Gdyby pech przybrałby jakiś kształt,
czym by się stał? Jedynką w dzienniku? Utratą ulubionych butów? A może rakiem
płuc? Tak, to ostatnie jest dość prawdopodobne. I gdyby się okazało, że masz
jeszcze sama nie wiesz ile czasu, i kiedy to nadejdzie? Rak, to choroba
niestety nie uleczalna, aczkolwiek zobaczymy co przyniesie przyszłość. Co byś
począł w takiej sytuacji, drogi Czytelniku? Właśnie. Najlepszy wybór to starać
się żyć tak jak kiedyś, chociaż to nie jest do końca możliwe. A może się komuś
udało…?
Hazel Grace Lancaster to (prawie)
zwyczajna dziewczyna. Gdyby nie to , że choruje na raka z przerzutami do płuc.
Jej nieodłącznym towarzyszem jest butla z tlenem którą nazwała Philip.
Dziewczyna od trzech lat nie chodzi do szkoły, a wolny czas spędza na czytaniu, zresztą po raz kolejny Ciosu udręki
i oglądaniu America'sNext Top Model. Dzięki nowemu lekowi, Phanlanxiforowi, Hazel „dostała” jeszcze trochę
czasu, jednak jest boleśnie świadoma tego, że
ten moment nadejdzie prędzej czy
później. Gdy na spotkaniu grupy wsparcia w Dosłownym Sercu Jezusa poznaje ona
Augustusa Watersa, jej życie staje się zupełnie inne. Po dłuższym czasie
nastolatkowie znajdują wspólny język. Czy to będzie coś więcej?
Nigdy nie czytałam książki, gdzie
któryś z głównych bohaterów był na coś chory (może to dlatego, że rzadko czytam
literaturę młodzieżową, gdzie nie ma ani grama fantastyki), więc trochę się
obawiałam. W ogóle nie przepadam za takim rodzajem książek. Ale ten pierwszy
raz musi być, a jeśli to jest książka Greena, to warto spróbować. Tyle
pozytywnych opinii, i zachwytów, więc nadszedł czas, aby wyrobić sobie własną
opinię. Gwiazd naszych wina, to
prezent urodzinowy, który jak zobaczyłam, to aż mi się oczy zaświeciły. Więc
gdy tylko skończyłam aktualnie czytaną pozycję, na pierwszy ogień poszła
właśnie książka Johna. Spodziewałam się powieści, która przedstawiała by monolog
szesnastoletniej dziewczyny chorującej na raka. Zaskoczyłam się jednak pozytywnie.
To w jaki sposób autor manipuluje
czytelnikiem jest zachwycający. Zwodzi nas za nos, gdy rozwiązanie mamy przed
oczami. I to co wyczynia jest… nie do opisania. Kończąc Gwiazd naszych wina, z jednej strony przeklinałam Greena, z drugiej
ubóstwiałam za takie dzieło. Która z tych emocji była poprawna? Nie wiem. Do
tej pory nie potrafię zrozumieć co się ze mną dzieje. Język którym posługuje
się autor, całkowicie wprowadza cię w świat powieści. Wszystko tak jak w Szukając Alaski jest do bólu realne, co
jest nie do pojęcia. Od jego pierwszej książki, jego kunszt pisarski poprawił
się niesamowicie. Green ukazuje, że trzeba liczyć się z każdym dniem, i czerpać
z niego przyjemność.
W Gwiazd
naszych wina znalazłam kolejne podobieństwo do jego pierwszej książki.
Mianowicie to bohaterzy. Hazel jest (tak samo jak Miles) zaradna i inteligenta,
zaś Augustus jest opiekuńczy, zabawny i na swój sposób mądry chociaż aż tak
tego nie ukazuje. Znalazłam także kilka podobnych rzeczy jeśli chodzi o postacie
drugoplanowe, ale nie chcę wam przez przypadek czegoś zdradzić. Bohaterzy są
kolorowi, wyjątkowi i posiadający jakąś przeszłość. Tak jak z początku można
uznać, że nic nie wiemy o Hazel, okazuje się, że John Green stopniowo nas z nią
zapoznaje, co sprawia, że bardziej wczuwamy się w jej sytuacje.
Pod względem graficznym, jest to
prawie najlepsze wydanie. Jeśli posiadasz wszystkie trzy książki które się
ukazały, razem będą się pięknie prezentować. I chciałabym przypomnieć (albo
powiadomić) że już w czerwcu nowa książka spod pióra tego autora nosząca
wdzięczny tytuł 19 razy Kathernie.
Gwiazd naszych wina to książka która złamała moje serce i skleiła je na nowo. Wszystko jest
idealnie, i pozostaje mi innym pisarzom życzyć takie zapału, i „niezwykłości”
jaką posiada John Green. Myślisz, że to nie jest książka dla ciebie? Nic
bardziej mylnego! To jest powieść, z którą powinien zapoznać się każdy, tak
samo jak w przypadku Harrego Pottera.
10/10
„ - Może „okay” będzie
naszym „zawsze”?
- Okay”.
"Gwiazd naszych wina to książka która złamała moje serce i skleiła je na nowo" - najczęściej powtarzane przez czytelników słowa :D U mnie też tak było, chociaż w sumie stało się tak dziwnie, że poryczałam się 3 godziny po skończeniu książki. Akurat powróciła do mnie augustusowo-hazelowa mania i robię zakładki z motywem "Gwiazd naszych wina", więc od razu zajrzałam do Twojej recenzji. Cóż mogę powiedzieć... miałam całkowicie podobną reakcję do Twojej :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą książkę i Twoje słowa, że ''GNW to książka, która złamała moje serce i skleiła je na nowo'' to całkowita prawda - pewnie z każdym tak było! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Serdecznie
weronine-library.blogspot.com
Świetna recenzja :D Zachęciłaś mnie ;)
OdpowiedzUsuńhttp://myawesomebooks.blogspot.com/
Uwielbiam tą ksiązkę. Mam teraz w planach "Szukając Alaski"ale jakoś nie mogę się zabrać
OdpowiedzUsuńWitaj, chciałabym poinformować Cię, iż zostałaś nominowana do Liebster Blog Award - więcej informacji na moim blogu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Serdecznie
http://weronine-library.blogspot.com/
ja Greena kocham i nienawidzę, a ta książka wstrząsnęła mną dogłębnie czekam teraz na film, zapowiada się fajny :)
OdpowiedzUsuńrecenzje-ania-annie.blogspot.com
Hejka Dariu ;3, zostałąś nominowana do Libster Blog Award, więcej info u mnie na blogu! http://zakochanawtresci.blogspot.com
OdpowiedzUsuń