Paryż to miasto miłości. Przynajmniej
tak się mówi, ale ty nie jesteś co do tego przekonany. Przechadzasz się
spokojnymi ulicami, zastanawiając się nad tym wszystkim. Miłość… Czym się różni
jeśli obdarowujesz nią człowieka, a jak jakąś rzecz, choćby na przykład
paprotkę, która stoi na korytarzu. Co to w ogóle znaczy „kochać”? Dlaczego jest
tak, a nie inaczej? Przystajesz, i kierujesz wzrok w lewą stronę. Stoi tam mały
budynek, do którego nieśmiało podchodzisz. Kino studyjne. Na drzwiach widnieje
plakat, jakiegoś starego filmu, a pod nim napis „Les Amours au Paradis– środa, 21:00”. Zaciekawiony wchodzisz do
środka, gdy zegar wybija 20:00.
Alain Bonard jest właścicielem małego
kina studyjnego, które znajduje się w Paryżu. Jest z nim bardzo mocno związany,
gdyż jako mały chłopiec uwielbiał w nim przebywać. Tak jak dzieci w jego wieku
wychodziły na dwór pograć w piłkę, on udawał się do Cinéma Paradis aby obejrzeć
film, wraz z swoim wujkiem, który był wtedy właścicielem kina. Kiedy Alain jest
dorosły, dostaje propozycje przejęcia kina, rzuca wszystko co dotychczas osiągnął
i udaje się do stolicy Francji. Jednak nie wszystko od razu idzie po jego
myśli. Do kina nie napływają tłumy, więc mężczyzna decyduje się na wprowadzenie
środowego cyklu filmów pod tytułem Les Amours
au Paradis. Pomysł okazuje się trafiony, do kina przybywa coraz więcej
osób, a wraz z nimi kobieta w czerwonym płaszczu. Alain długo zbiera się na
odwagę, ale w końcu postanawia zaprosić ją na randkę. Po wspólnie spędzonym
wieczorze, czuje, że jest w niej zakochany po uszy. Jednak staje się coś co ma
całkowicie odmienić wszystko co było: do jego kina zawitał słynny reżyser Allan
Wood, wraz z sławną aktorką Solène Avril. Dostaje propozycję nie do odrzucenia.
W jego kinie ma być kręcony nowy film Woody’ego, Czułe wspomnienia o Paryżu.
Kino co wieczór wypełnia się ludźmi, a on staje się dość popularny. Jednak
mężczyzna przeżywa własny dramat: kobieta w czerwonym płaszczu znika.
Sam tytuł mówi czego możemy się
spodziewać – romantycznej historii. Niestety, nie dostałam tego, czego
oczekiwałam. Mimo tego, Wieczorem w
Paryżu to powieść która wzbudza w człowieku przeróżne emocje. Smutek,
szczęście, wściekłość. To w jaki sposób Nicolas Barreau opisuje przeróżne
rzeczy, choćby na przykład miasto, czy cokolwiek innego jest ciekawy, i
sprawia, że mamy ochotę zobaczenia tego na własne oczy. Gdyby nie postacie było
by jeszcze lepiej, ale o tym trochę później. Wszystko wydaje się dość
rzeczywiste, ale nie jest przewidywalne. Tak jak dla mnie większość powieści
jest przewidywalna, tak po Wieczorem w
Paryżu nie można się niczego spodziewać.
Przykro mi to pisać, ale większość
książki jest nudna. Nie dzieje się nic ciekawego, a Alain cały czasu użala się
nad sobą, jaki to jest biedny. Akcja toczy się bardzo wolno, co zdecydowanie
jest minusem. Autor w niektórych momentach próbuje nas rozśmieszyć, lecz
najczęściej z marnym skutkiem. Mimo tego, że to bodajże druga książka autora,
jego kunszt pisarski jest na niskim poziomie Niekiedy debiutanci piszą lepiej.
Kolejnym minusem jest częste używanie języka francuskiego. Samo w sobie to nie
jest złe, ale kiedy nie mamy tego przetłumaczonego, czy wyjaśnionego, to osoba
która nie zna francuskiego, jak na przykład ja, nie poradzi sobie. Z wszystkich
zwrotów jedyne co zrozumiałam to „bonjour”, a reszta pozostaje dla mnie
zagadką.
Bohaterzy to również minus powieści.
Dlaczego? Bo praktycznie nic o nich nie wiemy. Alain jest słabą postacią, bo
nie raz zachowuje się jakby miał 15 lat, a kiedy indziej 50. Szczerze mówiąc,
do żadnej z postaci się nie przywiązałam, ani nikt też nie wywarł na mnie
takiego wrażenia, że miałabym go zapamiętać. Nicolas zdecydowanie musi jeszcze
nad tym popracować, bo jeśli będzie tak dalej, to większość osób przestanie go
niestety czytać.
Wieczorem w Paryżu, to dobra książka. Mimo tego, że zabiera dużo czasu, jest ona dość
ciekawa. Polecam, aczkolwiek dla mnie zabrakło tu tego „czegoś”.
6/10
„Ten świat został
stworzony nie tylko dla zuchwałych i nieustraszonych, głośnych i asertywnych,
nie, jest na nim miejsce również dla nieśmiałych, cichych, dziwacznych i
upartych. Bez nich nie byłoby odcieni, błękitnych akwareli, niewypowiedzianych
słów, pozwalających rozwinąć się fantazji. I czy przypadkiem to właśnie nie
marzyciele wiedzą, że największe i prawdziwe przygody rozgrywają się w sercu?”
Za możliwość odwiedzenia Cinéma Paradis dziękuję wydawnictwu Bukowy Las!
Słyszałam o niej co nieco, ale skoro w większości dominuje użalanie się bohatera, to spasuję :)
OdpowiedzUsuńmam podobne odczucia ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie dla mnie :/
OdpowiedzUsuń