Tym razem ty zostałeś wytypowany,
aby przeprowadzić negocjacje z Cieniami. Przed tobą zasiada przywódca klanu, za
nim stoi dwóch jego towarzyszy, a pozostałych pięciu siedzi przy stole. Wszyscy
mają utkwiony w tobie wzrok. Powoli zaczynasz mówić, tłumaczyć do czego
zobowiązuje Kodeks. Przywódca klanu patrzy na ciebie aroganckim spojrzeniem.
Nie jest przekonany. Znów zabierasz głos, tym razem starając się mówić twardym,
nie do podważenia tonem. Nagle jeden z nich się na ciebie rzuca. Używasz swoich
mocy i czym prędzej stamtąd uciekasz. Nie chcesz skończyć jako ich przekąska.
Nigdy więcej nie pójdziesz na żadne negocjacje.
Od setek lat toczy się walka
między dwiema organizacjami skupiającymi nadnaturalne istoty: służącą dobru
Gwardią i opowiadającym się po stronie zła Zakonem, które pragną posiąść
kamienie dające potężną moc. Gdy jeden z nich dostaje się w ręce Zakonu, staje
się jasne, że Gwardia musi zrobić wszystko, by odnaleźć ten drugi, od dawna
zaginiony. Czas ucieka, a stawka jest wysoka...
Bardzo potrzebowałam lekkiej
odstresowującej lektury, najlepiej z wilkołakami, wampirami i super mocami. I
wtedy sobie przypomniałam o Klejnotach elfów leżących na półce i czekających na
swoją kolej. Wzięłam je ze sobą na plażę kiedy byłam na wycieczce klasowej i
trudno było mi się oderwać! Jak wiecie, nie przepadam za powieściami polskich
autorów, ale, nie wiem w jaki sposób, większość fantastyki jaką czytam właśnie
naszego rodzimego autora okazuje się dobrą, a nawet bardzo dobrą powieścią.
Żałuję, że Klejnoty elfów są tak małą i cieniutką książką. A dzieje się tu
tyle, że odkąd ją skończyłam, wiercę się nerwowo i nie mogę się doczekać
premiery drugiej części, na którą niestety sobie poczekam.
Clarissa Black jest młodą osobą,
co odzwierciedla się w powieści. Podczas czytania, od razu widać, że pisała to
początkująca studentka, a nie pani na emeryturze. Nie jest to minusem, wręcz
przeciwnie. Dzięki temu Klejnoty elfów czytają się praktycznie same. Jestem
pewna, że strony są źle ponumerowane, bo jak w pewnym momencie można być na 20
stronie, a chwilę później na 70? Język jest lekki, przyjemny w odbiorze. Prawdę
mówiąc, na początku trudno mi było poznać, że jest to debiut. Jestem
przekonana, że Clarissa dużo ćwiczyła, zanim zabrała się za pisanie Klejnotów.
To naprawdę widać.
Jeśli mowa o postaciach, to
niektórzy bohaterowie lekko mnie denerwowali. Cathy polubiłam, ale zauważyłam,
że wyjątkowo często lubi mdleć. A nad Angelo się wprost rozpływam. Chociaż
dziwi mnie, że tak szybko zaufał dziewczynie. Bohaterów jest tu naprawdę od
groma i trudno wszystkich spamiętać. Jednak najważniejsze jest, żeby pamiętać
głównych bohaterów, z resztą da się jakoś radę. Mimo tego, że postaci jest
naprawdę dużo, autorka wykreowała każdego inaczej, każdemu poświęciła
odpowiednią ilość czasu. Są oni barwni, odważni i przyjaźni. No i każdy ma w sobie cząstkę magii.
Klejnoty elfów są dobrą i ciekawą
fantastyką. Żałuję, że taką krótką, ale gdyby trwało to dłużej, byłoby za
bardzo przerysowane. Wydaje się, że fabuła jest oklepana, w końcu mamy tu
stworzenia nadnaturalne, jakiś problem, ale mimo tego, Klejnoty elfów wnoszą
coś nowego, świeżego do literatury fantastycznej. Wbrew wszystkiemu, nie
przewidziałam prawie nic, co jest wielkim plusem. Niekiedy podczas czytania
zamierałam, a przed zaśnięciem zastanawiałam się nad losem bohaterów. Ja chcę
więcej, naprawdę. Angelo jest postacią niezwykłą, taką, której nigdzie więcej
nie spotkacie. Cathy jest osobą naprawdę nie z tej planety. Clarissa Black
naprawdę się napracowała przy tworzeniu Klejnotów elfów i dzięki temu okazały
się one świetną lekturą na upalną pogodę lub na podróż. Chyba powoli zaczynam
się przekonywać do polskich autorów.
7/10
„I nagle w jej głowie pojawiła się
myśl, która zmroziła ją do szpiku kości. Angelo był Cieniem. A Cienie nie mogły
kochać. Nie szczerym uczuciem. A jeśli nie uczucie popchnęło go do tego, co
właśnie robił, to co?”
Klejnoty elfów
Klejnoty elfów | ???
Za możliwość dołączenia do Gwardii
dziękuję autorce!
Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale Twoja recenzja bardzo mnie zachęciła do przeczytania jej. Wydaje się bardzo ciekawa i może przypaść mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńhttp://alejaczytelnika.blogspot.com/
Hejka! To jeszcze raz ja. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award http://alejaczytelnika.blogspot.com/2015/07/liebster-blog-award-2-3-i-4.html :)
UsuńO kurcze, tak mnie zaciekawiłaś tą recenzją, że i ja chcę to przeczytać! Też zazwyczaj unikam polskich autorów ale niedawno także trafiłam na świetną książkę naszej rodzimej autorki.
OdpowiedzUsuńJeśli tylko będę miała okazję, to po Twojej pozytywnej opinii z chęcią sięgnę po Clarissę Black :)
Pozdrawiam