środa, 24 września 2014

John Green - 19 razy Kathernie



Katherine V uważała, że chłopcy są odrażający. Katherine X chciała się tylko przyjaźnić. Katherine XVIII rzuciła go drogą mailową. K-19 złamała mu serce.
Colin Singleton gustuje wyłącznie w dziewczynach o imieniu Katherine. A te zawsze go rzucają. Gwoli ścisłości, stało się tak już dziewiętnaście razy. Ten uwielbiający anagramy, zmęczony życiem cudowny dzieciak wyrusza w podróż po Ameryce ze swoim najlepszym przyjacielem Hassanem, wielbicielem reality show Sędzia Judy. Chłopcy mają w kieszeni dziesięć tysięcy dolarów, goni ich krwiożercza dzika świnia, ale za to nie towarzyszy im żadna Katherine. Colin rozpoczyna pracę nad Teorematem o zasadzie przewidywalności Katherine, za pomocą którego ma nadzieję przepowiedzieć przyszłość każdego związku, pomścić Porzuconych tego świata i w końcu zdobyć tę jedyną. Miłość, przyjaźń oraz martwy austro-węgierski arcyksiążę składają się na prawdziwie wybuchową mieszankę w tej przezabawnej, wielowarstwowej powieści o ponownym odnajdywaniu samego siebie.

19 razy Katherine, to już czwarta książka Johna Greena wydana w Polsce, a także moje trzecie zapoznanie się jego powieścią. I powiem, ci drogi Czytelniku, w sekrecie, że się zawiodłam. Nie dość, że nie ma tu typowego „Green’owskiego” zakończenia to książka opiera się na… matematyce. Tak, nie żartuję sobie. A do tego tak skomplikowanej, że nic nie da się zrozumieć. Mimo tego, że na końcu jest wyjaśnienie tego jak to się stało, to i tak się nie dowiemy niczego nowego. 19 razy Katherine jest z jednej strony bardzo przewidywalną książką a z drugiej oryginalną i zaskakującą. Nieprawdopodobne? A jednak.
               
Mimo tego, że nie ma tu elementów fantastyki, powieść wydaje się niemożliwa. Mieć 19 dziewczyn o imieniu Katherine, w ciągu 18 lat życia. Wyobrażacie to sobie? Chyba niekoniecznie. I to jest nieprawdopobne! Sposób w jaki jest napisana książka jest śmieszny, lekki (nie licząc matematyki!) i przyjemny w odbiorze. Green wtrąca się od czasu do czasu, pisząc nam przypis na dole strony do różnych rzeczy. Do tego co się dzieje z Hassanem, o czym myśli Colin. W niektórych momentach jest także opowiedziane jak to  było z Katherine I, Katherine 5 czy Katherine VIII, za co jestem wdzięczna autorowi, bo dzięki temu można się dowiedzieć jak to jest, że Colin jest teraz w tym miejscu, a nie w innym i co go doprowadziło do takiego stanu.

Bohaterowie są postaciami barwnymi, to na pewno. Colin jest geniuszem/cudownym dzieckiem, ma jednego przyjaciela i zupełnie w siebie nie wierzy. Przez większą część powieści nie robi nic innego tylko użala się nad sobą. Hassan, jego energiczny przyjaciel który nie chce za nic w świecie zapisać się na studia, jest postacią wesołą która nawet w najgorszym momencie potrafi rozbawić Czytelnika.

Zauważyłam, że wszystkie książki Johna Greena mają wspólną cechę na okładkach. Wszystkie są utrzymane w jednej kolorystce. Gwiazd naszych wina jest niebieskie, Szukając Alaski pomarańczowe, Papierowe miasta różowe a 19 razy Katherine zielone. Okładka jest intrygująca i zdecydowanie przemawia na korzyść książki.

Powiem tak: dobry pomysł, ale niedokończony. John mógł się odrobinę bardziej postarać, ale nie uważam tej książki za gniot. Co to, to nie. Jestem na tak, i polecam tą powieść wszystkim którzy lubią niezobowiązujące lektury no i oczywiście Greena!





7/10





„Książki to notoryczni Porzucani: gdy je odkładasz, mogą na ciebie czekać wiecznie, a gdy poświęcisz im uwagę, zawsze odwzajemniają twoją miłość.”





Za możliwość wyruszenia w wycieczkę z Colinem i Hassanem dziękuję wydawnictwu Bukowy Las!

3 komentarze:

  1. Mi książka ta się bardzo podobała! Jest to jedna z tych najlepszych, które przeczytałam. Osobiście nie uważam, żeby matematyka była tu wielkim problemem, poza tym jest to oryginalny pomysł, którego jeszcze nigdzie nie spotkałam. Chętnie zapoznałam się z innymi książkami z matematyką w tle :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie ją czytam, ale jak na razie przeczytałam zbyt mało, aby wyrazić swoją opinię ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Greena i ze wszystkich jego powieści wydanych w Polsce tylko ta jedna została mi do przeczytania. Czytałam o niej przeróżne opinie, jednak głównie były one niepochlebne, cieszę się więc, że mimo wszystko "19 razy Katherine" nie wypadła w Twoich oczach aż tak źle. :)
    Pozdrawiam,
    Magda

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mi miło jeśli komentujesz mój post! Ciepło zachęcam do wyrażenia swojej własnej opinii :)
Daria