenia? W takim razie
wpełznij pod koc, z ciepłą herbatą w jednej ręce i W śnieżną noc w drugiej i zaczytaj się w tych ciekawych, zabawnych
oraz życiowych opowiadaniach.
8/10
„Było mi niemal
przyjemnie, bo choć życie jest podłe, przynajmniej istnieje dobra muzyka”
PREMIERA 19 LISTOPADA!
Za możliwość
spędzenia śnieżnej nocy wraz z bohaterami dziękuję wydawnictwu Bukowy Las!
Książka czeka już na mojej półce! Co do okładki to jest po prostu wspaniała! Czytałam tą jedyną książkę Maureen Johnson wydaną w Polsce ("13 Małych błękitnych kopert") i strasznie mi się ona podobała. Tak więc jestem ciekawa co autorka zaprezentuje nam tutaj z połączeniem z Johnem Greenem i Lauren Myracle :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej książki! :)
OdpowiedzUsuńChyba książka znajdzie swoich wyznawców, ciekawe jakie to będzie połączenie opowiadań, jestem jej ciekawa, ale może trochę w późniejszym czasie:)
OdpowiedzUsuńAleż ta książka jest ostatnio popularna na blogach :) Jestem jej ciekawa, ale jeszcze poczekam nim po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuń